» Śro mar 10, 2010 14:47
Re: Nasz Pięciokot. cz. 14 Śmierdziel jedzie do domu!! :))
Jestem. Noc? Lepiej nie pytać. Hino wynalazła sobie metodę nękania śmierdziela - łaziła za nim jak tylko się ruszył i wyła na niego. Śmierdziel dostawał paniki od tego. Poza tym przecież Futro się stroszyła, Kłaczek syczał... W nocy Śmierdziel (sie mu z dużej należy wobec wyczynów) spał w łóżku, nawet Tysiek przyszedł z boczku się przytulić obserwując bacznie obcego, by było wszystko ok, gdyby Śmierdziel po Cestalu nie dostał sraczki. Tak, wzięłam jedną kuwetę do pokoju żeby miał "pod ręką". Tak, chciał zejść z łóżka żeby iść jak na porządnego kota przystało do kuwety, ale tuż obok łóżka (nieważne że druga w nocy) czekał czujna Hino której bał się jak ognia. Więc biedny kotek zesr... się do łóżka. W życiu tak szybko nie ściągałam prześcieradła! Zmieniłam pościel i lulu - do następnego sranka. Powtórka. No, to dałam swój stary sweter bo pilnowanie czy kot chce czy nie trochę jakby mnie przerastało, zwłaszcza że on srał z przyczajki - bez przymierzania się, bez prób grzebania. Po prostu kucał nagle i już było. Sweter też dostał, skończyły mi się pomysły i nadeszło olśnienie - transporter wyścielony do łazienki a włazik zastawić workiem żwirku. Prawie idealnie - Śmierdziel zadekował się w transporterze i przestał zagrażać mojemu legowisku, za to Kłaczek z dużą dozą determinacji usiłował dostać się do łazienki mimo że w pokoju stała sprzątnięta kuweta. Tak dotrwaliśmy do pory wstawania.
Transport Śmierdziela to przyjemność. Zapakowałam go do ulubionej torby Miyuki, więc wystawił łepetynę na świat i zachowywał się bardzo grzecznie. W busie spał cały czas prawie, głaskałam drańciucha a on się przeciągał rozkosznie, podstawiał paputy do łaskotania - czysta rozkosz. Spotkałyśmy się z Pieczarką "na mieście", jej samochodem pojechałyśmy do weta.
Teraz Śmierdziel jest w gabinecie weterynaryjnym i czeka na Wielkie Odjajczenie, a jutro Pieczarka zabierze go do jego nowego domu.
Po powrocie pozostało otworzyć okna, dać kotom cos na odstresowanie (nic nie działa tak jak smakołyki) i... wreszcie mogę sobie wypić poranną kawę... I może by co zjadł?
O! Aśka już w domu? Ja też.
