Przyjeżdżaj, Krysiu. Wesoło będzie.

[Też sobie zazdroszczę takiego weta, jak Doc.

]
Teraz będzie niemerytorycznie zupełnie. Będę się chwalić.

I to w dodatku - rzeczami materialnymi.
Już jakiś czas temu zadzwoniła `panienka z okienka` w Plusie i powiedziała, że mogę przyjść przedłużyć umowę i wymienić telefon. Zawsze było mi nie po drodze, ale wczoraj czekałam prawie dwie godziny na wyniki Otaka i potuptałam sobie w tym czasie do punktu dla klientów.
Najpierw miałam życzenie specjalne - taki sam model, tylko nowy, nieupadły-na-beton-ze-trzy-razy. Na szczęście miły pan nie miał `na składzie` i namówił mnie jednak na nowy.
Kryteria były dość wąskie.
Ma mieć klapkę [ew. przesuwaną], walkmana,
dyktafon i ma do niego pasować stara karta pamięci, na której mam muzykę i zdjęcia.
Wersje telefonu były dwie - w kwiatki i `nie-w-kwiatki`. Kwiatki były ładne, ale na białym tle...
Wieczorem, kiedy koty grandziły na całego, zabrałam się za składanie ustrojstwa do kupy i przerzucanie danych. Zapomniałam o bożym świecie.
I teraz budzi mnie rano `Holiday in Cambodia` Dead Kennedy`s, a kiedy dzwoni mamusia słychać Giorę Feidmana. Na tapecie mam swoje ulubione magnolie ze starego Instytutu Geografii UMK, a w pamięci wszystkie zdjęcia małej Io, żebym mogła sobie popatrzeć, kiedy chcę.
Niby nowy, a jakby stary - jest ciągłość. To lubię.
