O rany, cioteczki, ale mi Was brakowalo!!!!!!!!
Od godziny walcze z ustrojstwem zeby przeslac wszystkie dane ze starego dysku na nowy, klne w zywy kamien i w ogole jest wesolo. Miau mnie nie poznalo, musialam na nowo aktywowac konto, zmieniac haslo i w ogole. Ale jestem.
Dzieki Kiwus za czuwanie
Dex mi napedzil stracha, zlapal wirusa zapalenia gardle, nie pil i nie jadl i dostal potwornej goraczki (40,6°) To bylo w zeszlym tygodniu, we wtorek. Zabralam go w te pedy do Nathalie, dostal zastrzyk, antybiotyk i kazala czekac az sobie wyrobi wlasne przeciwciala. Zabralo mu to piec dni. Piec dni bez jedzenia.

Karmilam na sile, choc troszke, wciskalam do pysia no i przede wszystkim zmuszalam do picia. Wstawalam w nocy jak do niemowlaka... W koncu w sobote zaczal jesc sam. 4 krakotki i dwa kesy kurczaka. W niedziele ciut wiecej, a poniedzialek lazil za mna i wyl o zarcie. Wychudl potwornie, ale tyle teraz je, ze pewnie szybko dojdzie do siebie.
Chanelle i Fiona maja sie swietnie, z luboscia wyzeraly lepsze kaski Dexowi. Teraz pewnie bede musiala zamykac przed nimi zarcie
Zdjec na razie nie wstawie, bo jeszcze nie podlaczylam aparatu do komputera
dzieki za cierpliwosc i dobre mysli, na pewno zadzialaly
