» Wto mar 02, 2010 23:08
Re: Mam pecha – jestem zdrowy i szukam domu PILNE
Ja już nie wiem jak z tymi ludźmi rozmawiać...
Jak wczoraj pojechałyśmy wszystko super, została nam troszkę pokazana persiczka - troszkę, bo boi się obcych - kota po przejściach - dla mnie oczywiste, ze nie chciała nam dotrzymać towarzystwa, ale tyle co zdązyłam nawet ciut pogłaskać, wyczesana, kołtunów drastycznych nie było widać, ogromne pomarańczowe oczy w cz-b futerku. Znaleźli ją w garażu, prawdopodobnie wywalona z pseudo, bo przestała rodzić. Ciachana w Futrzaku, temat załatwiony przez Kocią Mamę czyli teoretycznie ludzie powinni mieć pojęcie o bezdomności kotów.
Dalsza rozmowa - w domu nocują dwa psiaki, większość czasu spędzają na podwórku. Jeden z nich, sunia, wywalona z 3 piętra, bo przeszkadzała w libacji, adoptowana z Fundacji Azyl (jak wcześniej pisałam), drugi psiak też chyba z Azylu, albo przygarnięty. Oprócz tego 3 psy typowo podwórzowe (jeden popolicyjny). Wszystko kastrowane.
Ku..wa, wydawało się, że ludzie z sercem. I do licha ciężkiego jak w domku jednorodzinnym nie można znaleść miejsca by odizolować, chociaż czasowo, jednego absolutnie pacyficznie nastawionego do świata kota?
Skoro psy na niego warczały, znaczy nie panują nad nimi w żaden sposób (mam dużego psa w domu przy dwóch kotach, wiem co piszę)
Skoro w takim domu nikt nie potrafi zrozumieć, że nowy zwierzak potrzebuje czasu, to ja już nie wiem komu tego kota mamy oddać.
Jest nam źle, jest nam smutno...
Nawet mój TŻet mocno sceptycznie nastawiony do kotów stwierdził, że Grubcio jest faaajny... Szkoda, ze moje kotki tak nie myślą, bo miałby szansę na dom u mnie...
