

Miecia trafiła do mnie na początku marca. Ma ok 1,5 roku. Została znaleziona na ulicy, nie mogła się poruszać. Zabrano ją do weta, gdzie okazało się, ze ma złamaną miednicę. Stamtąd trafiiła do mojego domu, gdzie ponad dwa tygodnie spędzila w klatce. Uszkodzenia miednicy zrastały się szybko i Mieciazaczęła się normalnie poruszac. Wszystko mialo być już fajnie, Miecia byla zdrowa, zaszczepiona, kiedy okazało się, ze jest w ciąży. Jednoczesnie po szczepieniu zaczęła trochę chorować, potem bardziej... Ostatecznie Miecia została wyleczona i wysterylizowana. Została przetestowana w kierunku FeLV/FiV i zaszczepiona przeciwko chorobom zakaźnym, wsciekliźnie oraz białaczce.
Jest śliczną, szylkretową buraską - bure futro ma rude refleksy, jest jak rozświetlone promieniami słonca.
Miecia jest piekna, i szuka domu.
Co Miecia lubi: lubi mizianki. Ale wszystko z umiarem. Umiar wg Mieci polega na zamiziowywaniu człowieka kiedy Miecia ma chęć oraz na całkowtym braku kontaktu kiedy nie ma. Miecia pięknie odnajduje się w arunkach domowych, ale sądzę, ze byłaby najszczęśliwsza w domu wychodzącym. Miecia nie przepada za psami. Koty toleruje, choć jako jedynaczka także by się świetnie czuła.
Szukam jej ciepłego, troskliwego domu.
Poniżej wątek z opisem naszego wspólnego czasu - tymczasowania Mieci w moim domu:
03.03.2010
Dziś trafiła do mnie taka piękność:


Przedwczoraj znaleziona po wypadku, ma złamaną miednicę.
Trafiła do schroniska, a stamtąd do mnie na czas zrastania się tyłka.
Kocica jest ok roczna, jak widać przepiękna i zapowiada się, ze po kąpieli wyraźnie będzie widać białą krawatkę i skarpetki. I że w ogóle będzie z niej niezła laska.

Biedula jest obolała, ale apetycik na szczęście ma

Wet chce nas widzieć za dwa tygodnie w sprawie miednicy, a jutro - jeśli nie będzie kupy.
Miss jest oswojona, pogłaskana natychmiast mruczy.
Ma zadatki na niezłą laseczkę.
Będziemy szukać domku, ale jeszcze nie teraz

Prosimy o kciuki za miedniczkę Misseczki
