Mój egzemplarz wymagał odprasowanie, siem pogniótł jak spałam na glonojada w autobusie

sie prasuje... przypominam, że resztę pieniędzy zabranych z domu oddałam (dobrowolnie) na zapoznane i miętolone koty, dobrze, że mi siostra szczecinianka podrzuciła parę złociszów, bo bym nie miała za co do chałupy wrócić (jak mam oddać?), i wielkie dzięki!