
To nakarmi mi pani kocięta.



Rozrobiliśmy mleczko w butelce i do roboty.
no i tu pragnę złożyć hołd uniżony tym wszystkim którzy karmili kocie pędraki



Jak te okruszki się kręciły, piszczały, nie chciały mordki otworzyć, a jak otworzyły to nie chciały ssać. Jak ja żałowiałam, że nie czytałam dokładnie instrukcji karmienia maluchów. W końcu przy okropnych piskach udało mi się wmusić w nie mleko to butelką, to strzykawką. Nie wiem tylko ile wpadło do brzuszka, a ile na moje spodnie. Byłam cała mokra

Chciałam też pochwalić Borutę który leżał część czasu na moich kolanach i wcale mu nie przeszkadzało, że na jago grzbiecie leży koci maluch
