dziękuję za banerek, za pomoc i za to że jesteście. To już trzeci czy czwarty,a może i piaty kot,na którego ratowanie decyduję się wbrew zdrowemu rozsądkowi ( wysokie koszty leczenia), licząc na to,że środki na leczenie znajdą się z pomocą Forum. I zawsze się znajdują. I tak pomogliście uratować jednooka Klusię ( od dwóch lat w nowym domu), pomagaliście małej Volvo ('). białaczkowemu Puchatkowi('), rehabilitowanemu obecnie Puchasiowi i Maksiowi. ( Kotów zdrowych lub tylko lekko chorych ( świerzb, lambile, kk:)) nawet nie liczę.
Zawsze dostaję pomoc finansową, gdy o nią poproszę. Jeden z krakowskich dt
zawsze zgadza się wziąc ode mnie kota, gdy mam sytuacje podbramkową. Agn
zawsze deklaruje przyjęcie kota od mnie, jeżeli jest hospicyjny ( niestety wszystkie z wyjątkiem Puchasia okazały się zbyt hospicyjne i żaden nie doczekał się przeprowadzki ) .
W powyższych okolicznościach nasuwa się pytanie: kto tak naprawdę ratuje te koty?

.
Maksik w nocy wypił wodę, teraz zjadł. Od trzech dni nie jadł nic, ale czy to znaczy, że już można odetchnąc spokojniej? Pewnie gdyby pojawiła się sepsa, to by nie jadł, prawda?
Zaraz wstawię wypis. wczoraj nawet do niego nie zaglądalam, żeby się nie załąmac zupełnie