agakow82 pisze:mar9 pisze:agakow82 pisze:Marysiu nie wiem czy cos ominęłam czy po prostu znalazlam ogloszenie podobne ale zapytam:Czy Mruczek do Ciebie wrócił?Bo z tego co kojarzę to znalazł dom nie?A widziałam ogłoszenie na grumtree kotka Mruczka z Zabrza i kocyk na jednym zdjęciu kojarzy mi sie z Tobą bo Haneczka na jednym zdjęciu z ogłoszenia była na takim kocyku.
albo coś ominełam albo zbieg okoliczności
o to ogłoszenie mi chodzi
http://katowice.gumtree.pl/c-Zwierzaki- ... Z187484339
Ten Mruczek tez podobny do Twojego.
I kafelki takie jak u Ciebie ( Hania też miała na nich zdjęcie)
Zgadza się, to "mój" Mruczek. Tak, jak pisze w ogłoszeniu, Mruczek już był w adopcji ale wrócił do mnie (po rozpadzie małżeństwa nie znalazło się miejsce dla kota).
Wczoraj odnawiałam ogłoszenia Mruczusiowi bo część wygasła, zobaczymy, fajnie by było, gdyby znalazł się dla niego domek z ogródkiem bo Mruczuś w tamtym domu był wychodzący.
Uszatek dalej marnie je, sobotę i niedzielę spędził w kuwecie.
Wczoraj wieczorem nie wytrzymałam już, Krzyś przyniósł z piwnicy klatkę i ulokowałam Uszatka w klatce.
Ma tam kuwetę, spanko i miseczki. Nie mogłam już patrzeć na niego, tak skulonego w kuwecie.
On się boi, wszystkiego i wszystkich, mnie się boi, kotów się boi, jesooo, co ja mam zrobić, żeby on zrozumiał, że jest bezpieczny. Wiem, wiem, muszę go znowu kłuć, trzeba mu te ranki przemywać, ale biorę go na ręce, przytulam, szepczę do uszka ale to tylko może chwilkę trwać bo zaraz ucieka.
Z jedzonkiem też marnie, surowego fileta nie chce, gotowanego też nie. Może wołowinkę dzisiaj zechce albo chociaż trochę serka. Już nie wiem, co mu proponować do jedzenia i jak go zachęcać do przychodzenia na głaski i pieszczoty, o kociej zabawie nie wspomnę.
Może w klatce poczuje się bezpieczniejszy i nabierze odwagi. Klatka stoi w pokoju więc i on widzi pozostałe koty i koty jego widzą, a z drugiej strony jest zamknięty więc koty mu nic nie mogą zrobić.
Wprawdzie nigdy nie widziałam, żeby któryś kot chciał go skrzywdzić ale może Uszatek był przedtem krzywdzony i po prostu boi się wszystkich kotów, sama już nie wiem, czuję się taka bezradna...![]()
dziwne że dwoje ludzi sie rozchodzi i żaden nie może zabrać ukochanego futrzaka?
gdybym ja sie rozstała z Marcinem ( nie mamy w planach) to jestem pewna że bedzie wojna o koty
tzn ja sobie nie wyobrażam żeby on zabrał futra,a Marcin też bez nich już nie wie jak sie żyje
ale żeby je tak oddać komuś?NIGDY!!!!
My już teraz jak sie o coś sprzeczamy to o kotyto takie smieszne spiecia
Marcin twierdzi że ja faworyzuje Oktusia ( co jest nie prawdą ) a ja twierdze że on Hani na wszystko pozwala:)
Kochamy kociaki obydwa i obydwoje nie wyobrażam sobie żeby je komuś oddać.
Nawet ostatnio przez wydarzenia rodzinne powiedzialam mamie że gdyby nam sie cos stalo obydwojgu to koty ma ona zabrać do siebie a nie oddawać nikomu.Wiem że to może takie dziwne co teraz napisalam ale zycie jest dziwne i nigdy sie nie wie kiedy stanie sie nieszczeście i chce mieć jasność.Gdyby co to koty do mamy![]()
Świetnie Cię rozumiem, ale patrząc z drugiej strony to lepiej że kot wrócił do Marysi. Mogli kociaka np. oddać do schroniska, zanieść do uśpienia - ludzie są zdolni do różnych rzeczy, niestety