Fuksia jest już u mnie.
Z tym sikaniem jest tak, jak pisze Kinga, że po kropelce jej wylatuje, co prawda w drodze do mnie zsikała dość konkretnie szmatkę, którą miała w transporterku i potem przez jakiś czas nie popuszczała bo pewnie pęcherz był pusty, ale ona prawie wciaż mokre tam przy otworku do sioo, ona tego nie kontroluje wydaje mi się

samo cieknie.
Fuksia bardzo wypiękniała od czasu kiedy ją ostatnio widziałam, i ciałka trochę nabrała, piękna jest kociczka i nawet bez tego ogonka oryginalnie wygląda, jak kot Manx.
Kicia na razie jest w klatce, jest troszkę przestraszona, potem będę jej udostępniać dużą łazienkę żeby trochę ruchu miała, na przemian z klatką , bo klatka w pokoju z oknem żeby światło naturalne i powietrze świeże miała, tyle mogę jej zapewnić, ciągle wierzę, że uda się ją wyleczyć, bo co my z nią zrobimy, nie można przecież kota całe życie hodowac w klatce, a kto adoptuje kota który robi prawie ciągle tam gdzie akurat jest...
Będę starała sie coś wykombinować żeby sioo zebrać do badania, jeden pomysł mam ale dosć drastyczny (zostawimy go na ostateczność) włożyć Fuksię do wymytego i wyparzonego transporterka bez żadnej szmatki, i pojeździć samochodem po dzielnicy, powina sie zestresować i zsikać potem to zlac do pojemniczka, ona niestety tylko w sytuacji stresowej wysikuje wiekszą ilość, normalnie idzie po kropelce.
Usg możnaby powtórzyć.
No i będziemy konsultować u poleconych przez Was wetów.