PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 23, 2010 19:54 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Opis przypadku:Malikicia/Malikotka.3-4 m m-ce,zaniedbana.
Mali przybyła do schroniska w środę z zaklejonymi ropą oczkami.Kataru nie miała.Leczona Ceporexem i gentamycyną w kroplach,nie była odrobaczona,ani szczepiona.Koopa i jedzenie normalnie.Zdecydowaliśmy się na tymczas na leczenie (niedziela),ponieważ szykował się DS,ale w sobotę nie dojechał(schronisko nie wydaje zwierząt w niedzielę).Już popołudniem Mali wydawała nam się chora,ponieważ bezwładnie leżała i nie przejawiała chęci zwiedzenia/zabawy ,jedzenia itd.Daliśmy jej spokój,zrzucajac na problemy z aklimatyzacja.Ale w nocy kilkakrotnie-3 razy zwymiotowała.A rano(poniedziałek) zrobiła nieładną koopę o konsystencji musztardy.I nie chciała jesć ani pić.Weterynarz nawodnił kicie podskórnie kilkakrotnie(my w pracy,kicia u weta),podał wagę:1,5 kg,nie zrobił wkłucia dożylnego,bo zwalał na początki kk,i brak apetytu.Mali nie chciała jeść aż do nocy,kiedy napoiliśmy ją rozcieńczinym Calopetem i troszke Whiskasa zlizała z palca.Wymiotów niet.Rano(wtorek)znowu nawadnianie podskorne,antybiotyk test na parwo-(dzięki kolezance Mała1 w innej lecznicy-niestety pozytywny :cry:) .Tam dostała surowicę od szczepionego kota,zestaw nawadniająco-odżywczy,podskórnie,bo żyły pękały.Dostałam zestaw na środe i czwartek do domowego,podskórnego podawania,łącznie z TFX(z zapasów innej forumki,tangerine1).Po takim nawadnianiu ,kicia szczerze nas znienawidziła....W czwartek rano myślelismy,ze juz koniec...Dałam zdesperowana ,troszke gerbera kurczakowego na palcu,żeby powąchała...Mali zjadła 3 łyzeczki!Dałam intestinala-nie chciała,miała odruch wymiotny,ale convalescensa bardzo rozcieńczonego łykała chętnie.Cały czas nawadniaiśmy podskórnie + antybiotyk i TFX,w piątek wzięłam od wetów zapas leków do wtorku,umówiłam sie na wizytę.Kicia interesowała się odgłosami innych kotów ,siku starała sie zrobić do kuwety,usiłowała sie myć...Kupę w sobotę zrobiła prawie normalną ,do kuwety,łykała covalescensa rozpuszczonego ,chętnie też piła płyn Ringera i sól fizjologiczną ze strzykawki(stwierdziliśmy to przy okazji nawilżania oczek,ze lubi NaCl-może nigdy nie piła wody?).Niestety słabła z godziny na godzine i spadała jej temperatura.Nie mierzyliśmy ,ale ciągle była na ogrzewaniu,bo była chłodniejsza od człowieka.W niedzielę dopadła ja cuchnąca biegunka(6 dni od 1 objawu),miała odruch wymiotny,nie miała czym wymiotować,zdecydowaliśmy się p[ojechać na dyżur,zeby kici ulżyć....Lekarz założył wenflon(!-udało się cudem!) i nawodnił (z innymi środkami)Mali,mieliśmy powtarzać co 3 godziny.Niestety nawet po całonocnych nawodnieniach kicia była zbyt wycieńczona,chciała wymiotować(owszem,zwymiotowała kilka glist),robić koopę,a nie miała czym.Rano(znowu poniedziałek),poszłam do weta,niestety-wpadła w śpiączkę...wet stwierdził ubytek 600g od pierwotnej wagi,daliśmy jej odejść.

Naszej rozpaczy nie oddadzą żadne słowa.Dopiero teraz o tym piszę.Apeluję-koniecznie dojście dożylne!Przynajmniej ma się jaką /taką kontrolę nad ilością podanych płynów i leków!Po drugie-surowica!Malikotce przedłuzyła życie,szkoda.,że..
Ale Mała przeżyła 7 dni! Była nadzieja!
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Wto lut 23, 2010 20:21 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

:( :( bidulka :(

szirra

 
Posty: 2625
Od: Pt sie 17, 2007 22:15
Lokalizacja: Tychy

Post » Wto lut 23, 2010 23:32 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Mój wymiotował przez dwa dni żóltą pianą, sraczki nie miał. Bolał go brzuch, był bardzo apatyczny.
Dorosły rezydent.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lut 24, 2010 7:05 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

mamaja4:

Z tego, co się orientuję, wlewy dożylne na początku wcale nie są wskazane, właśnie lepiej podskórne... Tylko codziennie. Nie wydaje mi się, żebyście popełnili jakikolwiek błąd.

Może lepszy byłby Caniserin, ale tak naprawdę to jest kwestia czasu...
Można jeszcze podawać Zylexis i koniecznie morfologia - wtedy wiadomo dokładnie, co się dzieje z kotkiem.

U naszego Kubusia wet podczas trzech wizyt nie zorientował się, że to pp. Czwartej wizyty już nie było :(

Bardzo Ci współczuję.
.:: Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji ::.

Obrazek

avild

 
Posty: 1119
Od: Wto lis 17, 2009 23:28
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 24, 2010 11:54 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Witam!Jestem nowym urzytkownikiem forum.Postanowiłam się zalogować poniewaz spotkalo mnie cos czego do tej pory nie rozumiem.Nie mam doswiadczenia z kotkami,nigdy zadnego nie mialam az do chwili kiedy spotkalam na swojej drodze Fionke.Byla to czteromiesieczna kotka wychudzona zapchlona i zarobaczona pomimo tego miala cos takiego w oczkach ze nie moglam jej odmowic,wzielam ja do swojego domu.Dzieci byly zachwycone zadbalismy o nia odrobaczylismy odkarmilismy stala sie piekna kocia panienka sierc jej blyczszala ale niestety nie moglam jej utrzymac w domu.Byla wczesniej kotem ktory poznal uroki wolnosci wiec nie mialam wyjscia wypuszczalam ja na dwor.przyszedl czas zeby pomyslec o sterylizacji.Wybralismy sie wiec cala rodzina do weterynarza kiedy przyuszczalnie nadszedl juz czas.Wet obejrzal ja i stwierdzil ze powtorzy odrobaczenie i za tydzien moze ja sterylizowac poniewaz po obejrzeniu zabkow stwierdzil ze ma ponad pol roku.Ale nic nie mowil o czszepieniach!!!!Nie zdawalam sobie wtedy sprawy jak sa wazne!!!!Nadszed wkoncu dzien zabiegu przezywalismy go strasznie,ale nie wiedzielismy wtedy ze to poczatek konca naszej ukochanej Fionki.Kiedy ja odbieralam p.doktor krotko wyjasnila jakie moga byc dolegliwosci ze ze dwa dni bedzie nieswoja a potem wszystko wroci do normy.Niestety kiedy zaczela wymoiotowac nie mogla przestac jadla coprawda pierwszego dnia po zabiegu potem juz tylko woda.dwa razy dziennie jezdzilam na kroplowki dostawala zastrzyki.Kiedy pytalam ze lzami w oczach co jej jest mowili ze jakis wirus moze Fip(nic mi to nie mowilo)nie robili badan ,testow czegokolwiek zeby odpowiedziec na moje pytania ale ja caly czas wierzylam ze bedzie dobrze ,ze ja wylecza.Niestety bylo coraz gorzej,rana po zabiegu zaczela cuchnac brzuszek zaczal rosnac:(:(:(5-tego dnia p.doktor powiedziala ze ma jeszcze zoltaczke i lepiej ja uspic bo to cud ze tak dlugo zyje.Po tych slowach zostawila mnie sama z kotkiem.Szok!!!nie moglam jej zabic!!!!nie mialam sily na nic.Kiedy wrocila do mnie zaczelam krzyczec ze oddalam kota zdrowego i takiego chce spowrotem ze maja zrobic wszystko zeby ja uratowac!!!!dostala antybiotyk tak silny ze stracila przytomnosc.:(a pani doktor chciala ja wziasc do spalenia bo myslala ze nie zyje!!!Ucieklam z tamtad.Wzielam Fione pod kurtke i zaczela sie ruszac bylo w niej jeszcze troche zycia wiec byla nadzieja.Niestety zaczela sie dusic chodzilam z nia po dworze zeby latwiej jej bylo zlapac dech.Dusznosci przeszly.trzymalam ja na rekach cala noc.Siedzialam z nia na fotelu i myslalam ze zle zrobilam nie pozwalajac jej uspic.Rano wciaz zyla.Wybralam sie do lecznicy do innej p.doktor zbadala ja i powiedziala ze dobrze ze jej nie uspilam bo jest poprawa!!Brzuch zrobil sie miekki i spadla temperatura,ale byla teraz za niska wiec dostala ogrzana kroplowke i antybiotyk dozylnie.Jaiez bylo wtedy moje szczescie:)Caly dzien ogrzewalam ja butelkami z ciepla woda wieczorem pojechalam znowu do lecznicy.Kiedy wyciagalam ja z koszyczka juz nie zyla;(:(:(odeszla tak nagle i cicho.....nie mam pojecia co to bylo co sie stalo czy to wina moja czy weterynarzy....czuje okropnie .....co zrobilam nie tak???Przepraszam ze zajelam tyle miejsca.....pozdrawiam :( :( :(

Daliia

 
Posty: 3
Od: Śro lut 24, 2010 11:11

Post » Śro lut 24, 2010 12:51 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

avild pisze:Z tego, co się orientuję, wlewy dożylne na początku wcale nie są wskazane, właśnie lepiej podskórne...


:?: :?: :?:

Skąd takie informacje?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lut 24, 2010 15:42 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Jana pisze:
avild pisze:Z tego, co się orientuję, wlewy dożylne na początku wcale nie są wskazane, właśnie lepiej podskórne...


:?: :?: :?:

Skąd takie informacje?


Jakbym chciała być BARDZO złośliwa, to powiedziałabym, że od weta który nie umie założyć kociakowi wenflonu...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 24, 2010 15:45 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Daliia pisze:Witam!Jestem nowym urzytkownikiem forum.Postanowiłam się zalogować poniewaz spotkalo mnie cos czego do tej pory nie rozumiem.Nie mam doswiadczenia z kotkami,nigdy zadnego nie mialam az do chwili kiedy spotkalam na swojej drodze Fionke.Byla to czteromiesieczna kotka wychudzona zapchlona i zarobaczona pomimo tego miala cos takiego w oczkach ze nie moglam jej odmowic,wzielam ja do swojego domu.Dzieci byly zachwycone zadbalismy o nia odrobaczylismy odkarmilismy stala sie piekna kocia panienka sierc jej blyczszala ale niestety nie moglam jej utrzymac w domu.Byla wczesniej kotem ktory poznal uroki wolnosci wiec nie mialam wyjscia wypuszczalam ja na dwor.przyszedl czas zeby pomyslec o sterylizacji.Wybralismy sie wiec cala rodzina do weterynarza kiedy przyuszczalnie nadszedl juz czas.Wet obejrzal ja i stwierdzil ze powtorzy odrobaczenie i za tydzien moze ja sterylizowac poniewaz po obejrzeniu zabkow stwierdzil ze ma ponad pol roku.Ale nic nie mowil o czszepieniach!!!!Nie zdawalam sobie wtedy sprawy jak sa wazne!!!!Nadszed wkoncu dzien zabiegu przezywalismy go strasznie,ale nie wiedzielismy wtedy ze to poczatek konca naszej ukochanej Fionki.Kiedy ja odbieralam p.doktor krotko wyjasnila jakie moga byc dolegliwosci ze ze dwa dni bedzie nieswoja a potem wszystko wroci do normy.Niestety kiedy zaczela wymoiotowac nie mogla przestac jadla coprawda pierwszego dnia po zabiegu potem juz tylko woda.dwa razy dziennie jezdzilam na kroplowki dostawala zastrzyki.Kiedy pytalam ze lzami w oczach co jej jest mowili ze jakis wirus moze Fip(nic mi to nie mowilo)nie robili badan ,testow czegokolwiek zeby odpowiedziec na moje pytania ale ja caly czas wierzylam ze bedzie dobrze ,ze ja wylecza.Niestety bylo coraz gorzej,rana po zabiegu zaczela cuchnac brzuszek zaczal rosnac:(:(:(5-tego dnia p.doktor powiedziala ze ma jeszcze zoltaczke i lepiej ja uspic bo to cud ze tak dlugo zyje.Po tych slowach zostawila mnie sama z kotkiem.Szok!!!nie moglam jej zabic!!!!nie mialam sily na nic.Kiedy wrocila do mnie zaczelam krzyczec ze oddalam kota zdrowego i takiego chce spowrotem ze maja zrobic wszystko zeby ja uratowac!!!!dostala antybiotyk tak silny ze stracila przytomnosc.:(a pani doktor chciala ja wziasc do spalenia bo myslala ze nie zyje!!!Ucieklam z tamtad.Wzielam Fione pod kurtke i zaczela sie ruszac bylo w niej jeszcze troche zycia wiec byla nadzieja.Niestety zaczela sie dusic chodzilam z nia po dworze zeby latwiej jej bylo zlapac dech.Dusznosci przeszly.trzymalam ja na rekach cala noc.Siedzialam z nia na fotelu i myslalam ze zle zrobilam nie pozwalajac jej uspic.Rano wciaz zyla.Wybralam sie do lecznicy do innej p.doktor zbadala ja i powiedziala ze dobrze ze jej nie uspilam bo jest poprawa!!Brzuch zrobil sie miekki i spadla temperatura,ale byla teraz za niska wiec dostala ogrzana kroplowke i antybiotyk dozylnie.Jaiez bylo wtedy moje szczescie:)Caly dzien ogrzewalam ja butelkami z ciepla woda wieczorem pojechalam znowu do lecznicy.Kiedy wyciagalam ja z koszyczka juz nie zyla;(:(:(odeszla tak nagle i cicho.....nie mam pojecia co to bylo co sie stalo czy to wina moja czy weterynarzy....czuje okropnie .....co zrobilam nie tak???Przepraszam ze zajelam tyle miejsca.....pozdrawiam :( :( :(


Bardzo Ci współczuję. To straszne, że Twój pierwszy kontakt z kotem wyglądał właśnie tak... Jeśli to co piszesz o leczeniu jest ścisłe, to przykro mi, ale wet się raczej nie sprawdził... Delikatnie mówiąc. Mam nadzieję, że z czasem dasz dom kolejnemu kociakowi (pamiętaj - szczepionemu! Nie wiadomo przecież, co zabiło Fionkę), a wtedy - koniecznie zmień lecznicę.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 24, 2010 18:20 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Wygląda na to że kot miał zapalenie otrzewnej po źle wykonanym zabiegu sterylizacji. Napisz na wątku o wetach - dokładnie jaki to weterynarz z jakiej Kliniki- ku przestrodze. Ja bym nie darowała i napisała skargę do Izby Weterynaryjnej- źle wykonany zabieg, brak leczenia i pozostawienie konającego w męczarniach kota samemu sobie :evil: zgroza!!
AnielkaG
 

Post » Śro lut 24, 2010 18:43 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Zofia&Sasza pisze:
Jana pisze:
avild pisze:Z tego, co się orientuję, wlewy dożylne na początku wcale nie są wskazane, właśnie lepiej podskórne...


:?: :?: :?:

Skąd takie informacje?


Jakbym chciała być BARDZO złośliwa, to powiedziałabym, że od weta który nie umie założyć kociakowi wenflonu...

Właśnie "moi"weci nie chcieli,weci forumki Małej1 nie dali rady,a na koniec złośliwy i sarkastyczny chłop na dyżurze dał radę.Dlatego-szukać i kłuć aż do skutku-kociak przynajmniej mniej cierpi przy podawaniu leków.
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Śro lut 24, 2010 19:37 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Nasza historia z futrzakiem zaczęła się od tego, że koleżanka namówiła nas na kociaka który potrzebował pomocy, zauważyła go w piątkowe popołudnie po pracy (lipiec) w poniedziałek ledwo żywy kociak trafił do nas (zarobaczony, zapchlony, ledwo co reagujący już na otoczenie, oblepiony prawie cały w glinie) kiedy udało się go trochę oczyścić okazało się że na łapkach ma rany powygryzane przez larwy, aż dziw że kociak chodził. Ale oczywiście wet, antybiotyki i wszystko dla kociaka. Wieczór spędzony na czyszczeniu kota aby mu pomóc. Drugi dzień znów wet, kolejne zastrzyki - nie wyobrażacie sobie naszej radości jak futro samo z apetytem zjadło sporo chrupek RC dla kociąt, diagnoza weta po miesiącu nie będzie prawie śladu , że kociak był w takim stanie. Kolejny wieczór spędzony na czyszczeniu kota. Jeszcze w nocy koło 1 było wszystko dobrze. Niestety rano koło 8 z kotem w stanie agonalnym trafiliśmy do lecznicy - niby sepsa - uśpienie :cry:
Skoro już się zdecydowaliśmy na futro w domu to postanowiliśmy przygarnąć kociaka ze schroniska. Wszystko było w porządku. Apetyt dopisywał, szaleństwo po całym mieszkaniu. Na drugi dzień lekkie osowienie, spadek apetytu. Zaczęły się wymioty, biegunka, nic nie chciała pić. Tego dnia byłam z nia u koleżanki która ma 2 kotki. (Klucha około roku, wyżarła młodej chrupki). Nasza kicia niestety nie odratowana walczyliśmy tydzień :cry: .
No i wracając do Kluchy na drugi dzień po wyjedzeniu chrupek naszej te same objawy. Zuza, która nie ruszyła tych chrupek zdrowa i nic jej nie było. Wiec jedynym wspólnym mianownikiem było jedzenie :x Klucha uratowana :lol:
Nie pytajcie co można czuć usypiając 2 kociaki w ciągu półtora tygodnia.

Suche RC dla kociąt i w ogóle wszystkie produkty tej firmy są dla mnie skreślone z listy.

Powiadomiliśmy RC o całym zajściu jeszcze w trakcie leczenia Kluchy. Z miejsca zaproponowali pokrycie kosztów leczenia Kluchy i faktycznie leczenie pokryli. Wzięli również karmę do zbadania. Prosiłam aby dali znać czy to coś z karmą czy może jednak wirus, baliśmy się brać następnego kota.

WIĘC DO DNIA DZISIEJSZEGO NIE MAMY ODPOWIEDZI Z RC :evil: :evil: :evil: :evil:

Ale po rozmowie z naszym wetem i wetem który leczył Kluche, byli zgodni, że to nie wirus.

Więc po tygodniu zastanawiania się, podjęliśmy ostatnia jak dla nas próbę i zaadoptowaliśmy Mende :mrgreen: :mrgreen:
6-go marca skończy 7mc. jest u nas od 28-go sierpnia 2009. I wierzcie mi, że imię idealnie do niego pasuje :ryk:

Więc nie zawsze jest to Panleukopenia !!!! gdyby nie Klucha nigdy byśmy nie wpadli na to ze to nie wirus. I nie byłoby przy nas żadnego fantastycznego futra.
Obrazek

jaga vel menda

 
Posty: 73
Od: Śro wrz 02, 2009 13:37
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 24, 2010 19:48 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Więc nie zawsze jest to Panleukopenia !!!!

nie wszystkie kociaki chorują na pp
dlatego w ogóle jeszcze są koty na świecie
ja miałam 2 kociaki z różnych miejsc w 1 klatce: Estera umarła na pp w ciągu 48 godzin, Kulka nie zachorowała wcale
AnielkaG
 

Post » Czw lut 25, 2010 18:39 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Zofia&Sasza pisze:
Daliia pisze:Witam!Jestem nowym urzytkownikiem forum.Postanowiłam się zalogować poniewaz spotkalo mnie cos czego do tej pory nie rozumiem.Nie mam doswiadczenia z kotkami,nigdy zadnego nie mialam az do chwili kiedy spotkalam na swojej drodze Fionke.Byla to czteromiesieczna kotka wychudzona zapchlona i zarobaczona pomimo tego miala cos takiego w oczkach ze nie moglam jej odmowic,wzielam ja do swojego domu.Dzieci byly zachwycone zadbalismy o nia odrobaczylismy odkarmilismy stala sie piekna kocia panienka sierc jej blyczszala ale niestety nie moglam jej utrzymac w domu.Byla wczesniej kotem ktory poznal uroki wolnosci wiec nie mialam wyjscia wypuszczalam ja na dwor.przyszedl czas zeby pomyslec o sterylizacji.Wybralismy sie wiec cala rodzina do weterynarza kiedy przyuszczalnie nadszedl juz czas.Wet obejrzal ja i stwierdzil ze powtorzy odrobaczenie i za tydzien moze ja sterylizowac poniewaz po obejrzeniu zabkow stwierdzil ze ma ponad pol roku.Ale nic nie mowil o czszepieniach!!!!Nie zdawalam sobie wtedy sprawy jak sa wazne!!!!Nadszed wkoncu dzien zabiegu przezywalismy go strasznie,ale nie wiedzielismy wtedy ze to poczatek konca naszej ukochanej Fionki.Kiedy ja odbieralam p.doktor krotko wyjasnila jakie moga byc dolegliwosci ze ze dwa dni bedzie nieswoja a potem wszystko wroci do normy.Niestety kiedy zaczela wymoiotowac nie mogla przestac jadla coprawda pierwszego dnia po zabiegu potem juz tylko woda.dwa razy dziennie jezdzilam na kroplowki dostawala zastrzyki.Kiedy pytalam ze lzami w oczach co jej jest mowili ze jakis wirus moze Fip(nic mi to nie mowilo)nie robili badan ,testow czegokolwiek zeby odpowiedziec na moje pytania ale ja caly czas wierzylam ze bedzie dobrze ,ze ja wylecza.Niestety bylo coraz gorzej,rana po zabiegu zaczela cuchnac brzuszek zaczal rosnac:(:(:(5-tego dnia p.doktor powiedziala ze ma jeszcze zoltaczke i lepiej ja uspic bo to cud ze tak dlugo zyje.Po tych slowach zostawila mnie sama z kotkiem.Szok!!!nie moglam jej zabic!!!!nie mialam sily na nic.Kiedy wrocila do mnie zaczelam krzyczec ze oddalam kota zdrowego i takiego chce spowrotem ze maja zrobic wszystko zeby ja uratowac!!!!dostala antybiotyk tak silny ze stracila przytomnosc.:(a pani doktor chciala ja wziasc do spalenia bo myslala ze nie zyje!!!Ucieklam z tamtad.Wzielam Fione pod kurtke i zaczela sie ruszac bylo w niej jeszcze troche zycia wiec byla nadzieja.Niestety zaczela sie dusic chodzilam z nia po dworze zeby latwiej jej bylo zlapac dech.Dusznosci przeszly.trzymalam ja na rekach cala noc.Siedzialam z nia na fotelu i myslalam ze zle zrobilam nie pozwalajac jej uspic.Rano wciaz zyla.Wybralam sie do lecznicy do innej p.doktor zbadala ja i powiedziala ze dobrze ze jej nie uspilam bo jest poprawa!!Brzuch zrobil sie miekki i spadla temperatura,ale byla teraz za niska wiec dostala ogrzana kroplowke i antybiotyk dozylnie.Jaiez bylo wtedy moje szczescie:)Caly dzien ogrzewalam ja butelkami z ciepla woda wieczorem pojechalam znowu do lecznicy.Kiedy wyciagalam ja z koszyczka juz nie zyla;(:(:(odeszla tak nagle i cicho.....nie mam pojecia co to bylo co sie stalo czy to wina moja czy weterynarzy....czuje okropnie .....co zrobilam nie tak???Przepraszam ze zajelam tyle miejsca.....pozdrawiam :( :( :(


Bardzo Ci współczuję. To straszne, że Twój pierwszy kontakt z kotem wyglądał właśnie tak... Jeśli to co piszesz o leczeniu jest ścisłe, to przykro mi, ale wet się raczej nie sprawdził... Delikatnie mówiąc. Mam nadzieję, że z czasem dasz dom kolejnemu kociakowi (pamiętaj - szczepionemu! Nie wiadomo przecież, co zabiło Fionkę), a wtedy - koniecznie zmień lecznicę.

Właśnie to jest straszne:(szkoda ze nie pomyslalam wczesniej po ogolnorodzinnym pozegnaniu pochowalismy ja szybko a przeciesz moglam isc do innego wet zrobic sekcje chyba mozna by bylo okresli wtedy czy to zle wyk zabieg czy jakies inne choróbsko

Daliia

 
Posty: 3
Od: Śro lut 24, 2010 11:11

Post » Czw lut 25, 2010 18:43 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

AnielkaG pisze:Wygląda na to że kot miał zapalenie otrzewnej po źle wykonanym zabiegu sterylizacji. Napisz na wątku o wetach - dokładnie jaki to weterynarz z jakiej Kliniki- ku przestrodze. Ja bym nie darowała i napisała skargę do Izby Weterynaryjnej- źle wykonany zabieg, brak leczenia i pozostawienie konającego w męczarniach kota samemu sobie :evil: zgroza!!

Kurcze ale teraz to juz chyba za późno......kotek pochowany a jak komus tutaj mowie o tej sprawie i o lecznicy chca mnie zlinczowac.....wszyscy maja o niej dobre zdanie ....moze trafilam do niewlasciwego lekarza......nie wybieralam poszlam do pirwszego lepszego a w lecznicy jest ich kilku.

Daliia

 
Posty: 3
Od: Śro lut 24, 2010 11:11

Post » Pt lut 26, 2010 16:44 Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze

Podzielam zdanie Anielki.
Wpisz opinie o nich.
Blad moze sie zdarzyc, ale oni konsekwentnie zlekcewazyli wszystkie objawy, a kot przyplacil to zyciem.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18767
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 635 gości