Opis przypadku:Malikicia/Malikotka.3-4 m m-ce,zaniedbana.
Mali przybyła do schroniska w środę z zaklejonymi ropą oczkami.Kataru nie miała.Leczona Ceporexem i gentamycyną w kroplach,nie była odrobaczona,ani szczepiona.Koopa i jedzenie normalnie.Zdecydowaliśmy się na tymczas na leczenie (niedziela),ponieważ szykował się DS,ale w sobotę nie dojechał(schronisko nie wydaje zwierząt w niedzielę).Już popołudniem Mali wydawała nam się chora,ponieważ bezwładnie leżała i nie przejawiała chęci zwiedzenia/zabawy ,jedzenia itd.Daliśmy jej spokój,zrzucajac na problemy z aklimatyzacja.Ale w nocy kilkakrotnie-3 razy zwymiotowała.A rano(poniedziałek) zrobiła nieładną koopę o konsystencji musztardy.I nie chciała jesć ani pić.Weterynarz nawodnił kicie podskórnie kilkakrotnie(my w pracy,kicia u weta),podał wagę:1,5 kg,nie zrobił wkłucia dożylnego,bo zwalał na początki kk,i brak apetytu.Mali nie chciała jeść aż do nocy,kiedy napoiliśmy ją rozcieńczinym Calopetem i troszke Whiskasa zlizała z palca.Wymiotów niet.Rano(wtorek)znowu nawadnianie podskorne,antybiotyk test na parwo-(dzięki kolezance Mała1 w innej lecznicy-niestety pozytywny

) .Tam dostała surowicę od szczepionego kota,zestaw nawadniająco-odżywczy,podskórnie,bo żyły pękały.Dostałam zestaw na środe i czwartek do domowego,podskórnego podawania,łącznie z TFX(z zapasów innej forumki,tangerine1).Po takim nawadnianiu ,kicia szczerze nas znienawidziła....W czwartek rano myślelismy,ze juz koniec...Dałam zdesperowana ,troszke gerbera kurczakowego na palcu,żeby powąchała...Mali zjadła 3 łyzeczki!Dałam intestinala-nie chciała,miała odruch wymiotny,ale convalescensa bardzo rozcieńczonego łykała chętnie.Cały czas nawadniaiśmy podskórnie + antybiotyk i TFX,w piątek wzięłam od wetów zapas leków do wtorku,umówiłam sie na wizytę.Kicia interesowała się odgłosami innych kotów ,siku starała sie zrobić do kuwety,usiłowała sie myć...Kupę w sobotę zrobiła prawie normalną ,do kuwety,łykała covalescensa rozpuszczonego ,chętnie też piła płyn Ringera i sól fizjologiczną ze strzykawki(stwierdziliśmy to przy okazji nawilżania oczek,ze lubi NaCl-może nigdy nie piła wody?).Niestety słabła z godziny na godzine i spadała jej temperatura.Nie mierzyliśmy ,ale ciągle była na ogrzewaniu,bo była chłodniejsza od człowieka.W niedzielę dopadła ja cuchnąca biegunka(6 dni od 1 objawu),miała odruch wymiotny,nie miała czym wymiotować,zdecydowaliśmy się p[ojechać na dyżur,zeby kici ulżyć....Lekarz założył wenflon(!-udało się cudem!) i nawodnił (z innymi środkami)Mali,mieliśmy powtarzać co 3 godziny.Niestety nawet po całonocnych nawodnieniach kicia była zbyt wycieńczona,chciała wymiotować(owszem,zwymiotowała kilka glist),robić koopę,a nie miała czym.Rano(znowu poniedziałek),poszłam do weta,niestety-wpadła w śpiączkę...wet stwierdził ubytek 600g od pierwotnej wagi,daliśmy jej odejść.
Naszej rozpaczy nie oddadzą żadne słowa.Dopiero teraz o tym piszę.Apeluję-koniecznie dojście dożylne!Przynajmniej ma się jaką /taką kontrolę nad ilością podanych płynów i leków!Po drugie-surowica!Malikotce przedłuzyła życie,szkoda.,że..
Ale Mała przeżyła 7 dni! Była nadzieja!