

Zorka juz od samego poczatku niesamowicie milo nas zaskoczyla...
Ponieważ TŻ jest raczej psiarzem i nigdy z kotami nie mial do czynienia poinstruowalam go jak kotek bedzie sie zachowywal: naopowiadalam jak bedzie siedzial wystraszony, ze sie gdzies ukryje i na pewno - zwlaszcza po tylu przezyciach, dlugiej drodze (az z Krakowa) - będzie zestresowany i trzeba bedzie wykazac sie ogromna wyrozumialoscią, nie meczyc go, nie stresowac dodatkowo....
Tymczasem kiedy otworzylismy transporterek, Zoreczka wyskoczyla z niego i zalegla na lozku



Zorka uwielbia polować - jakby mogla to by wszystkie muchy i wszystko co sie rusza upolowala i zjadla - od kiedy sa wbudowane moskitiery na szczescie nie ma takiej mozliwosci

Poza tym Zoreczka jest najwiekszym niszczycielem zabawek - w ekspresowym tempie przegryza gumki od wędek, jak złapie cos w zęby to zaraz biegnie gdzies w kąt konsumowac, a jak zlapie, ale ktos nie chce puscic, to zaczynaja sie zapasy i silowanie

Zoreczka to nasza córa pierworodna - pierwsza przybyla, podbila nasze serca, nawet nieugietego TŻ rozkochala w sobie od pierwszego wejrzenia - wydaje z siebie przeslodkie odglosy - piszczy jak małe piskle - i te jej oczy.... Wystarczy jedno spojrzenie, a Duzi robią co chce


czesc Kalerciu



nie, to nie jest nasza córka, my jestesmy niedzieciaci

to jest corka kolegi, ktory przywiozl nam Zorkę
