Bodzio słodki, ale na żywo nie widziałam, bo ja chodzę tylko do Mufki i Luisa, nie rozglądam się za resztą
byłam dzisiaj bez aparatu, i tak w ostatniej chwili
no przy mnie Mufka wyraźnie się ożywia, wstaje gada do mnie, zjadła ładnie, pomiziałyśmy się, pobarankowała mnie ale później już na moim odchodnym to wcisnęła się w kąt klatki, jakby mogła toby wyszła przez kraty i ścianę, byla jak najdalej, łepek spuszczony, odwrócony
mnie to strasznie boli, bo co ja tam jestem? godzinę?? pogłaskam kota, poprzytulam a pozostałe 23 to wygladają tak właśnie jak wcześniej pisze
może zaraz napiszesz ewar że panikuję albo coś ale ja jestem skłonna do wypuszczenia Mufki po sterylce na wolność
ona byłą szczęśliwa, jak sobie biegała luzem, w piwnicy ma kącik, jeść dostaje, ja też przychodze pomiziać, ale poza tym jest wolna a tu?? to zdecydowanie nie jest kotka która moze być w klatce, to nie miejsce dla niej do oswojenia i oczekiwania na nowy dom
nie wiem, może zdarzy się jakiś cud i ktoś weźmie z piwnicy, zlituje się, może za jakiś czas przekonam brata żeby ją wział na tymczas....wtedy w domu może się jakoś oswoi, na razie u brata mają kotkę na przechowaniu, a dwa to dla nich za dużo, i tak super że jakąś wzięli
Luis jest inny , ona jakios sobie radzi tym bardziej że on nie jest w klatce, a nie ma mowy o puszczeniu np Mufki i Luisa razem, przeciez to by była teksańska masakra.....
aaaa dzisiejsza noc to nie wiem jaka będzie bo przybyła kicia do Luisowej byłej klatki...strasznie fucząca