Ostatnio zaczęłam zastanawiać się nad odrobaczeniem go. Od kilku dobrych lat nie był odrobaczany - jedynie jak był młodszy, teraz ma 10 lat. Zrezygnowałam z tego, bo źle to znosił, wymiotował, zawsze odchorował. Potem w książce o kotach wyczytałam, że nie powinno odrobaczać się profilaktycznie, tylko najpierw zabadać kał, czy jest taka potrzeba... że środki odrobaczające nie są obojętne dla kociego zdrowia, a często wręcz b. szkodliwe. W końcu to trucizna. A przecież nie każde zwierzę jest zarobaczone. Wyjątkiem są kocięta.
Nie wiem, może mam już paranoję, ale wydaje mi się, że Gucio od jakiegoś czasu ma jakby troszkę większy obwód brzuszka - szczególnie widać jak się patrzy z góry albo z boku, ale to zależy jak kotek stanie, jaką akurat przybierze pozycję. Nie jest to jednak mocno widoczne. Mam wrażenie, że ten brzuszek ma twardawy, trochę wzdęty, ale ja się nie znam, może tylko mi się tak wydaje. Gdy mu go masuję, to mruczy i ugniata łapkami - czyli jest mu chyba przyjemnie? Nie schudł, nawet przez ostatnie 2 lata przytył - może stąd ten brzuszek?
Od jakiegoś czasu, zdarzy mu się chrząknąć - nie wiem za bardzo jak to nazwać, bo kaszel to to raczej nie jest. Wtedy też lekko wyciąga główkę do przodu i coś jakby połykał. Trwa to bardzo krótko. Najczęściej zdarza mu się to podczas jedzenia, ale czasem też bez powodu. Kiedyś już tak miał, jednak z czasem mu przeszło.
Ostatnio mnie martwi, że Gucio jest jakiś taki senny. On nigdy nie był bardzo żywotny, zawsze był dość spokojny, ale teraz jest jakiś taki wyciszony, często przysypia. Niby pogoni za sznureczkiem, trochę poszaleje (obecnie rzadko), ale wcześniej lubił mnie pozaczepiać, pogadać, uczestniczył w życiu rodzinnym. Często schodził na dół, miauczał. A teraz jest jakiś taki cichy, prawie cały czas śpi. Może spowodowane jest to tym, że ostatnio chyba znowu przyplątała mu się jakaś infekcja z tym jego gardełkiem albo noskiem, bo jak miauczy to b. słabo. W tym nosku to jakby się "gotowało", ale już od dawna nic nie wydmuchuje (odpukać w niemalowane). Prawie od zawsze, gdy oddychał przez nos, to charczał(?), ale teraz mam wrażenie, że to się nasiliło. Nie wiem, może (tak jak kiedyś sugerował wet) Gucio faktycznie ma krzywą przegrodę nosową? Mam tylko nadzieję, że to nic poważniejszego

W związku z tym, że od dawna Gucio nie był odrobaczany, to zaczęłam się teraz nad tym zastanawiać. Boję się, że niektóre z opisanych objawów mogą (ale oczywiście nie muszą) wskazywać na robaki... Poprzedni rok był dla mnie strasznie przykry, pełen smutku. Straciłam 2 kochanych pupili - w maju królisię Zuzię




Jak myślicie, czy warto Gucia odrobaczyć? Jeśli tak, to czym najlepiej? Początkowo myślałam o kroplach do wsmarowania na kark Profender, ale Gucio ma dość wrażliwą skórę i trudno przewidzieć jak zareaguje, w dodatku chyba jest alergikiem - wiele razy wydrapywał sobie 'dziury' na szyi. Z tabletkami trochę się boję, bo jak był młodszy to źle je znosił i wymiotował po nich. W dodatku trafiłam na wątek o środkach odrobaczających, że czasem zwierzę może nawet stracić życie, że organizm może "nietypowo" zareagować. Ale z drugiej strony posty Jany i zdjęcia robali, które wstawia na forum przerażają mnie. Poza tym pasożyty wewn., to też śmiertelne zagrożenie. Jakiś rok temu Gucio miał badany kał (próbki wysyłane do Niemiec) i nic nie wyszło, ale na ile ten wynik jest wiarygodny to nie mam pojęcia - bo po 1-sze, kał na pewno nie był świeży (musiał przecież dojechać do Niemiec). Po 2-gie, była to jednarazowa próbka. Po 3-cie, na forum czytam, że b. kału nie jest wiarygodne.
Możecie polecić jakiś dobry, w miarę bezpieczny lek na odrobaczenie? Co sądzicie o tych kroplach Profender? Bo np. czytałam, że Stronghold nie jest zbyt bezpieczny...
Byłabym wdzięczna za jakieś rady i sugestie. Z góry dzięki.