jesteśmy

. Krwi kolejnej Anie nie upuszczały. Ponieważ na m-cu w lecznicy smakowita karma również nie skusiła panienki, Karmelcia dostała glukozę w kroplóweczce a Duża instrukcję jak to ustrojstwo obsłużyć. No i dopiero teraz skończyliśmy pierwszą dawkę. Kicia biedna, troszkę ją umęczyłam ucząc się co i jak (dziękuję pisiokotku za wsparcie i wszystkie wskazówki

) ale była tak strasznie kochana, że dała się ugłaskać do snu. I tak sobie spaliśmy i się głaskaliśmy. Trudno mi ocenić wobec tego jej nastrój i stan, ponieważ jak tylko ją odłączyłam, skorzystałam z okazji, że Bonifcio leży w budce, wpuściłam tam Karmi. Od razu się nawzajem przytulili, wylizali, i zasnęli

. Na razie to chyba najlepiej wpłynie na ukojenie emocji dzisiejszego dnia Kochanej Koteńki.

(to zdjęcie z wczoraj, ale dziś też leżą podobnie

)
Jutro dajemy kolejną porcję kroplóweczki, o ile nie wymajstruje sobie ustrojstwa z łapki. I mamy tabletki na lepienie kształtnych kupek

. Na razie mamy się nie martwić, karmić, obserwować. Ja oczywiście martwić się będę, ale Wam nie muszę tego tłumaczyć...