Już jestem. Coś mi neta zjadło - dzwoniłam, awaria.
AYO, horror trwa, ale juz spokojnie - przestał straszyć. Tzn. pobolewa, ale obrzęk zszedł i stan zapalny mija sobie spokojnie. Szczerze mówiąc gdyby nie dzisiejsza ekspedycja kocich próbek to bym się pewnie rano bryknęła do zębologa. No to się bryknę jutro albo w środę... Be ok.
Dziewczyny, nie ma pojęcia kiedy wyniki dokładnie, dostanie je wet to będę wiedzieć. W sumie tylko co do Miyuki mam obawy bo ten steryd dostawała - co do reszty kotów luz.
No i szok lekki bo za pobranie krwi od całej piątki, wytrącenie surowicy i całokształt akcji wet podliczył mnie na 100zł. Puławy już tak łagodnie nie podliczają.
