O kuwetach miałam napisać

Postaram się w skrócie bo to już w sumie stare dzieje, dopóki nie było Gina mieliśmy dwie kuwety-jedną w sypialni (krytą) i jedna w specjalnie zaprojektowanej wnęce w kuchni. W kuchni była otwarta kuweta bo inna w tej wnęce się nie mieści i właśnie z tej kuwety musieliśmy zrezygnować

a wszystko przez Gina, który jest kotem sikającym na stojąca. po każdym siku Gina musiałam wyciągać kuwetę z wnęki i myć podłogę i ogólnie posprzątać ten bajzel, bo kochany Ginuś zasypywał te siuśki które były już poza kuwetą.
Chcąc nie chcąc, musieliśmy kupić drugą kuwetę krytą i postawić ją w przedpokoju, a wnęka służy teraz na magazyn wody mineralnej. Bałam się czy koty się przestawią i o dziwo to mądre koteczki są, nawet za mądre: w pierwszych tygodniach Gin na zmianę z Tośka pilnowali nowej kuwety przed biedna Punią, nawet Gin warował na dachu kuwety. Biedna Punia parę razy poszła zrobić kupę na kafelki w kuchni, już myślałam, ze będziemy musieli wrócić do starej kuwety ale wszystko dobrze się skończyło i Punka sobie radzi

.
To tyle o kuwetach, miało być bardziej szczegółowo ale się przeterminowało.