Radości i rozterki II. Punieczko(') str24. LUNA str37

Z życzeniami Noworocznymi starałam się nikogo nie ominąć, ale jak by tak, to tutaj dla Wszystkich

Obrazek

Wszystkim życzę wielu sukcesów, odważnych marzeń, mądrych decyzji, satysfakcji, spokoju i pomyślności w całym 2010 roku i nie tylko w tym. Ale to jeszcze nie wszystko:

Obrazek

Tośka życzy wszystkim waszym zwierzakom pełnych pojemników z jedzeniem.

Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku
zunia z rodzinką kocio-ludzką.

A Punia dzieeeee :?:

O kuwetach miałam napisać :oops:

Postaram się w skrócie bo to już w sumie stare dzieje, dopóki nie było Gina mieliśmy dwie kuwety-jedną w sypialni (krytą) i jedna w specjalnie zaprojektowanej wnęce w kuchni. W kuchni była otwarta kuweta bo inna w tej wnęce się nie mieści i właśnie z tej kuwety musieliśmy zrezygnować :evil:

a wszystko przez Gina, który jest kotem sikającym na stojąca. po każdym siku Gina musiałam wyciągać kuwetę z wnęki i myć podłogę i ogólnie posprzątać ten bajzel, bo kochany Ginuś zasypywał te siuśki które były już poza kuwetą.

Chcąc nie chcąc, musieliśmy kupić drugą kuwetę krytą i postawić ją w przedpokoju, a wnęka służy teraz na magazyn wody mineralnej. Bałam się czy koty się przestawią i o dziwo to mądre koteczki są, nawet za mądre: w pierwszych tygodniach Gin na zmianę z Tośka pilnowali nowej kuwety przed biedna Punią, nawet Gin warował na dachu kuwety. Biedna Punia parę razy poszła zrobić kupę na kafelki w kuchni, już myślałam, ze będziemy musieli wrócić do starej kuwety ale wszystko dobrze się skończyło i Punka sobie radzi

.

To tyle o kuwetach, miało być bardziej szczegółowo ale się przeterminowało.

Oj Zuniu, Zuniu...
Dobrze, że przynajmniej się odezwałaś...

Bo to tak jest, ma coś człowiek do napisania ale nie ma czasu, potem się różnych rzeczy nazbiera aż nadto i jest za dużo do pisania. W rezultacie znowu nic się nie pisze. Ale masło maślane :roll:

U mnie Juśka była taką artystką jak Gin (nie wiem czy dobrze odmieniłam)
Tylko, że ona z siuśkami trafiała, natomiast kupal lądował częściowo za kuwetą (oczywiście potem był pracowicie zasypywany :evil:

).
Kupiłam większą, bo myślałam, że się nie mieści i dalej było tak samo.
No to mają krytą i teraz ścianki nie pozwalają jej na wystawienie kuperka poza kuwetę :twisted:

A najdziwniejsze to to, że w tamtym okresie Dyzio był od niej dwa razy większy i bez problemu się mieścił, a Juśka nie.

Tak mi się przypomniało, że dawno temu Tusi [*] wystarczała okrągła miska o średnicy 35 cm, a teraz w naszym malutkim wc nie ma gdzie nogi postawić

Amika6 pisze:Tak mi się przypomniało, że dawno temu Tusi [*] wystarczała okrągła miska o średnicy 35 cm, a teraz w naszym malutkim wc nie ma gdzie nogi postawić

Hy, hy, hy - nawet TAM się koty panoszą... :wink:

15 lat temu, jak przygarnęliśmy Punię, nie wiedziałam o istnieniu czegoś takiego jak kuweta :oops:

Wiedziałam tylko, ze gdzieś musi się załatwiać, wiec robiła to do kartonu po butach, karton wyłożyliśmy folią a na górze była szmatka, którą prałam :ryk:

Punia od zawsze była kochana. Dopiero po miesiącu chyba, kupiliśmy kuwetę w jedynym sklepie zoologicznym jaki wtedy był w Chorzowie. Właśnie uświadomiłam sobie, że Punia ma 16 lat.

Wymiziaj ode mnie najmocniej jak lubi swoją Seniorkę :1luvu:

Moja Tusia była z nami 16 lat, Pusi życzę by pobiła rekord Guinessa :ok:

Dziękuję w jej imieniu. Niestety jeżeli chodzi o Punie to raczej nie pobije tego rekordu (chociaż cuda podobno się zdarzają), ale o tym kiedy indziej napisze.

Mam parę fot, tylko niestety nie ma Puni, na Punię musimy dopiero zapolować - będziemy się starać.

Nie wiem czy nas ktoś odwiedzi, bo trochę zaniedbałam forum ale uwierzcie mi nie jest to wynikiem lenistwa czy innych takich :cry: