Duszek zaczyna się bawić!
Tak bardzo nieśmiało jeszcze. Córka przyjechała do mnie na weekend. Zamknęli się w przedpokoju, żeby go nikt nie rozpraszał, bo zauważyła pewne jego zainteresowanie rzucaną przez nas migoczącą kostką.
No i zaczęło się. Sznurek na patyku okazał się tym czymś
Ola przyglądała mu się w czasie tej krótkiej zabawy. I stwierdziła, że według niej musiał być bity. I to ostro. Nawet w czasie, kiedy się bawił.
To również moje zdanie. Córka tylko potwierdziła moje podejrzenia.
Domek, który będzie się chciał zaopiekować Duszkiem, będzie musiał być naprawdę wyjątkowy. Aż boję się myśleć
A w ogóle Duszek to było robocze imię wymyślone przez wetkę. Dziewczyny mówią do niego Misiek i reaguje na to imię.
Kiedy wchodzę do kuchni i mówię: Misiu chodź - uśmiecha się od ucha do ucha i zeskakuje ze śpiewem. Naprawdę. Świergocze jak ptaszek.
Krótkie są bardzo te nasze chwile szczęścia, bo zaraz wycofuje się.

Tak mu trudno uwierzyć, że będzie tu szanowany, ze nikt nie zrobi mu ani krzywdy, ani nawet przykrości.
Biedny, Kochany Miś.