wątek cukrzycowy III

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Sob lut 20, 2010 8:34 Re: wątek cukrzycowy III

Kociaro, ja mam tylko pytanie w jakim Ty żyjesz świecie, według jakiej teorii spiskowej.
Jakie pw z szykanami, kto marzy o usunięciu informacji z pierwszych stron wątku? O czym Ty piszesz?
Nie ma w wątku ostatnio porad merytorycznych? Przejrzyj ostatnie kilka stron. Naprawdę żyjemy chyba w innych światach.
Różnica zdań to norma, nie żyjemy w czasach głębokiego stalinizmu. prawda?
Wątek jest po to żeby się wymieniać doświadczeniami, podsuwać pomysły, udzielać rady. Pisząc o Tince w taki sposób jak piszesz, naprawdę jej szkodzisz, nie widzisz tego?

Zresztą widzę, że tu istnieje jakieś drugie dno, jakaś rzeczywistość na pw, o której nie mam pojęcia. Naprawdę nie rozumiem sytuacji, w której dorosłe osoby osoby mogą otrzymywać pw z niecenzurowanymi słowami i szykanami, jak to określasz i siedzieć cicho, jak myszy pod miotłą.

Kociaro, napisz gdzie zaleca się wszystkim kotom odejście od mierzenia cukru, karmienie suchą karmą, (choć ja przyznam. Jeśli, jak piszesz, jakieś osoby przestały mierzyć cukier na forum (znowu nie wiem, skąd masz taką wiedzę), to raczej nei z powodu Dracula, tylko z jakichś im znanych powodów, w co zresztą ciężko jest uwierzyć, bo jesli ktoś zaczął mierzyć poziom cukru, to o ile nie ma kota totalnie odmawiającego współpracy, chyba jest przekonany o błogosłwaieństwie tego systemu.

Ewo, dziękuję Ci za Twój post. Mogłabym się pod nim podpisać. (W części dotyczącej wątku, bo lekarzem oczywiście nie jestem:)
Nie mam już kota cukrzycowego, z ciekawości się zapytam, czy Levemir jest dostępny w Polsce? Jak kształtuje się cenowo?
Nie ukrywam, że choć starałam się jak mogłam przy Kubie, to przy jednej pensji i 4 kotach koszty były dla mnie istotne.
Aprops suchej karmy, która w dalszym ciągu jest składnikiem diety moich kotów, choć Kuba cukrzycowy od pewnego momentu, zgodnie z poradami Tinki jej nie jadł, to chyba jednym z czynników jej popularności jest jej cena, która bywa umiarkowana i łatwość podania posiłku.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Sob lut 20, 2010 12:52 Re: wątek cukrzycowy III

W kwestii stresu.
Niektórzy, jak mi się wydaje mylą pojęcia. Ja nie piszę o tym, że kot się denerwuje w trakcie np. pobierania krwi. Ja piszę o stresie w sensie jednostki chorobowej, bo tak to chyba można określić?
O takim stresie, który zabija - Stałe pobudzenie całego organizmu (przewlekły stres) prowadzi do wyczerpania zasobów odpornościowych, co może prowadzić do chorób psychosomatycznych. W szczególnych wypadkach prowadzi nawet do śmierci.

Aktualnie mam 5 kotów, jest to jakieś pole do porównań, może i w mikroskali, ale jest. I tak to mniej więcej wygląda w kontekście poziomu cukru (przejrzałam sobie wyniki badań z ostatnich 3 – 4 lat), a badania robię regularnie, kilka razy w roku:
Putita – wręcz zamiera ze strachu, bardzo przeżywa każde badanie – poziom cukru w normie lub obniżony
Ryśka – denerwuje się, ale w granicach normy – poziom cukru w normie
Zawieszka i Ignaś – walczą jak lwy – poziom cukru w normie lub lekko podniesiony.

Dracul to zupełnie inna historia. Czasem pobranie krwi zmienia się w krwawą łaźnię, czasem wręcz przeciwnie, jest grzeczny i pozornie lekko tylko zdenerwowany. W ostatnich 4 latach zaobserwowałam taką zależność:
- kot zdrowy (tzn nie było w okresie poprzedzającym badanie żadnych zabiegów, jak kroplówki, zastrzyki itp.) – cukier w normie lub lekko podwyższony. A obecnie, przy zdiagnozowanej cukrzycy, oscylujący wokół wartości 170, w każdym razie zawsze poniżej 200. I co ważne, zachowanie w trakcie pobrania krwi, nawet bardzo agresywne nie skutkuje wcale wynikiem bardzo wysokim.
- kot chory (zabiegi) – cukier o wartościach kosmicznych. Np. po trwających tydzień kroplówkach – objawy „zatkania”, cukier ponad 400 (nie miał jeszcze wówczas cukrzycy). W tym przypadku, bez względu na zachowanie się kota w trakcie pobrania krwi, wynik jest zawsze dramatyczny. Przy pomiarach glukometrem zaś, regularnie poza skalą.

U Dracula stres nie mija, tylko kumuluje się i narasta. Dlatego właśnie, u niego akurat, codzienny pomiar krwi nie jest możliwy. Inaczej - możliwy jest, ale i bezsensowny. Nasza przykładowa krzywa cukrowa wyglądała tak:

1. godz. 9 - cukier 357 (I pomiar - na czczo, przed podaniem insuliny)
2. godz. 10 - cukier 448
3. godz. 11 - cukier powyżej 600
4. godz. 12 - cukier powyżej 600
5. godz. 14 - cukier 37 (błąd)
6. godz. 15 - cukier powyżej 600
7. godz. 17 - cukier powyżej 600
8. godz. 21 - cukier powyżej 600
9. godz. 23.30 - cukier powyżej 600


Czy jest więc u niego sens robienia krzywej cukrowej? Jaki ma sens, u takiego kota, codzienne badanie poziomu cukru? Terapia nie może zabijać pacjenta.
Ogromnym wysiłkiem i działając trochę „po omacku” udało nam się jednak jakoś to wyrównać. Leczenie takiego pacjnta jak Dracul jest koszmarem, którego nikomu nie życzę.

I jeszcze jedno – piszę o konkretnym przypadku, konkretnym kocie. Nigdy i nikogo nie zachęcałam do takich działań w sytuacji, gdy kot reaguje normalnie, tak jak zapewne ogromna większość kotów. Piszę o nim dlatego, że takie przypadki też są, co widać. I nie można w stosunku do nich stosować standardowych i oczywistych działań, bo one przyniosą więcej szkody niż pożytku.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 20, 2010 17:00 Re: wątek cukrzycowy III

No, poczułam się jak w polskim sejmie lub na krakowskim Kleparzu 8) Było smiesznie, było straszno i wystarczy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie zaczęliśmy Lantusa. Boję się :evil: Czesiu dostanie Levemir dopiero jak pójdę na urlop, tj za jakieś trzy tygodnie.
Ewa, czy jak przechodziłaś z lantusa na levemir to nie było problemów? I jakie dawki wtedy stosowaliście?
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15729
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Nie lut 21, 2010 2:45 Re: wątek cukrzycowy III

Witajcie,
zacznę od tego, że decyzję o zaprzestaniu codziennego badania poziomu cukru zalecił prof. Lechowski. Po dokładnym zbadaniu Dudka, widząc jego kulące się ciałko i pozycję jaką przybierał kiedy wzięłam go na ręce /tzn. przywarł całym ciałem do mnie i nie dał się oderwać-widocznie czuł się w takiej pozycji bezpieczniej/, p. Profesor stwierdził, że Dudas jest ogromnie sestresowany i zalecił bezwzględnie odstąpienie od codziennych pomiarów na rzecz pojedynczego pomiaru tylko w sobotę lub niedzielę.
Poza tym zalecił także ograniczenie wizyt w lecznicy /choć w tym czasie Dudek dostawał jeszcze codzienne kroplówki, z powodu ostrego zapalenia nerek i pęcherza moczowego, był zacewnikowany/. Ponieważ jestem medykiem, sama robiłam mu w domu kroplówki i podawałam leki w iniekcji.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy umie lub może tak pomagać kotu, ale jeśli to tylko możliwe to należy oszczędzić naszym słodzikom dodatkowych stresów.

Obiema rękoma podpisuję się pod tym co pisze Casica.

Kiedy czytam o Draculu, to jakbym widziała Dudaska. Te same szybujące wyniki, ogromny mój stres związany z tym, że mimo,że postępowałam zgodnie z zasadami / dokładnie o tej samej porze podawana insulina, wyłączenie suchej karmy, jedzenie tylko mokrej, specjalistycznej karmy/-nota bene cierpiała na tym nasza druga kotka, Tosia/, mimo to mój Dudek nie polepszał się, a wręcz gasł w oczach. Chudł, chodził osowiały, ze zmierzwioną sierścią. Dużo spał, czasem wręcz z głową w misce z wodą. Takie miał pragnienie. Myślałam, że się wykończę psychicznie.
I wtedy przypomniałam sobie jak moja Mama opowiedziała mi historię mego starszego brata
Mój brat będąc dzieckiem był ciężko chory, leczenie nie skutkowało i lekarze wypisali Go ze szpitala do domu twierdząc, że nic już nie da się zrobić, dając wiele zaleceń co do dalszego postępowania z dzieckiem. Chodziło zwłaszcza o dietę jaką należało zachować. Mimo stosowania się do tych wszystkich zaleceń dziecko gasło. Wtedy moja mądra Mama powiedziała do Taty dam mu do jedzenia to co chce, niech choć przed śmircią /TAK, TAK/ najje się. I dała. I zdarzył się cud. Dziecko zjadło / bardzo niezdrowe według lekarzy jedzenie,/, poprosiło o dokładkę, a potem o zabawki.
Kryzys minął.
Kiedy sobie to przypomniałam, postanowiłam, że dam Dudusiowi także jego ukochaną karmę /suchą, a mokrą zmieszałam ze specjalistyczną /. I zdarzył się cud. Wyniki wcale się nie pogorszyły. Na początku stały w miejscu, potem drgnęło. Natomiast Duduś ożył. Zaczął pojawiać się na "salonach".

W tym czasie bez konsultacji z lekarzem zmieniłam Lantusa na Levemir.

Zaczęłam ostrożnie od 2 jednostek rano i wieczorem. Było to w piątek, wieczorem. Chodziło mi o to, że tego dnia mogłam go obserwować przez całą noc. Następnego dnia rano nie wytrzymałam i zmierzyłam mu poziom cukru i o dziwo cukier był w graniach 400. Może wyda się to Wam dziwne, ale ucieszyłam się, ponieważ do tej pory oscylował przez kilka tygodni >500. Ponieważ było to dużo za dużo, zwiększałam Dudasowi dawki co tydzień o 1 jednostkę. Mam tylko strzykawki U40 i bardzo trudno było mi obliczyć mniejsze dawki. Od 2 tygodni Dudek dostaje 2x dziennie 5 kresek w U40, tzn. jest to 10 jednostek Levemira. I dopiero teraz jest prawie dobrze.
Duduś choruje na cukrzycę od listopada 2009r. I nigdy do tej pory nie miał tak dobrych wyników. Dziś np. rano-215, wieczorem-123. REWELACJA!!!!!!!!!
Nadal je suchą karmę i mieszaną mokrą 50/50. Woda przestała znikać z miski.

Dudek nigdy nie miał podwyższonych ketonów.

Rozpisałam się tak dużo, ponieważ wiem jak ważne są doświadczenia innych właścicieli. Na początku sama połykałam wszystko co wyczytałam w internecie. Moi lekarze-wet. dopiero przy Dudku uczą się jak postępować w cukrzycy.

Każdy kot jest inny, każdy wymaga innej terapii, innej insuliny, innego podejścia do diety.
Myślę, że wymieniając się doświadczeniami pomagamy innym, początkującym w tej chorobie właścicielom.
Ja dzięki Waszemu forum wiele się nauczyłam, ale popełniłam też wiele błędów.
Dlatego APELUJĘ do wszystkich o rozwagę, o ,nie obrażanie się kiedy ktoś ma inne zdanie. Pomagajmy sobie, a zyskają na tym tylko nasze zwierzęta.

Tince, jestem wdzięczna za ogromną wiedzę jaką podzieliła się z nami.
Natomiast proszę jeszcze raz, rada nie może być narzucana.
Forum jest tylko pomocą, żadna z Was nie zna mego Dudka, ja nie znam waszych słodzików i dlatego można coś radzić, ale nie obrażać się jak ktoś nie zastosuje się do tej rady.

Kociaro, wiele też Tobie zawdzięczam. Mam zapisany dzienniczek Matyldy. Przestudiowałam go dokładnie. Dziękuję.
Jednakże, zgadzam się z tym co napisała Magicmada.

Na koniec chcę wyraźnie zaznaczyć. To są moje doświadczenia z Dudaskiem. Taki on już jest, NIETYPOWY.
Dlatego, broń Boże nikogo nie namawiam do zmiany sposobu leczenia czy zmiany leku, bez konsultacji z lekarzem. Zwłaszcza tym początkującym.
Ja wzięłam sprawy w swoje ręce, też dużo ryzykując. Na szczęście udało się.
Mam nadzieję, że Wy także unormujecie Wasze słodkie kociska.
Pozdrawiam
Ewa
Chciałabym wkleić zdjęcia Dudusia, ale nie wiem jak to się robi. Może ktoś mi podpowie?
Dziękuję.

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Nie lut 21, 2010 18:54 Re: wątek cukrzycowy III

zaznaczę sobie

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Nie lut 21, 2010 20:11 Re: wątek cukrzycowy III

Ewa JANCZUK pisze:Następnego dnia rano nie wytrzymałam i zmierzyłam mu poziom cukru i o dziwo cukier był w graniach 400. Może wyda się to Wam dziwne, ale ucieszyłam się, ponieważ do tej pory oscylował przez kilka tygodni >500.


Zupełnie jakbym czytała o moim kocie, Dudku zresztą. Ja też nie mogę wytrzymać i mierzę. Ja też się cieszę z cukru w okolicach 400, ale zbyt pochopnie, bo wciąż skacze wyżej.
Ewo, może to głupie pytanie, ale czy Twój kot nie jest przypadkiem rudy?


Obrazek

O, udało się :), choć miała być miniaturka, ale nie wyszło. Oto mój rudy Dudencjusz, Dudek, Dudziński :)

Obrazek


Phi... też nie. Który z adresów na fotosiku jest do miniaturki....?
Ostatnio edytowano Nie lut 21, 2010 22:20 przez AgnieszkaMo, łącznie edytowano 8 razy
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy lubią koty i ci pokrzywdzeni przez los

AgnieszkaMo

 
Posty: 372
Od: Pt sty 01, 2010 22:53
Lokalizacja: Urle

Post » Nie lut 21, 2010 20:12 Re: wątek cukrzycowy III

Co do zdjęć- załóż konto np. na fotosik.pl
ściągnij sobie fotosik manager i ładuj pliki do sieci:)
albo wyślij mi na maila, to ja wrzucę:)
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie lut 21, 2010 23:26 Re: wątek cukrzycowy III

Mój Duduś jest maści europejskiej. To tzw. dachowiec.
Dziś Dudek miał rano 102, wieczorem 225.
Dziękuję za namiary na fotosik. Spróbuję.

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Pon lut 22, 2010 13:46 Re: wątek cukrzycowy III

Gucio (14 lat, waga 7,45 kg) od kilku miesięcy jest na barfie.
Martwi mnie u niego - spadek poziomu amylazy z 910 (XII.2008r.) na 560 u/l (17.02.2010 r.)
Norma amylazy od 433-1248 u/l
Tutaj są pełne wyniki Gucia viewtopic.php?f=1&t=107936
Czy możliwe jest aby barf spowodował odciążenie pracy trzustki i obniżenie poziomu amylazy?

Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pon lut 22, 2010 14:30 Re: wątek cukrzycowy III

Fredziolina, tak na szybko - norma dla amylazy to fikcja. Poza tym, aby powiedzieć coś o trzustce to musiałabyś komplet zrobić, z lipazą itp.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15729
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pon lut 22, 2010 14:36 Re: wątek cukrzycowy III

Liwia pisze:Fredziolina, tak na szybko - norma dla amylazy to fikcja. Poza tym, aby powiedzieć coś o trzustce to musiałabyś komplet zrobić, z lipazą itp.



ok. a konkretnie?
rozumiem, że amylaza, lipaza i co jeszcze ?
a możesz zajrzeć na wyniki Gucia ?

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pon lut 22, 2010 23:50 Re: wątek cukrzycowy III

Chcąc zbadać trzustkę należy zrobić profil trzustki, tzn. poziomy lipazy, amylazy, trypsyny i glukozy we krwi i moczu. [color=#000000]Dopiero wtedy można[/color] powiedzieć coś o wydolności narządu.
Ale nie wiem czym się martwisz? Przecież u Gucia poziom amylazy jst w granicach normy.
Tylko tak trzymać. Ale jak masz wątpliwości to skonsultuj się z lekarzem weterynarii.

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Czw lut 25, 2010 14:55 Re: wątek cukrzycowy III

Witajcie.
Moja 10-letnia kotka imieniem Krecik, zachorowała na cukrzycę. Czytam Wasz temat z wielkim zainteresowaniem, choć trochę trudno prze niego przebrnąć (3 części :) ) Chciałabym się jak najwięcej dowiedzieć o sposobach dbania o kota w takiej sytuacji i interesuje mnie bardzo jedna z kwestii- mianowicie- moje koty są tzw "wolno żyjące". Tzn że spią w domu i jedza w domu kiedy tego chcą, a kiedy chcą, to przebywają na zewnątrz, gdzie polują, załatwiają się i używają kociego życia :) Większość porad, które tu znalazła tyczy się kotów żyjących w mieszkaniach, gdzie łatwiej o przypilnowanie pupila. A ja nie chciałabym zamknąć mojego kota w domu, czego on nie zrozumie i długo się nie nauczy. Jak więc dbać o niego w takiej stuacji? Weterynarz dopiero układa dla nas plan działania, a ja jestem tak zmartwiona tą sytuacją, że szukam porad od wczoraj, kiedy to padła diagnoza i nie mogę spokojnie poczekac :( Będę wdzięczna za rady. Pozdrawiam.
Happiness is a journey not a destination.

Nekomimi

 
Posty: 2
Od: Czw lut 25, 2010 14:44
Lokalizacja: Ostróda/Warszawa

Post » Czw lut 25, 2010 15:21 Re: wątek cukrzycowy III

Nekomimi pisze:Witajcie.
Moja 10-letnia kotka imieniem Krecik, zachorowała na cukrzycę. Czytam Wasz temat z wielkim zainteresowaniem, choć trochę trudno prze niego przebrnąć (3 części :) ) Chciałabym się jak najwięcej dowiedzieć o sposobach dbania o kota w takiej sytuacji i interesuje mnie bardzo jedna z kwestii- mianowicie- moje koty są tzw "wolno żyjące". Tzn że spią w domu i jedza w domu kiedy tego chcą, a kiedy chcą, to przebywają na zewnątrz, gdzie polują, załatwiają się i używają kociego życia :) Większość porad, które tu znalazła tyczy się kotów żyjących w mieszkaniach, gdzie łatwiej o przypilnowanie pupila. A ja nie chciałabym zamknąć mojego kota w domu, czego on nie zrozumie i długo się nie nauczy. Jak więc dbać o niego w takiej stuacji? Weterynarz dopiero układa dla nas plan działania, a ja jestem tak zmartwiona tą sytuacją, że szukam porad od wczoraj, kiedy to padła diagnoza i nie mogę spokojnie poczekac :( Będę wdzięczna za rady. Pozdrawiam.

Obawiam się, że będziesz miała problem z leczeniem kotki.
Kot cukrzyk dostaje (w większości przypadków) insulinę 2 razy dziennie, powinien ją dostawać o stałych porach, dopuszczalna jest jakaś tolerancja, ale odstępstwa od tych pór powinny być, w miarę możliwości, jak najrzadsze. Poza tym, wraz z podaniem insuliny kot musi zjeść posiłek (przed, po, w trakcie), żeby uniknąć niebezpieczeństwa hipoglikemii. Czy jesteś pewna, że wychodzący kot zawsze stawi się o wymaganej porze na zastrzyk insuliny? I czy zawsze zje? No i co się stanie gdy np w trakcie pobytu na dworze kotu spadnie gwałtownie cukier?
Może jednak próbuj przekonać kotkę do jak najdłuższego pozostawania w domu? Wiem, ze to trudne, może się też nie udać, ale próbować warto.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 26, 2010 10:16 Re: wątek cukrzycowy III

Nekomimi pisze:Witajcie.
Moja 10-letnia kotka imieniem Krecik, zachorowała na cukrzycę. Czytam Wasz temat z wielkim zainteresowaniem, choć trochę trudno prze niego przebrnąć (3 części :) ) Chciałabym się jak najwięcej dowiedzieć o sposobach dbania o kota w takiej sytuacji i interesuje mnie bardzo jedna z kwestii- mianowicie- moje koty są tzw "wolno żyjące". Tzn że spią w domu i jedza w domu kiedy tego chcą, a kiedy chcą, to przebywają na zewnątrz, gdzie polują, załatwiają się i używają kociego życia :) Większość porad, które tu znalazła tyczy się kotów żyjących w mieszkaniach, gdzie łatwiej o przypilnowanie pupila. A ja nie chciałabym zamknąć mojego kota w domu, czego on nie zrozumie i długo się nie nauczy. Jak więc dbać o niego w takiej stuacji? Weterynarz dopiero układa dla nas plan działania, a ja jestem tak zmartwiona tą sytuacją, że szukam porad od wczoraj, kiedy to padła diagnoza i nie mogę spokojnie poczekac :( Będę wdzięczna za rady. Pozdrawiam.


Mój Czesiek jest wychodzący. I nie ma się co czarować - to piekielnie ryzykowne rozwiązanie dla kota i obciążające dla właściciela.
Na szczęście koty łatwo i szybko się uczą i to działa na naszą korzyść. Jeśli wdrożysz system dawania miski dwa razy dziennie, o konkretnej porze to z dużym prawdopodobieństwem koty będą się regularnie o tej godzinie stawiały na karmieniu. Ale to jest, moim zdaniem, najmniejszy problem z kotem wychodzącym - pomijając oczywiście standardowe zagrożenia na które narażone są koty wychodzące.
Wg mnie największe zagrożenia to pułapki związane z samą chorobą: możliwość niedocukrzenia i kwasicy. Jeśli kot gdzieś "zasłabnie" (lepsze słowo mi nie przychodzi do głowy) - to po nim. Tak samo jak gdzieś utknie na dzień czy dwa (np zatrzaśnie w jakiejś budzie, piwnicy). Na pewno i absolutnie nie wypuszczałabym kota przed poznaniem jego choroby i żadne wrzaski nie robiłyby na mnie wrażenia - wszak stawką jest tu kocie życie. Czesław siedział w domu, był dokładnie monitorowany z krwi i moczu: teraz mniej więcej wiem, czego się po nim spodziewać, na co jest bardziej a na co mniej narażony. Gdybym wiedziała, że ma tendencję do skoków cukru, czy hipoglikemii - nie wychodziłby na pewno. Teraz wychodzi zdecydowanie mniej niż kiedy był zdrowy. Musiałam wprowadzić mu ograniczenia w czasie spędzanym poza domem - dla jego bezpieczeństwa i swego spokoju. Wychodzi po moim powrocie z pracy i wraca na kolację. Po tym, jak nie wrócił dwukrotnie na noc nie ryzykuję nocnych spacerów. Ale jak wspominałam na początku, dzięki temu że koty tak łatwo i szybko się uczą i przywykają do rytuałów, Czesiek szybko wpadł w rytm takiego życia i jest ok.
Rady od serca? Nie wypuszczaj kota o którego chorobie nic nie wiesz. To piekielnie ryzykowne.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15729
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości