» Nie lut 21, 2010 2:45
Re: wątek cukrzycowy III
Witajcie,
zacznę od tego, że decyzję o zaprzestaniu codziennego badania poziomu cukru zalecił prof. Lechowski. Po dokładnym zbadaniu Dudka, widząc jego kulące się ciałko i pozycję jaką przybierał kiedy wzięłam go na ręce /tzn. przywarł całym ciałem do mnie i nie dał się oderwać-widocznie czuł się w takiej pozycji bezpieczniej/, p. Profesor stwierdził, że Dudas jest ogromnie sestresowany i zalecił bezwzględnie odstąpienie od codziennych pomiarów na rzecz pojedynczego pomiaru tylko w sobotę lub niedzielę.
Poza tym zalecił także ograniczenie wizyt w lecznicy /choć w tym czasie Dudek dostawał jeszcze codzienne kroplówki, z powodu ostrego zapalenia nerek i pęcherza moczowego, był zacewnikowany/. Ponieważ jestem medykiem, sama robiłam mu w domu kroplówki i podawałam leki w iniekcji.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy umie lub może tak pomagać kotu, ale jeśli to tylko możliwe to należy oszczędzić naszym słodzikom dodatkowych stresów.
Obiema rękoma podpisuję się pod tym co pisze Casica.
Kiedy czytam o Draculu, to jakbym widziała Dudaska. Te same szybujące wyniki, ogromny mój stres związany z tym, że mimo,że postępowałam zgodnie z zasadami / dokładnie o tej samej porze podawana insulina, wyłączenie suchej karmy, jedzenie tylko mokrej, specjalistycznej karmy/-nota bene cierpiała na tym nasza druga kotka, Tosia/, mimo to mój Dudek nie polepszał się, a wręcz gasł w oczach. Chudł, chodził osowiały, ze zmierzwioną sierścią. Dużo spał, czasem wręcz z głową w misce z wodą. Takie miał pragnienie. Myślałam, że się wykończę psychicznie.
I wtedy przypomniałam sobie jak moja Mama opowiedziała mi historię mego starszego brata
Mój brat będąc dzieckiem był ciężko chory, leczenie nie skutkowało i lekarze wypisali Go ze szpitala do domu twierdząc, że nic już nie da się zrobić, dając wiele zaleceń co do dalszego postępowania z dzieckiem. Chodziło zwłaszcza o dietę jaką należało zachować. Mimo stosowania się do tych wszystkich zaleceń dziecko gasło. Wtedy moja mądra Mama powiedziała do Taty dam mu do jedzenia to co chce, niech choć przed śmircią /TAK, TAK/ najje się. I dała. I zdarzył się cud. Dziecko zjadło / bardzo niezdrowe według lekarzy jedzenie,/, poprosiło o dokładkę, a potem o zabawki.
Kryzys minął.
Kiedy sobie to przypomniałam, postanowiłam, że dam Dudusiowi także jego ukochaną karmę /suchą, a mokrą zmieszałam ze specjalistyczną /. I zdarzył się cud. Wyniki wcale się nie pogorszyły. Na początku stały w miejscu, potem drgnęło. Natomiast Duduś ożył. Zaczął pojawiać się na "salonach".
W tym czasie bez konsultacji z lekarzem zmieniłam Lantusa na Levemir.
Zaczęłam ostrożnie od 2 jednostek rano i wieczorem. Było to w piątek, wieczorem. Chodziło mi o to, że tego dnia mogłam go obserwować przez całą noc. Następnego dnia rano nie wytrzymałam i zmierzyłam mu poziom cukru i o dziwo cukier był w graniach 400. Może wyda się to Wam dziwne, ale ucieszyłam się, ponieważ do tej pory oscylował przez kilka tygodni >500. Ponieważ było to dużo za dużo, zwiększałam Dudasowi dawki co tydzień o 1 jednostkę. Mam tylko strzykawki U40 i bardzo trudno było mi obliczyć mniejsze dawki. Od 2 tygodni Dudek dostaje 2x dziennie 5 kresek w U40, tzn. jest to 10 jednostek Levemira. I dopiero teraz jest prawie dobrze.
Duduś choruje na cukrzycę od listopada 2009r. I nigdy do tej pory nie miał tak dobrych wyników. Dziś np. rano-215, wieczorem-123. REWELACJA!!!!!!!!!
Nadal je suchą karmę i mieszaną mokrą 50/50. Woda przestała znikać z miski.
Dudek nigdy nie miał podwyższonych ketonów.
Rozpisałam się tak dużo, ponieważ wiem jak ważne są doświadczenia innych właścicieli. Na początku sama połykałam wszystko co wyczytałam w internecie. Moi lekarze-wet. dopiero przy Dudku uczą się jak postępować w cukrzycy.
Każdy kot jest inny, każdy wymaga innej terapii, innej insuliny, innego podejścia do diety.
Myślę, że wymieniając się doświadczeniami pomagamy innym, początkującym w tej chorobie właścicielom.
Ja dzięki Waszemu forum wiele się nauczyłam, ale popełniłam też wiele błędów.
Dlatego APELUJĘ do wszystkich o rozwagę, o ,nie obrażanie się kiedy ktoś ma inne zdanie. Pomagajmy sobie, a zyskają na tym tylko nasze zwierzęta.
Tince, jestem wdzięczna za ogromną wiedzę jaką podzieliła się z nami.
Natomiast proszę jeszcze raz, rada nie może być narzucana.
Forum jest tylko pomocą, żadna z Was nie zna mego Dudka, ja nie znam waszych słodzików i dlatego można coś radzić, ale nie obrażać się jak ktoś nie zastosuje się do tej rady.
Kociaro, wiele też Tobie zawdzięczam. Mam zapisany dzienniczek Matyldy. Przestudiowałam go dokładnie. Dziękuję.
Jednakże, zgadzam się z tym co napisała Magicmada.
Na koniec chcę wyraźnie zaznaczyć. To są moje doświadczenia z Dudaskiem. Taki on już jest, NIETYPOWY.
Dlatego, broń Boże nikogo nie namawiam do zmiany sposobu leczenia czy zmiany leku, bez konsultacji z lekarzem. Zwłaszcza tym początkującym.
Ja wzięłam sprawy w swoje ręce, też dużo ryzykując. Na szczęście udało się.
Mam nadzieję, że Wy także unormujecie Wasze słodkie kociska.
Pozdrawiam
Ewa
Chciałabym wkleić zdjęcia Dudusia, ale nie wiem jak to się robi. Może ktoś mi podpowie?
Dziękuję.