Może się wtrącę
Przede wszystkim, witaj na naszym forum.
Widzę, że dziewczyny zareagowały bardzo entuzjastycznie na potencjalny dom dla naszej sierotki. I w cale się nie dziwię. Ale... tak, zawsze jest jakieś ale

Piszesz, że Twoje dzieci to żywe srebra. To fajnie. Ale na ile jesteś w stanie to srebro okiełznać? Czy dzieci wezmą sobie do serca Twoje tłumaczenie, że kot to istota żywa, dość charakterna, bardzo delikatna? Czy będą w stanie zrozumieć i uszanować to, że kot może sobie czegoś nie życzyć (głaskania, zabawy czy towarzystwa) i potrafi to okazać - najpierw odchodząc, dając znaki ogonem, później może mu się zdarzyć drapnięcie i kłapnięcie zębami. Są też koty, które niestety obronić się nie potrafią i myślę, że Dafne do takich właśnie kotów należy. Można się spodziewać, że pozwoli zrobić ze sobą wszystko, nie protestując. Czy dzieci tego nie wykorzystają? Mimo braku protestu zewnętrznego kot będzie bardzo cierpiał psychicznie, będzie coraz bardziej zlękniony, będzie się ukrywał, będzie się bał pójść do miski czy do kuwety.
Nie zrozum mnie źle, zapewne Twoje dzieci są cudowne i wrażliwe. Ale kot to bardzo specyficzne stworzenie, którego psychika jest dużo bardziej zagmatwana i delikatna niż ludzka. Każdy kot jest inny, każdy inaczej reaguje. Biorąc kota do domu trzeba mu zapewnić takie warunki, nie tylko te "materialne", by kot czuł komfort psychiczny. Trzeba pamiętać, że kota bierze się do domu z całym dobrodziejstwem inwentarza, trzeba się przygotować na to, że trzeba będzie kota zaakceptować takim, jakim okaże się być.
Myślę sobie, że jeśli chodzi o dzieci to lepszy byłby młody, bardzo wesoły i zsocjalizowany kot. Taki koci podrostek będzie miał dużo energii i chęci do zabawy. Będą się z dzieciakami wykańczać wzajemnie. Będą razem dorastać, co też będzie miało wpływ na psychikę kota, nie będzie ona tak delikatna i wrażliwa jak psychika dorosłego kota po przejściach, który trafił nie wiadomo skąd i jak do schroniska. Drugą rzeczą jest fakt, że młode koty najlepiej brać parami. W momentach nudy i samotności w domu mają siebie, nie muszą kombinować czym by się tu zająć, nie szukają rozrywki.
No i jeszcze Twoja nerwowość. W takim wypadku, musisz bardzo poważnie porozmawiać sama ze sobą. Jeśli nie chcesz skrzywdzić kota, oddać go po tygodniu znowu do schroniska, musisz być pewna, że będziesz w stanie kota zaakceptować. I to nie tylko chodzi o sierść, której faktycznie w domu poniewiera się sporo. Chodzi o żwirek, który koty roznoszą na łapkach, wskakiwanie na stół, na kuchenne blaty itp itd. Są to rzeczy, które przeciętnego kociarza nie wkurzają a w większości przypadków bawią i cieszą. Ale jeśli już z góry wiesz, że jesteś nerwowa i że już się boisz o kocią sierść, adopcję kota przemyśl bardzo dobrze. Kota nie wychowasz (poniekąd się da wpoić kilka rzeczy ale wychować stricte kota się nie da), kot nie jest zwierzęciem karnym. Odruchowy, niezamierzony, "automatyczny" klaps może w kocie wzbudzić agresję lub spory uraz psychiczny.
Mam nadzieję, że nie pogniewasz się na mnie i na moje słowa. Nie napisałam tego, by odradzić Ci adopcję kota, odwieść od niej i zniechęcić. Posiadanie kota to najcudowniejsza sprawa pod słońcem. Dla wielu z nas tutaj, pojawienie się kota w życiu było momentem przełomowym. Ale przyjęcie kota pod swój dach, jeśli jest planowane, musi być planowane bardzo świadomie. Powrót kota schroniskowego do schronu po kilku dniach czy tygodniach w normalnym domu załamuje go. Kot wpada w depresje, nie je. Bywały też przypadki kiedy kot odszedł (nasz 7-mio letni Kacperek

). Adopcja kota to po prostu bardzo cudowna ale też bardzo poważna sprawa.
Dziewczyny, proszę mi tu nie sprzedawać Wincenta, on zaklepany na razie. Na 90% pojedzie do Kluczborka.