K-ów, życie toczy się dalej ....

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 17, 2010 17:15 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Przelałam 25zł od IKA6 za nalewkę + zaległe 2 złocisze.
Obrazek

mjs

 
Posty: 8428
Od: Pon kwi 03, 2006 17:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 17, 2010 18:01 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Tweety pisze:sprzedałam Harpię ale mam też dom na drugą srebrną lub szarą kotkę tak ok 5 m-cy, mamy coś do przemalowania? :wink:


Nalusia - wielkościowo się nada przerobię na srebrny metalik.
IT'S OVER

Etiopia

 
Posty: 5708
Od: Pt gru 09, 2005 11:26

Post » Śro lut 17, 2010 19:39 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Rysia ładnie zjadła gotowaną wątróbkę i popiła mleczko. Uszy też wyczyściłam bez protestów (trochę burczała), ale sama nie dam rady zrobić jej zastrzyku jutro; jedną ręką jej nie utrzymam.
CZY ROBERT MÓGŁBY PODEJŚĆ JUTRO KOŁO 18.00?

Odkrłyśmy z Queen_ink, że jeden Armaturek, ten mniejszy ciemniejszy z okrągłymi ślepkami, to chłopak. A to by znaczyło, że Cincil jest dziewczynką, chociaż wygląda na kocurka. 8O

Malinka strasznie goni Armaturki, Brzoskwinka je toleruje.

Lusia skończyła rujkę.

Franek nadal baaardzo się boi, ale nie jest wcale agresywny. On dałby się oswoić.

Zgodnie z umową z Tweety wzięłam jeden oridermyl dla Kikura, drugi został w szafce.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro lut 17, 2010 21:47 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Lodówka dostarczona
jest konieczność jej wymycia , jak ktoś będzie miał jutro trochę
czasu na razie uruchomiona i wsadzone do niej zastrzyki i
jedzenie
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Śro lut 17, 2010 22:32 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

markopolo00 pisze:Lodówka dostarczona
jest konieczność jej wymycia , jak ktoś będzie miał jutro trochę
czasu na razie uruchomiona i wsadzone do niej zastrzyki i
jedzenie


druga na kotowozie :)

Harpia już w domu, Miszka też, Spajder z powrotem wrócił ale i tak jeden kot do przodu :wink:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 18, 2010 0:14 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Spajderek znów u mnie. POnoć dwa dni sie nie pokazywał w swoim ex-DS i nikt nie wiedział gdzie dokładnie jest, oprócz tego, że gdzies w piwnicy (piwnica ogromna, wielopomieszczeniowa i zagracona). Wlazłam do tej piwnicy i zagadałam po ludzku"Spajderku". W odpowiedzi było kocie "miau". Troszke sobie pogadaliśmy ale chłopak nie chciał wyleżć z zakamarka... przynajmniej tyle, że na słuch wiedziałam gdzie jest. W końcu po przerzuceniu "tony" żelastwa", po przeżyciu uczucia jakie doznaje (i tu do wyboru):1. mucha unieruchomiona w pajęczynie; 2. gąsiennica tuż po "okokonieniu- wyciągnęłam jasnoszaro-ciemnoszarego Spajdera. Kotuch mial mi tyko jedno do powiedzenia: "miau- chodźmy stąd" i powtórzył to tak z pięc tysięcy razy. Więc odeszliśmy dumnie: w kontenerku - Spajder o wielgachnych oczach i jeszcze drżący , w pajęczynach - ja z wyraźnym poczuciem ulgi, że kotuch żyje.
W samochodzie wyciągnęłam Spajderka, który natychmiast się we mnie wtulił i zaczął typowo - jak to Spajder, przedrzeźniać dźwięk silnika. W domu jakieś ogłupienie go napadło, bo próbował zrobić Q na łóżku - ale byłam czujna (jak to mawia mój mistrz i nauczyciel) jak muszka. Wzięłam gościa za fraki i władowałam go do kuwety, z której natychmiast delikwent uciekł. Następnie latał po pokoju i gubił za sobą bobki. Ostatni zgubił gdy już był na moich rękach (Spajder - nie bobek). Zanim futrzaka doniosłam do kuwety już było po wszystkim - a zresztą kuweta jest BE!.
Tak sobie myślę, że go zostawię na noc w łazience - może się przeprosi z kuwetą. Dla towarzystwa zostawię mu Kitla - może ten ostatni mu przemówi do rozsądku...
Aaaa, zdążyłam Spajderowatego jeszcze wykąpać - okazało się, ze nadal jest biało-czarny :) Dla towarzystwa wykąpałam tez Kitla :lol:
Dobra, idę zobaczyć co słychać w łazience...
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 18, 2010 0:19 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Myszka i Basia dziś po zabiegach u lekarza
Basia śmiga już dzielnie po mieszkaniu z paszczą pozbawioną zębów - dostałam nawet jeden kieł na pamiątkę - jeden jedyny jaki jej pozostał
Myszka w zielonym ubranku, zamknięta w kenelówce - ze względów bezpieczeństwa - sypia na szafkach w kuchni i w jej naćpanym stanie lot stamtad mógłby się źle zakończyć - wycięty guz mam w formalinie i jade z nim jutro do miejsca gdzie zrobią mu badanie histopa... - nie pamietam gdzie to dokładnie robią
Mysza drze się od przebudzenia jak rozwydrzony bahor, który nie dostał hamburgrra z makdonalda - z przerwami na regeneracyjne drzemki

Cammi

 
Posty: 3117
Od: Sob lip 21, 2007 23:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 18, 2010 1:52 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Właśnie widziałam, jak nasz mały połamaniec wstaje na cztery łapki i robi parę kroczków. Co prawda zaraz się oparł boczkiem o brzeg klatki, jakby się prawa tylna nóżka pod nim ugięła, ale widok robił wrażenie 8O Nie wiem czy to dla niego dobrze, pewnie za dużo ruszać sie nie powinien, ale on tylko chciał odejść w kąt klatki i zrobić sioo. Poza tym ślicznie się bawi na leżąco, dałam mu dwie myszki, bo próbował, biedactwo, bawić sie chrupkami wysypanymi z miseczki.
We wczorajszych badaniach poziom mocznika 11,6 przy normie 11,4 (a spadło przez tydzień niespełna z 13,6). Morfologia ok, poziom leukocytów wrócił do normy.
Fazi nadal marny, dzisiejsza temperatura dla odmiany 36,5 (a p/gorączkowych nie podawałam). Na szczęście późnym wieczorem trochę się ożywił i zjadł.

karaluch

 
Posty: 272
Od: Sob lut 11, 2006 20:03

Post » Czw lut 18, 2010 5:15 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

ogocha pisze:Spajderek znów u mnie. POnoć dwa dni sie nie pokazywał w swoim ex-DS i nikt nie wiedział gdzie dokładnie jest, oprócz tego, że gdzies w piwnicy (piwnica ogromna, wielopomieszczeniowa i zagracona). Wlazłam do tej piwnicy i zagadałam po ludzku"Spajderku". W odpowiedzi było kocie "miau". Troszke sobie pogadaliśmy ale chłopak nie chciał wyleżć z zakamarka... przynajmniej tyle, że na słuch wiedziałam gdzie jest. W końcu po przerzuceniu "tony" żelastwa", po przeżyciu uczucia jakie doznaje (i tu do wyboru):1. mucha unieruchomiona w pajęczynie; 2. gąsiennica tuż po "okokonieniu- wyciągnęłam jasnoszaro-ciemnoszarego Spajdera. Kotuch mial mi tyko jedno do powiedzenia: "miau- chodźmy stąd" i powtórzył to tak z pięc tysięcy razy. Więc odeszliśmy dumnie: w kontenerku - Spajder o wielgachnych oczach i jeszcze drżący , w pajęczynach - ja z wyraźnym poczuciem ulgi, że kotuch żyje.
W samochodzie wyciągnęłam Spajderka, który natychmiast się we mnie wtulił i zaczął typowo - jak to Spajder, przedrzeźniać dźwięk silnika. W domu jakieś ogłupienie go napadło, bo próbował zrobić Q na łóżku - ale byłam czujna (jak to mawia mój mistrz i nauczyciel) jak muszka. Wzięłam gościa za fraki i władowałam go do kuwety, z której natychmiast delikwent uciekł. Następnie latał po pokoju i gubił za sobą bobki. Ostatni zgubił gdy już był na moich rękach (Spajder - nie bobek). Zanim futrzaka doniosłam do kuwety już było po wszystkim - a zresztą kuweta jest BE!.
Tak sobie myślę, że go zostawię na noc w łazience - może się przeprosi z kuwetą. Dla towarzystwa zostawię mu Kitla - może ten ostatni mu przemówi do rozsądku...
Aaaa, zdążyłam Spajderowatego jeszcze wykąpać - okazało się, ze nadal jest biało-czarny :) Dla towarzystwa wykąpałam tez Kitla :lol:
Dobra, idę zobaczyć co słychać w łazience...


wracamy z ogloszeniami, czy chwile zeczekac?
Obrazek Obrazek

j3nny

 
Posty: 1659
Od: Sob sie 09, 2008 16:33
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 18, 2010 8:15 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Tweety pisze:
markopolo00 pisze:Lodówka dostarczona
jest konieczność jej wymycia , jak ktoś będzie miał jutro trochę
czasu na razie uruchomiona i wsadzone do niej zastrzyki i
jedzenie


druga na kotowozie :)

Harpia już w domu, Miszka też, Spajder z powrotem wrócił ale i tak jeden kot do przodu :wink:

Podejrzewam ż e ta na kotowozie ma
zawieszony termostat ktoś za mocno wcisnął ten czerwony guzik
na pokrętle może potrafi ktoś to naprawić tą
cośmy z Robertem przywieźli trzeba wyregulować ,wyczyścić
i z tego co pamiętam strasznie mocno mrozi zamrażalnik
nie wciskać czerwonego guziczka do rozmrażania wystarczy
wyłączyć ją z kontaktu
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Czw lut 18, 2010 8:19 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Prosze coś więcej o Malince i Brzoskwince napisać. Na stronie Queen_Ink są fotki. Nic o nich nie wiem
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 18, 2010 9:19 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

miszelina pisze:Rysia ładnie zjadła gotowaną wątróbkę i popiła mleczko. Uszy też wyczyściłam bez protestów (trochę burczała), ale sama nie dam rady zrobić jej zastrzyku jutro; jedną ręką jej nie utrzymam.
CZY ROBERT MÓGŁBY PODEJŚĆ JUTRO KOŁO 18.00?

Odkrłyśmy z Queen_ink, że jeden Armaturek, ten mniejszy ciemniejszy z okrągłymi ślepkami, to chłopak. A to by znaczyło, że Cincil jest dziewczynką, chociaż wygląda na kocurka. 8O

Malinka strasznie goni Armaturki, Brzoskwinka je toleruje.

Lusia skończyła rujkę.

Franek nadal baaardzo się boi, ale nie jest wcale agresywny. On dałby się oswoić.

Zgodnie z umową z Tweety wzięłam jeden oridermyl dla Kikura, drugi został w szafce.

ok będę ok 18 Beatko

wislackikot

 
Posty: 126
Od: Śro paź 07, 2009 18:17

Post » Czw lut 18, 2010 9:39 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Już myślałam, że prześliczna a paskudnie charakterna Kicia Icia znalazła domek, a tu goozik...

Dziś przyniosłam do domu kolejnego gołębia. Młoda gołębiczka miała trzy cwierci do smierci. Nie mogłam jej zostawić!
Gołąbki to ja lubię tylko z ryżem.
Moje ptaki ryżem karmię. A czasem kaszą gryczaną.

Przypominam, że jest u mnie koteczek Lucky - sama słodycz - i kocurek Toro - j.w.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 18, 2010 10:25 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

ogocha pisze:Spajderek znów u mnie. POnoć dwa dni sie nie pokazywał w swoim ex-DS i nikt nie wiedział gdzie dokładnie jest, oprócz tego, że gdzies w piwnicy (piwnica ogromna, wielopomieszczeniowa i zagracona). Wlazłam do tej piwnicy i zagadałam po ludzku"Spajderku". W odpowiedzi było kocie "miau". Troszke sobie pogadaliśmy ale chłopak nie chciał wyleżć z zakamarka... przynajmniej tyle, że na słuch wiedziałam gdzie jest. W końcu po przerzuceniu "tony" żelastwa", po przeżyciu uczucia jakie doznaje (i tu do wyboru):1. mucha unieruchomiona w pajęczynie; 2. gąsiennica tuż po "okokonieniu- wyciągnęłam jasnoszaro-ciemnoszarego Spajdera. Kotuch mial mi tyko jedno do powiedzenia: "miau- chodźmy stąd" i powtórzył to tak z pięc tysięcy razy. Więc odeszliśmy dumnie: w kontenerku - Spajder o wielgachnych oczach i jeszcze drżący , w pajęczynach - ja z wyraźnym poczuciem ulgi, że kotuch żyje.
W samochodzie wyciągnęłam Spajderka, który natychmiast się we mnie wtulił i zaczął typowo - jak to Spajder, przedrzeźniać dźwięk silnika. W domu jakieś ogłupienie go napadło, bo próbował zrobić Q na łóżku - ale byłam czujna (jak to mawia mój mistrz i nauczyciel) jak muszka. Wzięłam gościa za fraki i władowałam go do kuwety, z której natychmiast delikwent uciekł. Następnie latał po pokoju i gubił za sobą bobki. Ostatni zgubił gdy już był na moich rękach (Spajder - nie bobek). Zanim futrzaka doniosłam do kuwety już było po wszystkim - a zresztą kuweta jest BE!.
Tak sobie myślę, że go zostawię na noc w łazience - może się przeprosi z kuwetą. Dla towarzystwa zostawię mu Kitla - może ten ostatni mu przemówi do rozsądku...
Aaaa, zdążyłam Spajderowatego jeszcze wykąpać - okazało się, ze nadal jest biało-czarny :) Dla towarzystwa wykąpałam tez Kitla :lol:
Dobra, idę zobaczyć co słychać w łazience...



powiem Ci, ze dom porazka.... tornado siedzial 2 tygodnie pod kanapa i przez mysl mi nie przeszlo zeby go oddac :/
Obrazek

Patka_

 
Posty: 1007
Od: Czw lut 12, 2009 16:43
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 18, 2010 10:30 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Patka_ pisze:
ogocha pisze:Spajderek znów u mnie. POnoć dwa dni sie nie pokazywał w swoim ex-DS i nikt nie wiedział gdzie dokładnie jest, oprócz tego, że gdzies w piwnicy (piwnica ogromna, wielopomieszczeniowa i zagracona). Wlazłam do tej piwnicy i zagadałam po ludzku"Spajderku". W odpowiedzi było kocie "miau". Troszke sobie pogadaliśmy ale chłopak nie chciał wyleżć z zakamarka... przynajmniej tyle, że na słuch wiedziałam gdzie jest. W końcu po przerzuceniu "tony" żelastwa", po przeżyciu uczucia jakie doznaje (i tu do wyboru):1. mucha unieruchomiona w pajęczynie; 2. gąsiennica tuż po "okokonieniu- wyciągnęłam jasnoszaro-ciemnoszarego Spajdera. Kotuch mial mi tyko jedno do powiedzenia: "miau- chodźmy stąd" i powtórzył to tak z pięc tysięcy razy. Więc odeszliśmy dumnie: w kontenerku - Spajder o wielgachnych oczach i jeszcze drżący , w pajęczynach - ja z wyraźnym poczuciem ulgi, że kotuch żyje.
W samochodzie wyciągnęłam Spajderka, który natychmiast się we mnie wtulił i zaczął typowo - jak to Spajder, przedrzeźniać dźwięk silnika. W domu jakieś ogłupienie go napadło, bo próbował zrobić Q na łóżku - ale byłam czujna (jak to mawia mój mistrz i nauczyciel) jak muszka. Wzięłam gościa za fraki i władowałam go do kuwety, z której natychmiast delikwent uciekł. Następnie latał po pokoju i gubił za sobą bobki. Ostatni zgubił gdy już był na moich rękach (Spajder - nie bobek). Zanim futrzaka doniosłam do kuwety już było po wszystkim - a zresztą kuweta jest BE!.
Tak sobie myślę, że go zostawię na noc w łazience - może się przeprosi z kuwetą. Dla towarzystwa zostawię mu Kitla - może ten ostatni mu przemówi do rozsądku...
Aaaa, zdążyłam Spajderowatego jeszcze wykąpać - okazało się, ze nadal jest biało-czarny :) Dla towarzystwa wykąpałam tez Kitla :lol:
Dobra, idę zobaczyć co słychać w łazience...



powiem Ci, ze dom porazka.... tornado siedzial 2 tygodnie pod kanapa i przez mysl mi nie przeszlo zeby go oddac :/

Totalna porażka :(
Jak Spajderek, już doszedł do siebie? A dlaczego oni trzymali go w piwnicy 8O
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Levika, Sillka i 148 gości