O, Anju, bardzo Ci dziękuję za przekazanie informacji z pola walki! Rzeczywiście, po powrocie do domu nic nie wskazywało na stosowanie mobbingu; przeciwnie, Mika zrobiła się jakby śmielsza i bardziej przymilna, chociaż podskakująca na każdy szmer. Nie zagrzebała kupki w kuwecie, co w jej przypadku oznacza powrót do zdrowego rozsądku "przecież ja tu jestem najstarsza, stażem przynajmniej!". Miś Major rozrabiał o zwykłej swojej porze, ale nie atakował Miki. Tylko poprzewracał wszystkie obrazki, zrzucił kubek z długopisami, wywalił ziemię w skrzynce z bazylią na balkonie i wrzucił tabletkę do mojej butelki z wodą (była zakręcona, jak on to zrobił?

).
To co wczoraj zaszło jest zapewne jakimś minusem wielokrotnego zakocenia, ale chyba nie decydującym. Mika ma bardzo specyficzne usposobienie, z tym że to do tej pory wszyscy to szanowali - musiało kilka rzeczy się skumulować. Może pełnia? A wczorajsze zaćmienie księżyca podziałało uspokajająco podziałało ? Anju, ok. 23.30 było jeszcze ładniejsze - czy wtedy już do Was doszedł?