Kikuciki juz ładnie zgoiły sie. Każde próby osłonięcie kończynki kończą sie zdzieraniem i szleńczą paniką. Ma jakby teraz za dużo skóry z jednej strony. Dziś rano znów drapała sie w uszko nieistniejąca noga.
TZ opowiadał,że wczoraj szlała na wersalce aż jej łeb odskakiwał. Jak przyszłam to spała w kocim pokoju tzn.w wersalce. Wieczorem wkradła sie z Pikusiem na pościelone wyrko.Nawet moje wpełznięcie pod kołderke nie wystraszyło jej. Jednak jest bardzo czujna i mocno płochliwa. Wdzięczyła sie do wujaszka

Ale on niewzruszony był.
Rano bawiła sie jednak z Pikusiem. Potem Pikus pogonił Angela aż futro leciało.
On tak ja po niedźwiedziemu zachęca do zabawy.Jako jedyny z towarzystwa! Jak przyleciałam z aparatem to zamarli i przestali sie bawic.