
Jest ogólnie przerażony. Kotka zaszła odratowala 2 ( mroz byl, okocila sie na zewnatrz i doniosla do domu 2) kociaki.
Jednego "dostalam" do wydania wczesniej , ten zostal "bo dziecko plakalo". Teraz dziecko wyjechalo na ferie i wkoncu mozna go zabrac.
Malec boi sie wszystkiego. Syczy i burczy na koty i przy gwaltowniejszym ruchu. NIE ATAKUJE- NIE UZYWA ZEBOW I PAZURÓW. Poprostu syczy bo nie umie sie odnalesc w sytuacji. W sumie identycznie jak jego brat

( aha tego brata wydalam do cudnego domku - tu jego wątek: viewtopic.php?f=13&t=104225 )
Poszukuje ludzi chcących pokazac mu co to znaczy miłość! Że można się bawić , radośnie skakać jak to kociak i psocić figle. A nie tylko lezec na lozku jak zabawka i czekac na tarmoszenie i wozenie w wozeczku..
Poszukuje ludzi cierpliwych którzy krok po kroku nauczą go co to znaczy być radosnym kocim dzieckiem.
Kociak wymaga cierpiwosci.. Ale widac, ze mimo wycofania w glebi to kochany i pragnacy kontaktu z czlowiekiem kociak..







Narazie daje go tylko na miau. Póki co nie nadaje sie do adopcji dla osób bez doswiadczenia i nie siedzących " w temacie"..
Ale patrzac po tym jak teraz sie zaczyna delikatnie bawic bez syczenia juz tak czesto z kociakami moimi, mysle, ze szybko przelamiemy lody i bedzie z niego normalny slodki kociak
