
foty będę robić w weekend. We wtorek robiłam czarnulce... ale mamy badziew nie aparat i wiem już co Mamuśka dostanie na urodziny

Fotki wyszły prześwietlone a mi się cierpliwość skończyła do ustawień

Niestety zimowe światło nawet dzienne dla naszej podręcznej małpki to wyzwanie

A w moim fotopstryku zabrakło napędu

. Ładuję się już, więc do soboty aparat powinien być już w pełnej gotowości.
Czarnulka w każdym razie zaczęła się pucować. Chyba uznała, że bardziej się już niczym nie upaprze
Burasia zaczęła się bawić. W ruch poszła piłeczka i mysza pod kocykiem. Gada i gapi się na ptaszole. Ogólnie kocina odżyła. Temperatura stabilna. Mamy jej już nic do dupci nie pakować i zaufać naturze

Antybiotyk póki co świetnie się sprawdza. Brak widocznych efektów ubocznych poza przypływem energii
Wczoraj Mały i Pysio zawarli zabawowe porozumienie. Bawili się w berka. Dobiegali do pokoju Burasi, stawali na łapkach i się gapili

bo po drugiej stronie szybki na łapkach pojawiała się Burasia. Burasia jest chyba obecnie wielką zagwozdką dla stada. Buranio też już załapał, że ten pokoik nie jest zamknięty bez powodu i że ktoś tam siedzi

Na razie Czarnulka jest dla stada niewidzialnym kotem. Ona z kolei nie interesuje się tym, co za drzwiami. Jej świat to teraz kanapa, kocyki, parapet i zabawki.
Mały znalazł sposób na Burania. Kiedy trafiają na siebie w przedpokoju, mały wywala się kółkami do góry. Buranio wtedy się zatrzymuje, popatrzy i uznaje, że jednak ma do czynienia ze smarkiem, który w niczym mu nie zagraża

I idzie dalej. Jednym słowem z chłopakami Mały ma już rozejm.
Lilunia wciąż prycha. Cykorka wciąż obserwuje rozwój wypadków.
Czarnulka po pierwszej chwili paniki po wejściu do pokoju szybko się już uspakaja. Są mizianki, baranki i panna idzie centralnie na kanapę się pobawić. Myszka kadłubek została pozbawiona ucha...
