mokkunia pisze:Dziewczyny, bo ja już się pogubiłamNikusia miała badany mocz? Kiedy i ile razy?
Przepraszam, jakoś wcześniej nie zauważyłam pytania. U mnie Niki nie miała badanego moczu. Wet wysłuchawszy o zachowaniu Nikuni mówiła, że wszystko wskazuje na problemy natury psychicznej - oczywiście jeśli miałaś Mokkuniu na myśli problemy pozakuwetkowe.
Nikunia od wtorku jest na Lamisilu (125 mg na dobę - osłonowo Hepatil 2x dziennie). Trzy dni ładnie zjadła w karmie - tłustej wg zalecenia wet, dziś przy mnie nie zjadła, ale może jak wrócę, miseczka będzie pusta. Ogólnie sierść chyba troszkę mniej wychodzi, ale za to Nikunia strasznie się drapie. Łysina b. się powiększa - placek dł. 10cm i szer. ok 3cm. Od wczoraj uszka też mają łyse placki. I uszy najtrudniej smarować


Apetyt dopisuje, ale nadal wybredna

Dzisiaj rano po raz pierwszy przyszła do łóżka na pieszczoty. Chwilę stała drapana obok mojej głowy i nagle rzuciła się na plecy i wystawiła brzuch. Nie trwało to długo bo 2-3 min, ale odważyła się

W ubiegłym tyg. miałam wielki kryzys. Myśli przychodziły różne. Teraz nie dziwię się, że niektórzy oddają "trudne" koty.
Dla nowicjuszy, taki kot jak Niki jest za trudny. Piszę to na przyszłość dla Was, którzy szukacie DS dla kotów.
Gdybym miała inny charakter, Niki nie byłoby już może u mnie. Wam może trudno to zrozumieć, ale jeżeli ktoś nie ma pojęcia jak wygląda koci świat, co to znaczy być kocim opiekunem, a kota widział jako milutkie, ufne, ciągle bawiące się zwierzątko (i tylko z takimi miał przelotny kontakt), w zetknięciu z rzeczywistością, zwłaszcza jak pojawiają się problemy zdrowotne, czy behawioralne może poczuć się, że to wszystko ponad jego siły i po co mu to było. Człowiek nie zdąży zbudować relacji z kotem, polubić go, zdobyć kociego zaufania, a już musi stać się dla niego chwilowym wrogiem, przez przykre zabiegi i in. niezrozumiałe dla kota czynności. Stres rośnie po obu stronach, bo obie nie wiedzą, czego mogą się po sobie spodziewać. Jeżeli dojdzie niecierpliwość bądź nieudolność po stronie człowieka, kocio-ludzka znajomość może się przerodzić w niechęć i dochodzi do rozłąki, w różnej formie.
Nie znaczy to, że jak się weźmie np. małego kotka albo dużego zdrowego miziaka, to on już zawsze będzie zdrowy. Chodzi mi o to, aby osoba niedoświadczona mogła złapać bakcyla, zanim zostanie zniechęcona.