jakoś mało kotów w domu teraz...
Gabryś rozkręca się coraz lepiej... nie ma dnia, żeby nie straszył jakiegoś kota... sam już przychodzi do mnie na kolana i mizianek się domaga... a chłopak ma parę w łapach i głowie... ciasteczka w jego wykonaniu to niezapomniane pieszczoty (ałłła), a baranki i wtykanie głowy pod pachę to sama rozkosz
dwa koty z ciężką depresją kaftanikową w domu teraz są... Magia po ubraniu kaftanika - moro się jej dostało - przez półgodziny nie umiała stać na łapkach i przewalała się z boku na bok po całym pokoju, następne pół godziny spędziła w transporterku i też rządziła w środku, aż transporterek skakał, kolejne pół godziny znowu po całym pokoju wycierała kurze na pleckach i jak już się chciałam poddać i zdjąć jej kaftanik - wstała na cztery łapy i podreptała do łazienki... ściemniara jedna... a dziś na śniadanie do kuchni przyszła...
druga kotka - nazwana Żabcia - po przymiluch i miziak... badania krwi jej trzeba zrobić, bo wet przeprowadzający sterylkę fatalnie ocenił stan jej narządów wewnętrznych...