Dziękuję za gratulacje i kciuki za Oskarka
Tweety, jeszcze raz wielkie, WIELKIE dzięki za klatkę
Bez tej klatki nic nie wyszłoby z łapania Oskara, bo biedak panicznie boi się ludzi.
Zdjęcia będą na pewno, ale trzeba będzie trochę na nie poczekać, ze względu na bojaźliwość Oskara. W tej chwili jest on na środkach uspokajających, a ja staram się zachowywać w ten sposób, aby zrozumiał, że tutaj nic mu nie grozi.
Mimo tego, każdego dnia przychodzi moment, w którym Oskarek dochodzi do wniosku, że zaraz będę przerabiać go na skórki i gdyby mógł, to zakopałby się pod podłogą.
Ludzie musieli strasznie go skrzywdzić, bo jego strach na pewno nie jest wynikiem dzikości - Oskar od pierwszej chwili pięknie korzysta z kuwety, z miseczek je czyściutko, bez żadnego rozwlekania i ogromnie podoba mu się tunel, teraz wysłany kocykiem. Nie stara się uciekać i mimo strachu jest zaciekawiony miejscem, w którym się znalazł. Wczoraj wyjrzał z łazienki na zewnątrz, gdy zostawiłam drzwi szeroko otwarte, a gdy ja jestem w łazience, to w taki zabawny sposób, dyskretnie zerka jednym okiem, co robię, wychylając się trochę z tunelu.
Jest z powodu Oskarka trochę więcej prania niż zwykle. W piątek w ciągu dnia Oskar zrobił 4 kupki, z tego 2 na kocyku, bo kuweta była już kompletnie wykorzystana i nie miał jak do niej wejść. Kupki były jeszcze ciastowate, z wyjątkiem jednej, która była zbitą bryłką przetrawionych robali, różnego autoramentu.
Wczoraj i dzisiaj Oskar zrobił kupki właściwie całkiem normalne i w prawidłowej liczbie: 1 na dobę
Tyle tylko, że jeszcze resztki kupek rozwleka po otoczeniu, bo przecież ta jego biedna pupka jest jak rana i nie funkcjonuje jeszcze całkiem normalnie.
Ograniczyłam Oskarkowi ilość jedzenia (Intestinal) do takiej, jaka jest podana na opakowaniach.
Gdy Oskar miał biegunkę, to był ciągle głodny i jadł non stop i robiło się błędne koło, bo lało się z niego prawie bez przerwy. A teraz nie potrzebuje tyle jedzenia i dzięki Intestinalowi ta jego biedna pupina i jelitka wreszcie mogą odpocząć i się zregenerować.
Gdy sobie pomyślę, że nadal mógłby siedzeć na tych śnieżycach i mrozie, to dreszcz mnie przechodzi.
Co do kosztów opieki nad Oskarem, to na razie jest on uważany za naszego kota "działowego" i robi się na niego "zrzutki"
