ewar pisze:Nie przejmuj się,koty czasem wymiotują i nie musi to oznaczać niczego złego.Tacia u mnie też jadła głównie suchą karmę.Tak jak Gucia.One są nawet do siebie podobne pod względem upodobań.Myślę,że koty instynktownie lubią to,co jest im potrzebne.Pamiętam,kiedy Mela najadła się gotowanych kurzych serc,no przesadziła i zatkało ją zdrowo.W perspektywie była lewatywa,kotka ledwo się ruszała.Piła parafinę z miseczki jak wodę,wypiłaby całą butelkę,gdybym pozwoliła.Ruszyło,od razu ulga,ale do dnia dzisiejszego serca są nie jadalne.
Ja się nie dziwię, że stały się niejadalne - też się parę razy czymś przeżarłam
A byłabyś pierwszą osobą, która by mi łeb urwała (i słusznie), gdybym się Tacią nie przejmowała.
Muszę Tacię lepiej poznać, jak Szelmę - z nią doskonale wiem, kiedy się przejmować, kiedy nie. Na to trzeba dużo czasu - na razie wolę na zimne dmuchać. A mocno na siłę to bym Taci tej pasty nie wciskała - czuję do niej spory respekt
Jak musiałam leczyć Mysz, to się strasznie cieszyłam, że to nie Tacia - musiałabym chyba wziąć ze 2 tygodnie urlopu i wypożyczyć jakiś kombinezon saperski

Mam nadzieję, że w ogóle nie będę jej musiała z niczego leczyć, a jeśli już, to dopiero, jak się baaardzo dobrze poznamy.