witam kobietki, dziś mam wolne, więc trochę poleniuchowałam, w południe za to przejechałam się do pracy z mięskiem świeżym i chrupkami, mróz już ponad 10 stopni, ale mam dobrą wiadomość, kicia która zawsze już na mnie czeka, kiedy przyjdę, wydała mi się zdrowsza, więc albo w sianku się wygrzała,

albo też może część antybiotyków zjadła i pomogły, w każdym razie ma apetyt, kocury nie podchodzą jak jestem, ale zaraz jak idę na przystanek, to się zjawiają chrupki, codziennie wysypuję około 0,75 litra i znika wszystko... ale radocha, gdzieś za godzinkę pójdę na spacer z Pysią z suszarni i wsypiemy jedzonko przy ogródku do pojemnika, taką radość mi sprawa niesamowitą dokarmianie tych biedaków, że wszystkie problemy odlatują gdzieś hen...
u dziadków dziś nie byłam, nie ma ich, poszli do rodziny w odwiedziny.... pozdrawiam wszystkich odwiedzających ten wątek!!!!