» Sob lut 06, 2010 10:47
Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola.
Kurczę, Dziewczyny, problem mam. Z czesaniem. Ogromnie bym chciała, by wszystkie Ciotki posiadające długowłose kocie dzieci wypowiedziały się w kwestii CO CZYNIĆ, GDY SMARKACZ NIE CHCE DAĆ SIĘ CZESAĆ???
Problem mam, a jakże, z Polą. W myśl zasady, że wszystkie dobre uczynki muszą być przykładnie ukarane, Polcia wali opancerzoną łapką, syczy i gryzie, rzuca się jak dusza potępiona lub inny opętaniec, gdy tylko dotknę jej brzucha grzebieniem. Wygolenie nie wchodzi w grę, bo boi się panicznie odgłosu maszynki, czesać ją muszę. Muszę - to oczywista oczywistość. Nie dla estetyki, ale dla zdrowia. Wczoraj oberwałam pazurkami po twarzy, ramionach, dekolcie. Wije się jak piskorz, krzyczy, wrzeszczy, syczy - tragedia. Demon, nie kot. Żal mi jej, że tak ją stresuję, ale co mam robić? Jak nauczyć starą kotkę czesania?? Muszę opanować tę sztukę do lata, bo jeśli udałoby mi się wyjechać, mąż zostanie z diablicą sam. I też musi ją czesać.
Zwykle odpuszczałam. Wczoraj jednak zdałam sobie sprawę, że odpuścić nie mogę. Trzymałam bardzo stanowczo (choć nie boleśnie), pozwalałam gryźć i drapać skórzane rękawice. Starałam się stanowczo uspokajać. Walczyłam pół godziny. Potem utuliłam, wyciumkałam, i puściłam. Ale mam wyrzuty. Dziś planuję powtórzyć makabryczną operację, by dać zołzie do zrozumienia, że ja tu rządzę. Mam wrażenie, że nikt jej nigdy nie czesał, że nikt się jej nie sprzeciwiał, i że waleniem pazurkami ustawiała sobie wszystkich, aż wreszcie utorowała drogę do wyrzucenia jej z domu.
Co robić? Czesać wbrew jej woli? Krótko, ale stanowczo? Codziennie?? Czy odpuścić... Nie chcę aplikować jej (jak wielu właścicieli persów) jakiegoś ogłupiającego środka i golić w obecności weta. Z drugiej strony - fundować jej każdorazowo taki stres? Ratunku...
Ostatnio edytowano Sob lut 06, 2010 10:53 przez Aniada, łącznie edytowano 1 raz