W następnej kolejności jest Lea i Gibson oraz Savanka, Kemal i Lazar.
Sońka, Lorka, Zoja wciąż mają szansę na adopcje.
Bezo lepiej tzn na odlezynie zrobił sie stupek. Kilka dni temu bardzo się wystraszyłam bo w jego kuwecie była struzka krwi. Od razu pomyslałam, że sika z krwią. Okazało sie jednak, że zadarł sobie strupek i rana na pięcie zaczęła podkrwawiać.
W piatek strupek odpadł całkowicie a odlezyna sama sie zagoiła

Wczoraj miałam tez stracha bo w kuwecie z której korzystaja Kleksik, Zoja i Lorka znów krew. Od razu myslałam, że nasikane z krwia. Siedziałam jak bóbr i obserwowałam który kot jak sika. Okazało sie, że wszystkie sikaja ładnie a krew w kuwecie wzięła sie z rozdrapanego ucha Lorki.
Lorka razem z Zoja okładają się łapami walcząc o miejsce u boku Kleksika

Problemy sa ciągle z Laurą, koteczka ciagle biegunkuje. Jak tylko odstawiamy leki zaczynaja się luźne kupy. Laura nie kontroluje tego. Kupa sama z niej leci

Nie wiemy już co robić z koteczką. Na razie zalecono diete weterynaryjną.
W badaniach nic nie wyszło.
Lea z Lazarkiem są po sterylkach. Lazarek aż się już prosił o odjajczenia a Lea była po rujce a do tego razem z Lazarkiem mieszkała. Piekna z nich para ale Lea została ciachnięta w środę.
Toriś juz całkiem dobrze. Oczka są prawie wygojone. zostały takie delikatne białe błonki ale są one bardzo malutki i prawie nie widoczne.
Zrobie oczkom zdjęcia ale wyfaje mi się, ze nie ma juz potrzeby, żeby Toris jechał do dr Garncarza. Teraz musimy sie zająć jego jajeczkami

Łapek tez całkiem nieźle. Na razie jest na antybiotyku jeszcze po czwartku. sika juz całkiem ładnie ale na razie jest pod ciagła obserwacją. Karma urinary do jedzenia i zobaczymy jak bedzie dalej. W między czasie Łapek miał zrobione usg. Okazało się, że ściana pęcherza jest gruba i jest stan zapalny. Były badania moczu ale nie wykazały zadnych struwitów, szczawianów czy innych kamieni ani osadu. Łapek ma też problem z siusiakiem ale to raczej wynik stanu zapalnego. Jest pod doskonała opieka i w razie jakichkolwiek problemów od razu trafi do lekarza.
Jest tez domek chętny na Łapka ale na razie cezkamy az kocurek rezydent zostanie wykastrowany. domek doświadczony bo przyszła opiekunka w lecznicy pracuje więc Łapek miałby wspaniała opiekę weterynaryjną.
Igraszka ma sie swietnie, jest do tego stopnia zadowolona, że prawie codziennie mruczy mi do telefonu

Do domku miało też jechać Rolf. Niestety z powodu bardzo utrudnionego kontaktu z karmicielką zarówno Roki jak i Rolf cztery razy straciły szanse na domek. Wydaje mi sie, że nie ma sensu ogłaszac już dalej tych kotów. Nawet jesli znajdzie sie dom to i tak sa wielkie problemy z zabraniem kota z ulicy. Bo karmicielka zapomina zadzwonić, ze kot przyszedł i jest w piwnicy...
Na razie sytuacja jest w miare opanowana. Ale i tak musimy szukać jakiegoś miejsca gdzie będzie można przechowywać koty. Mieszkania naszych wolontariuszy są niestety zbyt małe, żeby pomiescic tyle kocie biedy

Bardzo tez dziekuje pewnej dobrej duszyczce

NITKO/KARINKO nie wiem jak Ci dziekować po prostu brakuje mi słów.
Wszystkie długi kieleckich kotów zostały spłacone

zostały nam tylko bieżące wydatki

Kieleckie koty zostały niestety oszukane. I o tym tez napisze co prawde po części z mojej winy. Kiedy ostatnim razem jechaliśmy do Myslenic zabralismy ze soba kotke N chora na nerki. Opiekunka prosiła o ratunek dla kici bo weterynarze w Kielcach nie umieli jej pomóc i Therios był dla kotki szansą. Opiekunka zobowiązała sie pokryc koszty leczenia koteczki. Kotka N niestety odeszła ale jak przyszło do płacenia to już nie było chetnego. były dwie raty i pierwsza opiekunka zapłaciła ale druga rata stala sie juz problemem. Co prawda rachunek był wysoki po ponad 900 zł ale wydaje mi się, że w ten sposób sie nie robi... mozna było inaczej załatwić ta sprawę.
Rachunek za kotke był wystawiony na AFN bo wiadomo, że kotka bezdomna a fundacje maja zniżki. Chcieliśmy pomóc kotce a tu okazuje się, że znów kieleckie koty dostały po dupie...
Ale sprawa ma tez drugie dno a wszystko zaczeło się od biednego Łapka...