pierwsza noc minęła spokojnie tfu tfu...
dzieciaki śpią w bidecie na kocyku (coż, mój bidet został posłankiem dla kota baardzo szybko po przeprowadzce), buszują w swoim 2 poziomowym kartonowym zamczysku i sikają do wanny
Wczoraj wieczorem na własne oczy widziałam jak jeden elegancko siurnął do kuwety. Rano - kuweta nie ruszona. Myślę sobie - jezusku chore

a tu łajza jedna na moich oczach myk myk do wanny i elegancko do odpływu... ani kropelki nie uronił
zaraz hrabiątkom nieporęckim idę kupić drugą kuwetę i cats besta (moze hilton w kuperki gryzie). Wstawię kuwetę do wanny i zobaczymy... Na razie wyszorowałam, wytarłam, odpływ zamknęłam i wrzuciłam piłeczki. Jak wychodziłam ślicznie się bawili...
Poza tym są to tak niesamowicie oswojone kocięta że jestem w szoku. One mruczą na widok człowieka, pchają się na kolana i podstawiają wszystko do miziania. Mój glut przy nich jest dziką dziczą
Wieczoram dostały schesirka dla kociąt - taki sobie był. Na śniadanie siekana wołowinka - o, to juz lepsze. Scanomune jedna kapsułka na spółkę do śniadania, a potem odrobaczenie. Morelowe pyrantelum im nie smakuje

ale przyjęły po jakieś 0.25ml na głowę, po 2h wcisnęłam 2ml parafiny.
I obciełam im paznokcie
Siedzą w łazience, zaglądam tam do nich, pralkę im włączyłam

Wypuściłabym gadziny ale jak wlezą pod łóżko to je chyba odkurzaczem wyciągać będę
albo pójdą gdzieś w kąt i nasiurają
no nic, zobaczymy
KOMU KOTKA KOMU? chętnie w pakiecie... promocję mamy
