» Wto lut 02, 2010 17:13
Re: Wątek dla nerkowców - III
Niestety, z przykrością, jestem zmuszona przedstawić w tym wątku mojego kolejnego kota.
Putita, wiosną skończy 16 lat. Koteczka miała robione regularnie badania profilaktyczne, wszystkie parametry były w normie. Mimo niepokojących objawów – zwiększone pragnienie, nic nie wskazywało, że dzieje się coś złego. Dodam jeszcze, że 3 lata temu Puti miała całkowitą sanację jamy ustnej, tak więc nie ma zepsutych ząbków, ani kłopotów z kamieniem nazębnym. Ostatnia profilaktyka robiona była na przełomie sierpnia i września 2009.
Dramat rozpoczął się 3 listopada, kilka dni po szczepieniu felisvakiem. Rano, nagle, Putita zerwała się jak oparzona, wskoczyła na moje biurko, ale jakoś dziwnie, usiłowała wskoczyć na sekreterę, ale to już się nie udało. Zaczęła krzyczeć (bo Puti w takich przypadkach nie miauczy, ona krzyczy) i zauważyłam, że ma kłopoty z tylnymi łapkami. Wzięłam koteńkę, położyłam na łóżku, wymasowałam, a ona biedulka miała coś jak oczopląs. Uspokoiła się, ale była jakaś "nieswoja". Puti miała również dziwną "gulę" powyżej uda. Tak więc miałam nadzieję, że to ropień, a nie jakieś objawy neurologiczne. Pojechałyśmy do weta i fakt, ropień jak się okazało, który pękł do wewnątrz. Niby leczenie przynosiło rezultaty, ale z apetytem były problemy i generalnie kotka nie wyglądała dobrze.
9.11 zrobiłam badania krwi. Wynik były niepokojące - mocznik 152, kreatynina 2,98, w morfologii cechy stanu zapalnego.
Mała dostała leki, ale mimo leków 12.11 przestała jeść.
Następnego dnia, tj. 13.11 pojechałam z kotką do lekarza, mała wyraźnie czuła się bardzo źle, szczęśliwie udało się pobrać krew. Temperatura obniżona - 36,3 kotka bardzo słaba, jakaś taka inna. Dostała serię zastrzyków (antybiotyk, przeciwwymiotny, ornipural) + kroplówkę, na początek na odżywienie. W tym samym dniu odebrałam wyniki badania moczu – wszystko w normie. Żeby podwyższyć kotce temperaturę, podgrzewałam kroplówkę – wężyk włożony do naczynia z mocno ciepłą wodą, nadmieniam, bo może komuś się przyda.
Następnego dnia, wyniki badań krwi ścięły mnie z nóg. Mocznik 641, kreatynina 12,91, ALT 606, AST 752, co dziwne, morfologia lepsza. Pierwszym pomysłem było, że to błąd w badaniu. Sprawdziłam w laboratorium i błąd wykluczono. Kotka dostała baterię leków, kroplówki, skonsultowałam ją z dr Agnieszką Neską – Soszyńską i zaczęło się intensywne leczenie. 16.11 powtórzyłyśmy badania krwi: glukoza 67, mocznik 320, kreatynina 8,98, ALT 237, AST 102, potas 2,43 (norma 4,1-5,6), wapń w surowicy 9,47 (norma 8-11,1), fosfor 8,20 (norma 3-6,8), sód 148(norma 143-156), chlorki 100 (norma 101-118). Tak więc wskaźniki nerkowe i wątrobowe zaczęły ładnie spadać, jonogram nie był najlepszy zmieniono więc skład kroplówek, poza tym mała zaczęła dostawać preparat na podwyższenie poziomu potasu.
18.11 zrobiłam ponowne badanie moczu. Mocz ok., badanie pokazało, że nerki pracują oraz właściwie zagęszczają mocz, posiew był jałowy, wszystko w normie. I kotka wyraźnie zaczęła wracać do formy, przytyła, miała apetyt.
23.11 wyniki były lepsze: glukoza 68, mocznik 98, kreatynina 3,39, ALT 122, AST 82, potas 3,73 (norma 4,1-5,6), wapń w surowicy 9,60 (norma 8-11,1), fosfor 4,20 (norma 3-6,8), sód 153 (norma 143-156), chlorki 112 (norma 101-118)
7.12 badania kontrolne. Mocznik znowu wzrósł – 183, ale kreatynina wynosiła 3,05 co oznaczało sukcesywny spadek. Całkiem przyzwoita morfologia i jonogram w normie. Ponownie włączyliśmy kroplówki. W zasadzie nie było diagnozy. Widać było, że nerki mają problemy, ale przyczyna była trudna do ustalenia. Poszczególne elementy bowiem nie bardzo do siebie pasowały.
30.12 kolejne badanie kontrolne. Mocznik nadal wysoki (183), ale kreatynina 2,88 – tendencja spadkowa, wskaźniki wątrobowe oraz jonogram w normie, morfologia coraz ładniejsza. Zaplanowałyśmy kolejne badanie na drugą połowę stycznia.
21.01 kolejne badania, kotka już znowu jadła byle jak. Morfologia była niezła, jonogram w normie, ale biochemia znowu się pogorszyła. Mocznik 139 (spadł), kreatynina 3,53 (wzrosła), wyniki wątrobowe złe ALT 282, AST 205. Zupełnie niezrozumiałe wydawały się te skoki. Na wszelki wypadek Puti miała też zrobione badanie hormonów tarczycy oraz poziomu cholesterolu – wszystko w normie. 23.01 pojechałyśmy z kotką na USG, ale i ono nie wykazało nic specjalnego, poza nerkami – wyraźnie zniszczone. Podstawowe pytanie brzmiało – co jest przyczyną takiego gwałtownego pogorszenia się stanu nerek oraz takich skoków w wynikach. Wątrobę wykluczono, pojawił się pomysł, że to może trzustka (chociaż obraz USG nie wskazywał jej jednoznacznie, a i pozostałe wyniki nie świadczyły), w każdym razie zapadła decyzja o dalszych badaniach, w kierunku trzustki. Zrobiono też kotce morfologię, której wyniki były niezłe. 24.01 rano Putita miała objawy wyglądające na neurologiczne - sztywne łapki, trudności w chodzeniu, przekrzywianie główki, kark wygięty jak u łabędzia, strach przed zeskoczeniem z łóżka, trudności ze wskoczeniem. Na sygnale do weta. Zrobiony na miejscu jonogram, pokazał gwałtowny spadek potasu – 2,66, a norma zaczyna się od 4,1. W każdym razie, warto zapamiętać, że są to typowe objawy przy spadku potasu (jak również niechęć do jedzenia). Przez 4 dni (24-27.01) kotka miała podawany potas w kroplówce i codziennie kontrolowany jego poziom (jonogram). Robiliśmy też, powiedzmy, orientacyjną biochemię – tylko wskaźniki nerkowe, orientacyjną bo Puti nie była na czczo. Mocznik sukcesywnie spadał, natomiast kreatynina rosła. Jest to generalnie zły objaw, świadczący o znacznym uszkodzeniu nerek. 28.01 morfologia, jonogram i biochemia.
ALAT 73, AST 29 – wyniki wątrobowe ładnie się wyrównały, kotka dostała 5 dawek ornipuralu. Mocznik 101, kreatynina 4,3 tutaj niestety nie jest dobrze, najbardziej martwi wzrastająca kreatynina. Jonogram w normie, poza potasem, jego poziom wzrósł do wartości 3,01 jednak jest nadal poniżej normy. W morfologii cechy znacznej niedokrwistości, charakterystyczne przy uszkodzeniu nerek. 04.02 powtórzymy badania, wtedy można będzie wyciągnąć jakieś wnioski, jak organizm reaguje na leki podawane doustnie i może jakieś rokowania.
Konkluzja: prawdopodobnie przyczyną uszkodzenia nerek jest ropień, jego pęknięcie spowodowało stan zapalny, który w znacznym stopniu uszkodził nerki. Putita jest leciwą koteczką, nerki nie były już sprawne jak u młodego kota więc z ich powrotem do formy, nawet względnej, jest o wiele trudniej. Wszystkie pozostałe objawy: spadki potasu, podrażnienie wątroby, niedokrwistość to wynik złej pracy nerek.
Kotka dostaje obecnie:
Kalium gluconicum w syropie – na podniesienie poziomu potasu. U nas ten środek działa dobrze, ale nie wszystkie koty tak reagują, mogą być wymioty i biegunki, wówczas podaje się inne środki. Nie wolno go stosować bez konsultacji z lekarzem, a dawka musi być dobrana i do wyników jonogramu, i do wagi kota. W ogóle z dawkowaniem potasu należy bardzo uważać, niestety kroplówki z dodatkiem potasu można robić wyłącznie w lecznicy i wyłącznie pod nadzorem lekarza (a spływają bardzo powoli) ponieważ może się zdarzyć zakłócenie akcji serca.
Rubenal – tego specyfiku nie trzeba przedstawiać, wspomaga pracę nerek i sprzyja ich regeneracji.
Fortecor – jego zadaniem jest wspomaganie leczenia nerek, wg wskazań z ulotki, rozszerza naczynia krwionośne co powoduje lepsze ukrwienie (i odżywienie) nerek, a tym samym wymusza ich pracę.
Xobaline – jest to suplement dla wegetarian, składnikami są B12 + kwas foliowy, w tej postaci bardzo dobrze przyswajane przez koty. Stosuję ten specyfik mniej więcej od roku u Dracula. Odkryłam go w wątku dla cukrzyków w związku z neuropatią na tle cukrzycowym, która u niego wystąpiła. Z neuropatią pożegnaliśmy się, a dodatkowo xobaline bardzo poprawia morfologię, niweluje niedokrwistość. Dracul jak na swój wiek (skończone 17 lat) i choroby (rozpoczęliśmy czwarty rok z pnn, a od października 2008 towarzyszy nam też cukrzyca) ma zaskakująco dobre wyniki morfologii. Po konsultacji z weterynarzem, który tego specyfiku nie znał, włączyliśmy go też Puticie.
Lespewet – co drugi dzień, ma działanie moczopędne i też jest ogólnie znany.
Zentonil – wspomaga funkcje wątroby i działa osłonowo. Stosować trzeba przez około 30 dni, żeby były efekty.
I tak oto się rozpisałam strasznie, ale może komuś to pomoże. A może ktoś będzie miał jakiś pomysł dla nas?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!