wątek cukrzycowy III

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Wto sty 26, 2010 1:28 Re: wątek cukrzycowy III

AgnieszkaMo pisze:Gdybym pozostawiła go na karmie mokrej, którą do chwili pojawienia się cukrzycy dostawał raz dziennie w postaci albo chudej wołowiny, kurczaka, kilku rodzajów ulubionej puszki, to ten 7-kilogramowy kot zjadałby jakieś 10 dkg jedzenia dziennie. To za mało. Dlatego teraz dostaje w sumie jakieś 10-15 dkg chudego mięsa i suche jedzenie, które sam sobie dawkuje.

Nie stresuj się, kot musi jeść. Mój rano i wieczorem dostaje mięso, całe życie karmiony był wyłącznie mięsem, żadnych puszek. Rano i wieczorem w trakcie jedzenia dostaje zastrzyk. A w ciągu dnia gdy tylko sobie zażyczy (a życzy sobie i owszem) jest dokarmiany i/d hillsa. Każda próba ograniczenia mu jedzenia kończyła się fatalnie, jestem przekonana, że bardziej mu to szkodziło niż normalna dieta. Odstawiłam mu suche, ale szczerze mówiąc mam poważne wątpliwości czy to w ogóle ma sens i czy wierzyć w te skoki cukru spowodowane karmą.
Zrezygnowałam swego czasu z uczęśzczania do weta bezwarunkowo trzymającego się diety, bez żadnych odstępstw. Gdy u Dracula zdiagnozowano pnn, usiłowałam przestawić go na karmę nerkową, a wet upierał się, że kot ma jeść wyłącznie taką właśnie karmę. A on nie chciał. Wychudł jak chart, a nie jadł i już. Zrobił się też szalenie agresywny, w stosunku do drugiej kotki i w stosunku do nas. Był po prostu wściekły. Poza tym cierpiał. Po trzech miesiącach odpuściłam i zaczęłam kota karmić normalnie, trudno, kot poza wszystkim musi mieć też komfort życia. Bez tego komfortu to się robi jakaś koszmarna uporczywa terapia. Dracul skończył w grudniu 17 lat, zaczęliśmy czwarty rok z pnn i drugi rok z cukrzycą.
Znasz swojego kota najlepiej, obserwujesz go, sama musisz stwierdzić co dla niego najlepsze :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 26, 2010 8:26 Re: wątek cukrzycowy III

Ok, rozumiem specyfikę pracy i niemożność obserwacji. Skoro nie chce jeść mokrego, niech je suche. Jednak jeśli Twój kot nie ma problemów z jedzeniem, tzn. kiedy podajesz mu porcję poranną i wieczorną zaczyna ładnie jeść, to ten argument jest dla mnie dziwny:
Do karmienia kota przed zastrzykiem porannym przekonał mnie jeden argument: Jeśli Dudek zje coś przed zastrzykiem, poziom cukru się podniesie, insulina podana po poisłku go obniży.
.
Jaki w takim razie kontrolować cukrzycę, skoro zawyżasz wyniki pre świadomie? Jaką masz wiedzę na temat działania insuliny w ten sposób? Chyba , że mierzysz cukier najpierw, potem podajesz posiłek a na końcu insulinę, jak dla mnie skomplikowane i czasochłonne.
Rozumiem obawę przed hipoglikemią, to też była moja obawa. Ja chyba bym spróbowała przestawić go na rzadsze posiłki, to znaczy wyeliminowała ciągły dostęp do suchej karmy, o ile nie am dramatycznie niskich wyników. (wtedy będziesz też chyba chętniej jadł te posiłki związane z podaniem insuliny)
Ostatnio edytowano Wto sty 26, 2010 9:07 przez magicmada, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto sty 26, 2010 8:49 Re: wątek cukrzycowy III

Dziewczyny - dzięki za ten wątek :D
Po przeczytaniu informacji tutaj poprosiliśmy wetkę o zbadanie fruktozaminy. Wcześniej nasza Cykorka regularnie miała cukier wystrzelony poza górną normę. Była obstawiana cukrzyca. Jednak fruktozamina wyszła nam ślicznie w normie :D Tak więc teraz popracujemy nad tym, by badania u weta nie były dla niej tak potwornym stresem. Najważniejsze, że jak jest w domku, to jest zrelaksowana i że wtedy wszystko jest wtedy w normie :)
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 26, 2010 15:09 Re: wątek cukrzycowy III

magicmada pisze:Ok, rozumiem specyfikę pracy i niemożność obserwacji. Skoro nie chce jeść mokrego, niech je suche. Jednak jeśli Twój kot nie ma problemów z jedzeniem, tzn. kiedy podajesz mu porcję poranną i wieczorną zaczyna ładnie jeść, to ten argument jest dla mnie dziwny:
Do


No nie, właśnie wcale ładnie nie je. I o to chodzi, że nie można go zmusić do zjedzenia. Jeżeli wyjdę do pracy i zostawię go z puszką, którą uprzejmie oleje, a nie będzie miał suchego - do mojego powrotu nie zje nic.

No nic, z jedzeniem na razie kot ze mną wygrywa. Natomiast rzeczywiście posłucham Waszych rad i nie będę zwiększać insuliny tak, jak zaleciła lekarka. Trudno, może będę eksperymentować, ale wzrost o 0,25 co tydzień może lepiej zda egzamin. .. Ehh, kocia niedola.. :( Ale na kontakt do weta wciąż liczę...
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy lubią koty i ci pokrzywdzeni przez los

AgnieszkaMo

 
Posty: 372
Od: Pt sty 01, 2010 22:53
Lokalizacja: Urle

Post » Wto sty 26, 2010 20:04 Re: wątek cukrzycowy III

No to to jest problem, skoro nie je. Suchego porcyjki też nie zje?
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto sty 26, 2010 22:27 Re: wątek cukrzycowy III

magicmada pisze:No to to jest problem, skoro nie je. Suchego porcyjki też nie zje?


Właśnie dlatego zostawiam suche, że zje.... Dudziński w ogóle jest kotem, który nie je, tylko konsumuje. Łaskawie. Jedyne, za co da się posiekać na plasterki, to tuńczyk, ale tego jeść nie powinien. Dlatego troszkę tuńczyka dostaje tylko wtedy,kiedy wychodzę na 8 do pracy i już zupełnie nie mogę upilnować, żeby zjadł cokolwiek...

Wracam z uporem maniaka do kwestii lekarza. Czy ktokolwiek z Was zetknął się z drem Wojciechem Czerwieckim, w kontekście cukrzycy? To dość znany lekarz, w Warszawie, oczywiście. Przez lata opiekował się moim kotem i naprawdę czarami jakimiś wyciągnął go z bardzo ciężkiej postaci syndromu urologicznego. Ale nie wiem, czy ma pojęcie o cukrzycy (bo o mięsaku nie miał...). Wie ktoś coś?

PS. Casico, dzięki za wsparcie i słowa rozsądku, trochę mnie to postawiło do pionu :)
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy lubią koty i ci pokrzywdzeni przez los

AgnieszkaMo

 
Posty: 372
Od: Pt sty 01, 2010 22:53
Lokalizacja: Urle

Post » Wto sty 26, 2010 22:52 Re: wątek cukrzycowy III

"Kociara" do tej pory nie daje znaku życia. Napisałam jej maila, że sprawa pilna, i zostawiłam też wiadomość na gg. Czekam, że się wreszcie odezwie. Będę na pewno ponaglała. Przypuszczam jednak, że od weekendu w necie nie była. O doktorze Czerwieckim w związku z cukrzycą nigdy nic nie słyszałam.

Edit:
Agnieszko, moim zdaniem znani lekarze specjalizują się jedynie w konkretnych chorbach. Znany lekarz specjalizujący się w chorbach nerek wie na temat leczenia chorób serca niewiele, znany lekarz chirurg lub onkolog o cukrzycy wie pewnie mniej niż my doświadczeni właściciele. Nie ma znanego lekarza od wszystkiego, ale wielu z nich myśli, że wszystko potrafi.
Ostatnio edytowano Wto sty 26, 2010 23:07 przez Tinka07, łącznie edytowano 1 raz
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Wto sty 26, 2010 23:02 Re: wątek cukrzycowy III

Tinka07 pisze:"Kociara" do tej pory nie daje znaku życia. Napisałam jej maila, że sprawa pilna, i zostawiłam też wiadomość na gg. Czekam, że się wreszcie odezwie. Będę na pewno ponaglała. Przypuszczam jednak, że od weekendu w necie nie była. O doktorze Czerwieckim w związku z cukrzycą nigdy nic nie słyszałam.



Dzięki, Tinko, za starania, na razie zebrałam się w sobie i podejmuję jakieś decyzje. Mam nadzieję, że jeszcze, odpukać, nie ma dramatu :) I dzięki raz jeszcze.
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy lubią koty i ci pokrzywdzeni przez los

AgnieszkaMo

 
Posty: 372
Od: Pt sty 01, 2010 22:53
Lokalizacja: Urle

Post » Wto sty 26, 2010 23:28 Re: wątek cukrzycowy III

Agnieszko,

a czy mogłabyś wstawić tu kilku przykładowych krzywych cukrowych, które robiłaś sama w domu? (dawka insuliny, godziny pomiarów, jaka karma i o której godzinie, jaka mniej więcej jej ilość). Jest w tym wątku na pewno kilka mądrych głów, które takie wyniki potrafią odpowiednio zinterpretować. Rodzaj karmy i pory jej podawania ma u kotów bardzo duże znaczenie. Wbrew pozorom lub mniemaniom wygląda to podobnie jak u ludzi z cukrzycą. Przy insulinie o przedłużonym czasie działania (lantus, levemir) w wielu przypadkach można podawać karmę przez cały dzień (sprawa do sprawdzenia), przy insulinach typu lente (caninsulina i np. WOS) powinno się wprowadzić reżim pokarmowy, bo ten rodzaj insuliny normalnie nie starcza na 12 godzin. To tylko tak w skrócie. Każda wskazówka i porada na temat karmienia powinna uwzględniać rodzaj podawanej insuliny i metabolizm konkretnego kota.

A karma sucha, wszystko jedno, czy normalna, czy lecznicza, podwyższa u kota naprawdę poziom glukozy we krwi. Ale to tylko zasadnicza uwaga. Każdy, kto robi regularnie pomiary w domu, mógł to zaobserwować (ta kwestia jest sprawdzona i udowodnina). Dieta i/d jest przeznaczona dla kotów z rozwolnieniem, wymiotami i zewnątrzwydzielniczymi problemami trzustki. Insulina własna jest hormonem i tym samym produktem wewnątrzwydzielniczym, przedostającym się bezpośrednio do krwi. Tak więc dieta Hills i/d z leczeniem cukrzycy nie ma nic wspólnego. Jest wprawdzie lekkostrawna, ale zawiera kupę węglowodanów, które u większości kotów cukrzycowych manifestują się wynikami jak z kosmosu. Sama swego czasu niekiedy dawałam Tince Hillsa i/d, gdy miała ostre zapalenie trzustki albo rozwolnienie. Wyniki szybowały w górę jak zwariowane i tylko dodatkowa dawka insuliny w ciągu dnia mogła je jakoś ustabilizować.

Nie nalegam jednak na zmianę karmy z suchej na mokrą, bo zdaję sobie sprawę, że przekonanie krnąbrnego kota, w dodatku z poważnym schorzeniem, jest bardzo trudnym zadaniem.

Agnieszko, jak wygląda tak naprawdę sprawa z nerkami? Piszesz o ich ochronie, ale konkretnych wyników zrobionego profilu nerkowego we krwi nie podałaś.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Śro sty 27, 2010 22:57 Re: wątek cukrzycowy III

Jak wygląda naprawdę? wygląda tak, że od 14 lat w moczu Dudka tworzą się struwity. Przeszliśmy już cewnikowanie, przestawianie na nerkową dietę (bez skutku), wreszcie wspomniany przeze mnie już dr Czerwiecki wyciągnął Dudka z ciężkiej postaci kamicy struwitowej. I od 14 lat badam siuśki na obecność struwitów, odczyn, obecność erytrocytów i leukocytów i inne takie. Odczyn od wielu lat ma obojętny, ni diabła nie udaje się go zakwasić, wciąż obecne jest białko, od: ślad do ostatniego - 1,65, ale to juz przy cukrzycy. W ostatnim badaniu krwi, ze stycznia, parametry nerkowe były takie: kreatynina - 2,7 (norma 1,8), mocznik 71, norma 70. Złe było również oznaczenie ALP, aż 159 - norma 107.
A poza tym to moje kategoryczne stwierdzenie o dostępności nerokwej karmy sprowadza się do tego, że Dudek rzeczywiście ma do niej dostęp, ale nie wiem, czy zjada jej 10 dkg tygodniowo. On ją skubie, kiedy ma ochotę.
A teraz przykład krzywej, a właściwe jedna krzywa, którą do tej pory zrobiłam, jeszcze na caninsulinie: 574 (chuda wołowina, jakieś 60 g), zastrzyk - i co dwie godziny: 364, 293, 509, 542, 579, 562, zastrzyk, 70 g kurczaka, w ciągu dnia 50 g suchego Royal Canin Diabetics, podżeranego po kilkanaście kulek. I tyle.

I badania wyrywkowe, z jedzeniem jak wyżej: przed insuliną 435, 4,5 godz, po - 220, przed wieczorną - 516

Teraz np. dzisiejsze, w 5. dniu stosowania lente: przed insuliną i śniadaniem - 412, 5 godz. po - 148, 1,5 godz. przed wieczorną dawką - 183 (jakoś bezmyślnie zrobiłam to badanie, zamiast tuż przed..)

Nie będę wariacko kota kłuć, zwłaszcza że on coraz gorzej to znosi, mimo moich starań o maksymalną delikatność. Następną krzywą mam zamiar zrobić po tygodniu stosowania lente po 4 jednostki rano i wieczorem, czyli w sobotę albo w niedzielę, a potem, w miarę potrzeby zwiększyć dawkę o 0,25 jednostki. Udało mi się zdobyć te strzykawki U-100, w których można precyzyjnie odmierzać dawkę, więc stopniowo będę zwiększać. Ale nie będę go kłuć w uszy codziennie, szczerze mówiąc przemyślałam to i zrobię wszystko, żeby Dudek miał w miarę komfortową, bezbolesną i jak najdłuższą starość, ale nie chcę mu tej starości kompletnie spieprzyć. I tak jest oburzony dwoma zastrzykami dziennie, a tu jeszcze uszy... Gdyby był o połowę młodszy... Będę o niego walczyć jak długo się da, ale nie za taką cenę, że po 15 latach miłości mój kot-przylepa zacznie mnie unikać.
Cenne są dla mnie wszelkie wskazówki, bardzo jestem za nie wdzięczna, ale muszę jednak włączyć zdrowy rozsądek. I to oczywiście też oznacza, że będę tu zadawać pytania, prosić o rady, jak wszyscy.
I wiecie co? Kiedy mój kot zachorował na raka, mało jeszcze w Polsce znanego, w intranecie w mojej firime spytałam szybko o weterynarza onkologa. Dzięki temu Dudek żyje. A na pytanie o zwierzęcego diabetologa - zero odpowiedzi. Aż dziw, że w tak w sumie częstej chorobie niemal nikt się nie specjalizuje... To chyba kolejny dowód na to, jakie to wredne choróbsko...
Pozdrawiam wszystkich.
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy lubią koty i ci pokrzywdzeni przez los

AgnieszkaMo

 
Posty: 372
Od: Pt sty 01, 2010 22:53
Lokalizacja: Urle

Post » Pt sty 29, 2010 1:25 Re: wątek cukrzycowy III

Witaj Agnieszko !
Już jestem na forum, właśnie toczę kolejny bój z Kliniką, prawdopodobnie w związku z nawracającym zapaleniem trzustki u Matyldy. Objawy są nietypowe, więc leczenie standardowe. Mój drugi futrzany przyjaciel Maciek, kiedy miał zapalenie pęcherza, dostał antybiotyk dopiero wtedy kiedy zaczął siusiać żywą krwią bo...................objawy też były nietypowe.
AgnieszkaMo pisze:A teraz przykład krzywej, a właściwe jedna krzywa, którą do tej pory zrobiłam, jeszcze na caninsulinie: 574 (chuda wołowina, jakieś 60 g), zastrzyk - i co dwie godziny: 364, 293, 509, 542, 579, 562, zastrzyk, 70 g kurczaka, w ciągu dnia 50 g suchego Royal Canin Diabetics, podżeranego po kilkanaście kulek. I tyle.

wołowina, kurczak surowy i gotowany, sucha RC diabetic zawsze podnosiły cukier u Matyldy. Przeszłam na mokrą animondę i dopiero wtedy zaczęło udawać mi się wyrównywać cukier - chociaż Matylda jest trudna do wyrównania.
I wiecie co? Kiedy mój kot zachorował na raka, mało jeszcze w Polsce znanego, w intranecie w mojej firime spytałam szybko o weterynarza onkologa. Dzięki temu Dudek żyje. A na pytanie o zwierzęcego diabetologa - zero odpowiedzi.

Napiszę szczerze, nie szukaj dobrego wet diabetologa bo......go nie znajdziesz. Ty jesteś przy kocinie na codzień, do weta chodzi się czasami. Tylko Ty wiesz jak się czuje i pierwsza zauważysz niepokojące objawy. Więcej na PW bo tu mnie zaraz zlinczują, jeśli cokolwiek złego napiszę o wetach..... ha,ha,ha
Rozmawiałam dzisiaj z koleżanką, która ma 4 koty, same rudaski. W lato mieszkają na działce, zimą w mieszkaniu. Jeden z nich miał typowe objawy niesprawnej trzustki i cukrzycy. Dużo jadł, pił, siusiał, wymiotował, chudł, słabł i nie miał siły jeść. W końcu zasnął i nie obudził się więcej. Był pod opieką weta, który nawet nie zlecił zrobienia badania krwi, moczu czy USG.

Pozdrawiam
Ostatnio edytowano Pt sty 29, 2010 1:28 przez "Kociara", łącznie edytowano 1 raz

"Kociara"

 
Posty: 936
Od: Pt kwi 13, 2007 9:55
Lokalizacja: Warszawa Mokotów Dolny

Post » Pt sty 29, 2010 13:56 Re: wątek cukrzycowy III

Uwaga: ważna informacja

Tarchomin zaprzestał produkcji insuliny WOS.
W aptekach są jeszcze tylko zapasy, niekiedy wyciągnięte z szafek, więc należy być ostrożnym.

"Kociara"

 
Posty: 936
Od: Pt kwi 13, 2007 9:55
Lokalizacja: Warszawa Mokotów Dolny

Post » Pt sty 29, 2010 15:51 Re: wątek cukrzycowy III

Czy ktoś się pisze na xobaline?
Muszę zamówić kolejną partię, niestety odkąd podaję również Puti szybciej mi schodzi.
Zamawiając więcej zminimalizuje się koszty przesyłki.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 29, 2010 21:29 Re: wątek cukrzycowy III

"Kociara" pisze:Więcej na PW bo tu mnie zaraz zlinczują, jeśli cokolwiek złego napiszę o wetach..... ha,ha,ha

Aż tak? Szczerze mówiąc ja też zetknęłam się z takimi weterynarzami, których mam na czarnej liście, jednego nawet po 10 latach rozpoznałam i wryło mi się w pamięć jego nazwisko. Ale różni są ludzie i różni weterynarze. Przeleciałam wzrokiem tutejszy wątek polecanych wetów i zetknęłam się z ostrą krytyką takich, których ja wychwalam pod niebiosa. Bywa.
Licho mnie z lekka bierze, bo Dudek dostawał caninsulinę od Wigilii, od tygodnia WOS, a tu się zanosi, że muszę go w tak krótkim czasie przestawić na trzeci rodzaj...
Ale mam inne pytanie. Nie wiem, czy Wam się to zdarzało, ale mnie się niestety zdarza - rzadko, ale jednak, że Dudek nie dostanie całego zastrzyku. Czasem - bo drgnie i insulina idzie w futro (a ma strasznie gęsty podszerstek, nie widać w ogóle skóry, więc wbijam igłę troche po omacku), albo tak jak dziś, kiedy trafiła mi się jakaś felerna strzykawka i nie mogłam wydusić płynu do końca. W takich przypadkach nie mogę precyzyjnie stwierdzić, ile dostał (choć to, co wylądowało poza kotem, to jakieś maleńkie ilości). Wtedy nie robię dodatkowego zastrzyku, zakładając, że lepiej mniej insuliny niż więcej. Jeśli Wam się coś takiego zdarzało, co robiłyście w takiej sytuacji? Bo może powinnam go dodatkowo kłuć? W tej chwili poziom cukru ma tak nieuregulowany i chwiejny, że nie odważyłabym się na samodzielne dawkowanie insuliny...
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy lubią koty i ci pokrzywdzeni przez los

AgnieszkaMo

 
Posty: 372
Od: Pt sty 01, 2010 22:53
Lokalizacja: Urle

Post » Pt sty 29, 2010 21:51 Re: wątek cukrzycowy III

AgnieszkaMo pisze:
"Kociara" pisze:Więcej na PW bo tu mnie zaraz zlinczują, jeśli cokolwiek złego napiszę o wetach..... ha,ha,ha

Aż tak?

Nie, to jest oczywiście przesada. Ale panuje tutaj przekonanie, że weci nijak kota z cukrzycą prowadzić nie umieją i albo forum miau, albo śmierć. Co jest ewidentną nieprawdą. Odkąd, siłą rzeczy, zainteresowałam się tymi problemami i zwracam na nie uwagę coraz więcej widzę kotów, które żyją z cukrzycą od wielu lat, konkluzja - leczenie jest właściwe.
Dziwne ale poza forum żyją też koty z cukrzycą, leczone przez wetów, którzy nie pobierają tu nauk. Np ostatnio wiele czasu spędziłam w lecznicy i poznałam państwa z kotką Pucią, szesnastoletnią, która na cukrzycę chorowała od 7 lat i była leczona, chyba właściwie skoro tyle przeżyła z tą chorobą? Niestety kotka zmarła, ale nie dlatego, że lekarz popełnił błąd, tylko dlatego, że była już stara i schorowana i organizm odmówił współpracy. [']
Są dobrzy lekarze i źli, ale ie jest prawdą, że są wyłącznie niedouczone tumany.
AgnieszkaMo pisze:Ale mam inne pytanie. Nie wiem, czy Wam się to zdarzało, ale mnie się niestety zdarza - rzadko, ale jednak, że Dudek nie dostanie całego zastrzyku. Czasem - bo drgnie i insulina idzie w futro (a ma strasznie gęsty podszerstek, nie widać w ogóle skóry, więc wbijam igłę troche po omacku), albo tak jak dziś, kiedy trafiła mi się jakaś felerna strzykawka i nie mogłam wydusić płynu do końca. W takich przypadkach nie mogę precyzyjnie stwierdzić, ile dostał (choć to, co wylądowało poza kotem, to jakieś maleńkie ilości). Wtedy nie robię dodatkowego zastrzyku, zakładając, że lepiej mniej insuliny niż więcej. Jeśli Wam się coś takiego zdarzało, co robiłyście w takiej sytuacji? Bo może powinnam go dodatkowo kłuć? W tej chwili poziom cukru ma tak nieuregulowany i chwiejny, że nie odważyłabym się na samodzielne dawkowanie insuliny...

Agnieszko ja też miałam ten problem. Dracul nie dość, że niedotykalski i histeryczny, to z wiekiem skóra zrobiła mu się bardzo gruba. Zastrzyk podskórny był dla niego trudny do zaakceptowania, a dla mnie bardzo trudny do zrobienia. Też nigdy nie byłam pewna czy dostał wszystko co powinien. Dlatego robię zastrzyki domięśniowo, w dupkę. On je, ja go kłuje, on jest tak zajęty jedzeniem, że nawet nie zwraca na to uwagi. Co do domięśniowego podawania caninsuliny były tu wątpliwości. Ale ludzką insulinę (ja podaję lantus) MOŻNA stosować domięśniowo. Upoewnij się u weta do którego masz zaufanie. Może tak będzie łatwiej?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości