To mój pierwszy własny wątek na forum, więc jeszcze nie bardzo sie znam

Pogooglałam sobie o tych lambliach u kotów i wszędzie piszą właśnie o kuracji metronidazolem.
A z drugiej strony wiem, że ten lek nie ma najlepszej opinii jako lek dla ludzi, więc dla kotów też pewnie jest bardzo obciążajacy.
Pójdę dzisiaj do weta i poproszę o sprowadzenie tego leku, o którym piszesz (fenbenat?).
Z tego co piszesz wnioskuję, że Kini chyba nie trzeba leczyć, bo zdrowa jak koń. Qpale produkuje pierwsza klasa - to w ogóle jest super zdrowy kot. Musi mieć niesamowitą odporność, bo jak ją przygarnęłam z pod śmietnika, to chyba przywlokła do domu grzybicę, bo kilka dni później pochorował się mój staruszek Kicuś(*). Tak to mi przynajmniej wet tłumaczył - że sama nie chorowała, bo jest silna, a Kocul był już starawy, więc załapał.
Co do nas, to nie wiem.. Jedno co się zmieniło w ostatnim czasie to qpy mojego 3-latka. Zawsze miał skłonność do zaparć, a teraz od dwóch tygodni nagle przegina w drugą stronę

. Córka jest alergiczka, uczulona na kurz, co ciekawe, na sierść kota też (co nam nie przeszkadza w posiadaniu dwóch sztuk), więc sama nie wiem. Ja kaszlę jak gruźlik od dwóch miesięcy i nie mogę się wyleczyć, ale to by raczej wskazywało na glistę a nie lamblie.
No nic, umówiłam się na wizytę do mojego lekarza, zobaczymy co ona na to..
O sprzątaniu chałupy wiem, bo poczytałam sobie na Gazecie forum o pasożytach i candidzie.