Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 7.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 27, 2010 19:49 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Agn, nie uważasz jednakże, ze nieco chyba łatwiej przychodzi taki kop od osoby choć trochę związanej z tematem? I mającej jako takie pojęcie?
A tu się nam wyrywa specjalistka od zwalczania pseudohodowli po pieciu specjalizacjach weterynaryjnych; i opowiada nam jak to cudnie się daje żyć kotom, które walczą kiedy chce się je nakarmić albo podać im lek.
Ale tak to już jest kiedy percepcja nawala przysłonięta sztucznie uwznioślonym pseudowizerunkiem własnej osoby.
Dla mnie fuj. :?

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Śro sty 27, 2010 19:50 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

[quote="... Jeśli tak bardzo mi zależy na kocie i uważam że można go uratować to go po prostu biorę do siebie lub szukam opiekuna który się indywidualnie tego podejmie i czuje że mu się uda.[/quote]
Sama i cała prawda, jedyna do przyjęcia
Obrazek
Tosia, Mela, Limka i BenekObrazek

mari-A

 
Posty: 221
Od: Śro kwi 22, 2009 6:52
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 27, 2010 19:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Rozumiem z tej wymiany zdań, że Pusia i Lorda szykują się do drogi do "lepszego" domku ?
Obrazek
Tosia, Mela, Limka i BenekObrazek

mari-A

 
Posty: 221
Od: Śro kwi 22, 2009 6:52
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 27, 2010 19:54 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Agn pisze:
dalia pisze:Agn pozwolilam sobie podkreślić w mojej wypowiedzi to co w tym wszystkim jest niezwykle istotne.
I ustosunkowujac sie do Twojej wypowiedzi wyrażę opinię że trzustke równiez się leczy - co prawda mam doswiadczenie tylko z kotami z chora wątroba i nerkami ale czytuje forum i wiem ze koty z chora trzustką żyją i sa szczęsliwe.

Co więcej na forum sa koty bardziej chore niż był Dyziu i zyja szczęśliwe

w jednym masz niewatpliwie rację - osoba opiekująca się kotem ma prawo do podejmowania decyzji szkoda tylko, że opieka nad kotem jest uwarunkowana tym czy ktos go adoptował wirtualnie czy nie (jest taki wpis parę stron temu)


Trzustkę i nerki nie tyle 'się leczy', co kompensuje braki w ich działaniu [dieta, enzymy, zabiegi, leki] - hamuje się ich stopniową degenerację.
Co do przekonania, że 'są na forum koty bardziej chore niż Dyziu i żyją szczęśliwe' - tu nie ma wspólnych kryteriów, by to zestawić i ocenić. Są koty, które mają normy nerkowe wielokrotnie przekroczone i daje się je ustabilizować i mogą sobie z takimi przekroczonymi wynikami żyć szczęśliwe - bo dają się płukać, jedzą samodzielnie odpowiednią karmę i nie stresują ich zabiegi. Są koty, którym lekko przekroczone normy odbierają całkowicie chęć do życia, nienawidzą zabiegów i leczenia, które jest dla nich stresem pogłębiającym tylko chorobę.

A ostatnie Twoje zdanie jest po prostu nieprawdziwe.

Agn mam Oskara z genetycznymi wadami równiez budowy i funkcjonowania nerek (równiez dlatego że innych narządów też)- zaopiekowalam sie nim w 2004 od 2005 go "leczę" (faktycznie niewłaściwie slowo) Kot na tyle na ile jest to możliwe za pomoca wyników wielokrotnie powtarzanego usg i rtg jest zdiagnozowany i ustabilizowany wiec wiem o czym piszę
Dodatkowo mam Szagiego, który przeszedł ostre autoimmunologiczne zapalenie watroby ktore przekształcilo się w przewlekłe zapalenie watroby - weci stawiali na nim krzyżyk - o jego leczeniu jest wątek poczytaj sobie jak chcesz
Parę osób z forum widzialo go jak był chory i widuje go teraz
zasadniczo kota nalezy przede wszystkim chciec leczyć
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 27, 2010 19:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

dalia pisze:...
do pani wet nie zamierzam dzwonić bo fakt zrobienia Dyziowi pierwszych badań w październiku zeszłego roku (juz pokazywały że kot jest do leczenia) a nie zaraz po przyjściu Dyzia do Ciebie nie zależał od niej tylko od Ciebie. Nie zrobilaś ich po zaopiekowaniu się Dyziem mimo tego że kot ciągle chudł. ...


Dyzio był leczony po pierwszym badaniu. Był na kroplówkach, dostawał Ipakitine. Już wtedy jego leczenie było ujęte w fakturach dla Viva!.

dalia pisze:Przy okazji poproszę o zrobienie Pusi i Lordzie badań krwi łącznie z biochemia bo w tej chwili nic nie wiem nt ich stanu zdrowia.


Nie zrobię w tej chwili badań, bo jutro mam zamiar dać do zbadania krew Miszy. Miszę czeka kastracja, sanacja paszczy i być może amputacja małżowiny usznej. Nie mam worka z kasą bez dna i wybieram co muszę zrobić teraz a czego nie muszę.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 27, 2010 20:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

magaaaa pisze:Agn, nie uważasz jednakże, ze nieco chyba łatwiej przychodzi taki kop od osoby choć trochę związanej z tematem? I mającej jako takie pojęcie?
A tu się nam wyrywa specjalistka od zwalczania pseudohodowli po pieciu specjalizacjach weterynaryjnych; i opowiada nam jak to cudnie się daje żyć kotom, które walczą kiedy chce się je nakarmić albo podać im lek.
Ale tak to już jest kiedy percepcja nawala przysłonięta sztucznie uwznioślonym pseudowizerunkiem własnej osoby.
Dla mnie fuj. :?


Ale na to kopany w d... nie ma już wpływu...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro sty 27, 2010 20:06 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

magaaaa pisze:Agn, nie uważasz jednakże, ze nieco chyba łatwiej przychodzi taki kop od osoby choć trochę związanej z tematem? I mającej jako takie pojęcie?
A tu się nam wyrywa specjalistka od zwalczania pseudohodowli po pieciu specjalizacjach weterynaryjnych; i opowiada nam jak to cudnie się daje żyć kotom, które walczą kiedy chce się je nakarmić albo podać im lek.
Ale tak to już jest kiedy percepcja nawala przysłonięta sztucznie uwznioślonym pseudowizerunkiem własnej osoby.
Dla mnie fuj. :?

nie znasz mnie ja Ciebie zreszta również
ale jak kiedys staniesz przed niekompetentnym weterynarzem, który bedzie chciał uśpić Twojego kota dlatego że jest niekompetentny możesz liczyc na moja pomoc (serio)
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 27, 2010 20:07 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
dalia pisze:Przy okazji poproszę o zrobienie Pusi i Lordzie badań krwi łącznie z biochemia bo w tej chwili nic nie wiem nt ich stanu zdrowia.


Nie zrobię w tej chwili badań, bo jutro mam zamiar dać do zbadania krew Miszy. Miszę czeka kastracja, sanacja paszczy i być może amputacja małżowiny usznej. Nie mam worka z kasą bez dna i wybieram co muszę zrobić teraz a czego nie muszę.

Rozumiem i poczekam.
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 27, 2010 20:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Dalio bardzo dziękuję Ci za pomoc (serio), ale nie skorzystam.
Takie decyzje jeśli będzie trzeba będę podejmowała bez pomocy nawiedzonych doradców i pseudospecjalitów od zbawiania świata.
Jak tam Twoje koty? Nie powinnas do nich zajrzeć?

PS: Nie chodzę do niekompetentnych weterynarzy.
Ostatnio edytowano Śro sty 27, 2010 20:22 przez magaaaa, łącznie edytowano 2 razy

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Śro sty 27, 2010 20:17 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

dalia napisał(a):
(...)
osoba opiekująca się kotem ma prawo do podejmowania decyzji szkoda tylko, że opieka nad kotem jest uwarunkowana tym czy ktos go adoptował wirtualnie czy nie (jest taki wpis parę stron temu)
---------jestem opiekunem wirtualnym beti i co :?: kot jest moja własnością :?: czy mirka jest moją służącą za 30 zl :?: chyba jest nietaktem takie stwierdzenie :evil: a moze beti bedzie żyla 20 lat to wtedy mirka bedzie naciągaczką :?: ludzie co sie dzieje ze tyle nienawiści :roll:
Ostatnio edytowano Śro sty 27, 2010 20:29 przez krynia08, łącznie edytowano 1 raz
krynia08
 

Post » Śro sty 27, 2010 20:19 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Mnie to na jakiś kompleks wygląda. Ale nie znam się, więc nie będę się mądrzyć jak niektórzy :idea:

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Śro sty 27, 2010 20:22 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Witam. na początku wypada się przedstawić, jestem nową opiekunką Dexa. Nie przepadam za wypowiadaniem się na forum, ale uważam, że pani Mirka robi tyle dobrego, że nie powinniście jej krytykować, opieka nad tyloma kotami to rodzaj poświęcenia, ja mimo, że kocham koty nie zdobyłabym się na taki krok.
Co do ostatnich wieści, nie chodzi o długość życia ale jego jakość.
Co do psełdonaukowych wypowiedzi żywcem wyjętych z internetu. Wyniki badań to nie wszystko, z kotami jak z ludzmi każdy jest inny, każdy inaczej znosi cierpienie, ból i zabiegi.
Z szacunku dla pracy pani Mirki i tego co robi, zanim wpiszecie głupią wypowiedz zastanówcie się, możecie kogoś urazić. Pozdrawiam

monbika

 
Posty: 7
Od: Śro sty 27, 2010 20:03

Post » Śro sty 27, 2010 20:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Witam monbika i uprzedzam wszystkich, że nie wzywałam posiłków. Nie potrzebuję właściwie adwokatów, bo jak wiadomo jestem dość pyskata.
W obliczu eutanazji kota nie mam jednak ochoty na pyskówki i jestem skłonna przedstawić tylko fakty. Dalia próbuje mierzyć mnie i moje postępowanie swoją miarą a przecież to jak dzień do nocy. Oczywiście ma żelazny argument - nie powinnam brać kotów, skupić się na leczeniu i wyadoptowaniu kilku. Być może, jednak ile kotów by na tym straciło. Uważam, że mierzę siły na zamiary i nie wyciągam kota za wszelką cenę z choroby zwłaszcza, gdy rokowania są słabe. W ciężkich przypadkach muszę podjąć decyzję. Wolę to niż pisanie „nie zdążyłam do weta, kot usnął mi na rękach w drodze do weta”. Taki przypadek miałam na początku mojej działalności na forum. Była to Zielonooka. Wtedy też przysięgłam sobie, że zawsze będę starała się zdążyć. Nabyłam przez te lata doświadczenia. Mam intuicję, która rzadko mnie zawodzi.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 27, 2010 21:08 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Bycie odpowiedzialnym właścicielem innego stwożenia wiąże się też z decyzją o eutanazji. Ja też podjełam kiedyś taką decyzję dwa razy. Pierwszy raz kiedy w wyniku zatrucia Kajtek (pies) niefortunnie napił się wody z kałuży w której musiały być silne toksyny, drugi dotyczył kota który był kiedyś przetrącony, przeżył z lekkim niedowładem tylnych łap trzy lata, niestety następstwem tego było lekkie nietrzymanie moczu a póżniej przestały pracować nerki. Uważałam, że nie mogę pozwolić na ich cierpienie, wskazywać je na mękę i umieranie w bólu. Tak jak ludziom, tak i zwierzętom należy zapewnić godną śmierć. Odpowiedzialność za zwierzę dotyczy także tego jak umiera to też zależy od nas jako właścicieli, nie po to się je często ratuje aby potem wskazywać na mękę.
Teraz z innej beczki :lol: Dex czuje się całkiem dobrze, pięknie zarasta nowym futerkiem

monbika

 
Posty: 7
Od: Śro sty 27, 2010 20:03

Post » Śro sty 27, 2010 21:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Jestme w szoku 8O ,ze Dyzia nie ma :((( Mirko juz parokrotnie wspominalam ,ze wole u Ciebie zmniejszajaca sie liczbę kotow -masz prawo do podejmowania decyzji opiekujac sie kotami :cry: ,ale masz tych kotow stanowczo za duzo -takie jest moje zdanie. :?
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103166
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Gosiagosia i 799 gości