Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kasia2005 pisze:Smakuje to mu woda, że musi jeść wiem , dlatego kicham na tą dietę i daję mu co mi tylko do głowy przychodzi i przecież dlatego ta kroplówa była-żeby go wzmocnić... Jak nie będzie jutro testu to idę na kolejną kroplówę
Ten stres z tymi wetami też mu nie służy, ale co poradzić ??
kasia2005 pisze:po czym dorwał się do michy...
Podobnie jak badania pod kątem chłoniaka (jakie to badania, bo zapomniałam spytać ?)
ZTZanka pisze:Witam, przeczytałam cały wątek. Oczywiście życzę Tajgerowi dużo zdrówka. Piszę, bo może pomogą w diagnozie moje doświadczenia. Moja 12 letnia Kicia raczej nie chorowała. Zdarzyła się raz angina przez te wszystkie lata. Przebywałam za granicą, gdy mąż zadzwonił, że ma jakieś problemy żołądkowe, dostała leki i dietę(Royal), wszystko wróciło do normy. Po pewnym czasie (ok 4 m-ce), nagle wysoka gorączka, kot osowiały tylko pije, mało je. Wizyta u weta, nic nie stwierdzili, może jakaś infekcja, dostała w sumie trzy zastrzyki, gorączka spadła, zaczęła jeść.
Po miesiącu zauważyliśmy, że coś się dzieje, dużo spała, wychodziła do innego pokoju. Początkowo myśleliśmy, że się obraziła bo akurat na DT przyszła maleńka Titi, którą musiałam karmić butelką (miała 2 tygodnie). Ale nie, duża Kicia zaakceptowała ją w 2 dni i nawet zaczęła jej matkować. Widząc, że jej zachowanie się nie zmienia zdecydowałam wizytę u weta. Pozornie wyglądała na okaz zdrowia, więc sama kazałam zrobić badania krwi i testy białaczkowe. Okazało się, że ma podwyższony mocznik. Od razu płukanie kroplówkami karma Renal suche i mokre, niestety Kicia przestała jeść. Wciskałam codziennie jej strzykawka do pyszczka karmę płynną weterynaryjną z wielkim trudem. W między czasie pojechałam do najlepszego gabinetu w Szczecinie do samego Dr Gugały. Miała robione wszystkie badania RTG, USG, biochemia, morfologia, znowu na mocznik, a Kicia gasła w oczach, anemia, słabe krążenie, usg wykazało, że wszędzie już jest płyn, czerwone ciałka znikają jak bańki mydlane i wszystko w takim tempie. Padło podejrzenie o białaczkę szpikową lub guza na sercu. Na zdjęciach rtg, nie było widoczne, tak jakby je coś zakrywało, to samo na usg. Jak to piszę to ryczę, ale muszę to wam napisać. W sumie cała choroba trwała 9 dni, 9 cholernych dni, a Moja ukochana dziewczynka gasła z dnia na dzień. Przywieziono mi Z Niemiec specjalne odżywki, które jej wstrzykiwałam do pysia. 14 października na moich rękach odeszła za TM. Walczyłam o nią, jak lwica, wydaliśmy 2.000 zł, a ona i tak odeszła.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Google Adsense [Bot], kasiek1510, puszatek i 1468 gości