A-Prima pisze:Hej

Jestem półprzytomna- piękność z charakterem.... Nie jest ciekawie- al emoze powiecie mi, że będzie dobrze
W dzień chowa się gdzieś - nie wiem gdzie- szukam i czasami znajduję w szafie, w tapczanie, pod wanna- tam najlepiej jej jest. Ale za to w nocy wychodzi - je i to nawet sporo - załatwia się do kuwety i to tez jest super... Ale niestety-
miauczy od północy do 7 rano... 
Dzisiaj w nocy rzuciłam jej piłeczkę- pobiegła za nią i zostawiła... Może tęksni za kotami- ale nie mogę wziąć drugiego kota. Mam nadzieję że dzisiaj w nocy będzie lepiej- jutro weekend, wiec odeśpię tydzięń w ciągu dnia.. Ale moja babcia ma powoli dośc .
Moze jakieś rady? Justyna wpadnie w niedzielę...
Ojjjj znam ten bol

Mam tymczasa, ktory jest ogolnie bardzo gadatliwym kotem. W dzien to nie byl problem, pomiauczelismy sobie razem i sie uspokajal

Ale w nocy... Przy calej checi pomocy mialam go ochote udusic za to miauczenie. Zaczynal tez tak o 23-24 i konczyl dopiero rano. I nie dziwie sie, ze mozna miec dosc. Jednak stwierdzilam, ze jak juz wzielam to trzeba sobie poradzic

No wiec kota nie puszczalam na cale mieszkanie, tylko w jednym pokoju. Na noc zamykalam go w tymze pokoju i miauczal sobie do woli. Jak oswoil sie z tym pokojem i nie bylo go w nocy slychac zaczelam puszczac na cale mieszkanie. Miauknal jeszcze pare razy, ale sie uspokoil po tym dosyc szybko. Ja dlatego proponuje zamykac w jakims osobnym pomieszczeniu. Dla wlasnego zdrowia i snu i dla zdrowia kota

Bo fakt jest taki, ze jak czlowiek niewyspany to bardziej rozdrazniony, pojawialy sie momenty kryzysu i bylo tak, ze draznila mnie sama jego obecnosc. Teraz jest wszystko normalnie, w nocy nie miauczy wcale. Przestawil sie juz na moj tryb zycia i spi wtedy kiedy ja

No i spi przewaznie ze mna na lozku
Takze trzeba sporo czasu, by kicia przestala tesknic do bylego zycia, by zaufala w pelni. Zycze duzo cierpliwosci i pomieszczenia gdzie nie bedzie tyle tego miauczenia slychac
