P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 18, 2010 21:14 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

marinella pisze:
fuerstathos pisze:to jest interesujące http://www.koteria.org.pl/dotacje_2009.htm

U.M. Warszawa w roku 2009 przeznaczył 850 tys. zł na dotacje dla różnych fundacji
w tym część środków przeznaczona jest na dokarmianie i poprawę warunków bytowania...

warto może o tym wspomnieć w naszym UM


i drugie pytanie dlaczego Poznań nie mógł ?


Rozmawiałam z p.Kretkowską na temat Koterii i wydziału urzędu, który zajmowałby się sprawami zwierząt - tak jak jest w Wwie (tam jest chyba Pelnomocnik ds Zwierząt?). Przekazałam linki, gdzie mogła sobie poczytać, jak i po co powstała Koteria - stwierdziła, że pomysł świetny. Może warto też tu p.radną wykorzystać - żeby pomogła stworzyć coś w samym urzędzie? Można by podciągnąć stworzenie takiej jednostki pod unijny projekt i dostać dofinansowanie z EFS. W urzędzie projekty unijne są w modzie ;)
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Wto sty 19, 2010 15:13 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Ktos był na spotkaniu? i co na nim było?
NIE KUPUJ! Adoptuj

ObrazekObrazek

marinella

Avatar użytkownika
 
Posty: 18772
Od: Nie wrz 04, 2005 21:24
Lokalizacja: Poznań :)

Post » Wto sty 19, 2010 20:15 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Na razie wiem tylko tyle, że następne spotkanie jest w przyszły wtorek, 26.02.2010 o godz. 18:00 sala 9 w UMP przy placu Kolegiackim :D

Kto może niech przybywa!!!

Duża von Focha

 
Posty: 1859
Od: Śro kwi 29, 2009 14:04
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 20, 2010 3:14 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

zaznaczę sobie 8)
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 20, 2010 9:06 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Byłam na spotkaniu.Przebiegło w miłej atmosferze. Może coś konstruktywnego powstanie.

grajda

 
Posty: 2469
Od: Pt mar 13, 2009 9:06

Post » Czw sty 21, 2010 10:31 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Witam,
Z powodów trudności jakie ma pani radna Katarzyna Kretkowska (602 -272-083, (061) 8785-333/671,
Katarzyna_Kretkowska@um.poznan.pl ) z zalogowaniem się na tej liście, na jej prośbę zamieszczam poniższy tekst.

Ps.
Fundacja "Zwierzęta i my"
61 847 62 85, 61 814 62 85
fundacja@zwierzetaimy.pl

http://bazy.ngo.pl/search/info.asp?id=3566

http://zwierzetaimy.pl/

Pozdrawiam,
Jurek
duszynski@rsepliz.most.org.pl .

Szanowne Panie,

W czasie jednego ze zorganizowanych przeze mnie ostatnio w Urzędzie Miasta Poznania spotkań w sprawie kociarni, do którego, widzę, nawiązują powyższe posty na tym forum, parę nowo przybyłych pań poinformowało mnie o istnieniu strony http://www.miau.pl , zachęcając do korzystania z niej. Wyobrażałam sobie, że jest to forum poznańskich „kociarzy”, o którym wcześniej nie słyszałam, a służące wymianie informacji o kotach w potrzebie i umożliwiające poszukiwanie różnych form pomocy dla nich.
Weszłam zatem na tę stronę i lektura powyższych postów jest dla mnie niemiłym zaskoczeniem. Najmniej tu widzę jest o kotach. Po paru zwykłych informacjach o spotkaniu pojawiają się anonimowe posty z podejrzliwymi insynuacjami i nieżyczliwymi komentarzami o innych osobach pomagającym kotom, jakieś plotki, a w szeregu tych anonimowych, z jednym wyjątkiem, wpisów zaczyna roić się od oskarżeń, pomówień i oszczerstw wobec osób trzecich, wymienianych z nazwiska, związana ze znaną i bardzo zasłużoną fundacją, których działania i domniemane intencje są zajadle i na różne niewybredne sposoby dyskredytowane. Następują odwołania do innego forum, „Gazety Wyborczej”, gdzie te same osoby pod innymi nickami dają kolejny upust swojej potrzebie obmawiania. 85-letnia staruszka, która całe swoje życie i siły poświęca uporczywej walce o dobro zwierząt, będąca wzorem szlachetności i wysokiej kultury, dla wielu niemal świętą, jest przez tych kilka anonimowych osób na forum poniewierana i opluwana. Inna pani, którą piszące widziały na tym spotkaniu w Urzędzie zapewne po raz pierwszy w życiu, jest przez nie tratowana oskarżeniami o nieszczerość i interesowność. To wszystko pisane jest z takich pozycji, jakby w Poznaniu, z wyjątkiem piszących, cała reszta ludzi pomagających kotom to jakieś wyrachowane indywidua, które żerują na dzikich kotach by upiec na nich swój finansowy i polityczny interes! Gdzieś w tle przewijam się i ja, nie tyle jako osoba prywatna co radna, która podobnie jak ta cała reszta, wyrachowana i interesowna, umyśliła sobie, by to dzikie koty poprowadziły jej kolejną, samorządową kampanię. To wszystko piszą osoby, które widziałam raz w życiu, właśnie na tym spotkaniu, i na którym uśmiechały się one do mnie miło i deklarowały dalszą chęć współpracy z samorządem…

Drzwi za paniami się zamknęły, i zaczął się, jak tu czytam, jakiś koszmarny magiel!

Wprawdzie na forum przewija się w zasadzie kilka tych samych nicków, kilka osób podgrzewających się wzajemnie i prześcigających w tych nieżyczliwych uwagach, okraszanych chwilami „gównami” (!), co nie zachęca do lektury, ani tym bardziej do odpowiedzi, niemniej jest to forum publiczne, czytane potencjalnie przez całą Polskę, oskarżenia, acz anonimowo, wygłaszane są publicznie, czuję się zatem w przykrym obowiązku coś tutaj i od siebie napisać. Ponadto żywię nadzieję, że może jednak ze strony tej korzystają także zwykli ludzie, nie zabierający na nim głosu, którzy chcieliby po prostu włączyć się w działania na rzecz kotów, i którym może napastliwy ton tych postów także, tak jak i mnie, nie odpowiada, a poza tym sądzę, że i wśród piszących zapewne dominują osoby dobre i na co dzień łagodnego i życzliwego usposobienia, a jedynie anonimowość Internetu spowodowała, że dały się i one wciągnąć w tę nagonkę, jak to bywa z psychologią tłumu.

Zatem w nawiązaniu do kilku pojawiających się tu wątków:

1. Że grudniowe spotkanie w Urzędzie Miasta zaplanowane było jako „tajne”, z założenia wykluczające udział prawdziwego „czynnika społecznego”, służące wyrachowanym politycznym celom radnej Kretkowskiej i jeszcze bardziej wyrachowanym celom fundacji „Zwierzęta i My”, że spisek ów został w porę wykryty i udaremniony poprzez dzielne przybycie autorek postów na to spotkanie, ku mojemu i wspomnianej fundacji zdumieniu i zakłopotaniu, a radna została wreszcie uświadomiona, że istnieją inne, poza jedną, organizacje w Poznaniu zajmujące się kotami:

Zgadza się to, że istotnie żadnej z przybyłych pań, autorek postów na tym forum, chyba wcześniej nigdy nie widziałam. Nie mam do pań o to przecież pretensji! osób pomagających kotom w Poznaniu, systematycznie czy sporadycznie, będzie pewnie z kilka tysięcy. Ja znam tych, którzy dzwonią lub przychodzą z interwencjami w sprawie kotów do Rady Miasta czy do mnie osobiście, a tych na przestrzeni tych 16 lat jak jestem radną poznałam osobiście ich pewnie może ponad sto, może 150, w tym kilka organizacji, ale też tylko tyle. Poznań jest duży! Panie akurat nigdy wcześniej nie pisałyście do mnie w sprawie kotów, nie przychodziłyście na komisje czy sesje, nie interweniowałyście u nas czy u mnie w konkretnych sprawach, a zatem rzeczywiście Was nie znałam.

Na przestrzeni ubiegłego roku wzmogły się interwencje do mnie jako radnej w sprawie losu kotów w naszym mieście. Osób indywidualnych, a także kilku organizacji, szczególnie aktywnie interweniowała, jak zwykle, fundacja „Zwierzęta i My”. Widząc obojętność Prezydenta i urzędników na te problemy, i brak istotnego zainteresowania w Radzie Miasta, zaproponowałam, by zaraz po wakacjach usiąść w szerszym gronie organizacji i przygotować mocny i publiczny apel do Prezydenta i radnych w sprawie kociarni, dokarmiania i braku skutecznego pogotowia weterynaryjnego. Po wakacjach było w tej sprawie kilka spotkań, zebraliśmy dane, następnie w siedzibie fundacji „Zwierzęta i My” odbył się panel z udziałem dziennikarzy i przedstawicieli szeregu organizacji. Patrząc na te trzy podpisane przez Panie na grudniowym spotkaniu w Urzędzie organizacje, były one też na tamten panel w fundacji „Zwierzęta i My” przecież zaproszone. W czasie tego panelu zaproponowałam, że kilka dni później oddam swój głos na sesji Rady Miasta „kocim” organizacjom, by problem przedstawić i nagłośnić. Na tymże panelu zaproponowano, że owej prezentacji dokona p. Ewa Zgrabczyńska. Tak też się stało : na sesję przybyły te organizacje, które znalazły na to czas, a p. Ewa miała bardzo dobre wystąpienie, poparte danymi i ilustracjami na ekranie. Następnie p. Ewa w sprawie kociarni w imieniu kotów i kocich organizacji dwukrotnie rozmawiała z Prezydentem Grobelnym, Fundacja „Zwierzęta i My” , jak co roku, wystąpiła do Prezydenta i radnych o umieszczenie kociarni w budżecie i WPI. Na kolejne spotkania w sprawie kociarni przychodzili ci, którzy z tym tematem do mnie przychodzili bądź ci, których ja spotkałam na tej drodze. Te spotkania w Urzędzie są robocze, ad hoc, z licznego grona kociarzy przychodzą ci, którzy akurat mogą, na konsultacje, etc., to nie są ogólno poznańskie konferencje kocie za każdym razem, na to nie ma czasu, tak się w samorządzie nie dałoby pracować! Będąc w grudniu w jednym z biur na terenie urzędu zobaczyłam liczne zdjęcia kotów na ścianie. Okazało się, że pani u której byłam też dokarmia koty. Akurat tego wieczoru, czy też następnego dnia miało być kolejne spotkanie w sprawie kociarni, zaproponowałam zatem, by przyszła na nie. Powiedziała, że ona nie mieszka w Poznaniu, ale przekaże zaproszenie poprzez internetowe forum innym swoim znajomym „kociarzom” z Poznania. I to ta Pani umieściła to pierwotne zaproszenie na tym forum, czyli MOJE ZAPROSZENIE kierowane do ewentualnych kolejnych zainteresowanych osób, a nie tajną informację w sprawie czyjegoś spisku!!!

To konkretne spotkanie miało głównie na celu w drugiej części ukonstytuowanie się zarządu stowarzyszenia „Kociarnia poznańska” z grona członków założycieli, którzy od pewnego czasu już nad tym pracowali w swoim gronie. Są tam głównie osoby, które mają tę rzecz w zasadniczym stopniu sfinansować, czyli sponsorzy tego przedsięwzięcia i to te osoby, poza Paniami, głównie przybyły na to akurat spotkanie. Stąd uwaga p. Ewy na początku spotkania, że w drugiej części planowane jest konstytuowanie się tegoż zarządu. Tymczasem w postach Pań interpretowane jest to jako chęć czerpania „korzyści” czy zaszczytów z owej kociarni przez tajne i wąskie grono! Ręce opadają. Czemu ludzie, którzy niby chcą kociarni, tak zawzięcie zwalczają tych, którzy zaczynają ją organizować? Bismarck powiedział, że nie trzeba zwyciężać Polaków. Dajcie im wolność, sami siebie nawzajem wykończą. „Bezinteresownie.” A konkretniej: po pierwsze - radnemu ustawa zakazuje zasiadania w jakimkolwiek stowarzyszeniu, które otrzymuje pomoc publiczną, więc spokojnie, nie będę członkiem tego stowarzyszenia. Po drugie, wydawać by się mogło, że każdemu kto zajmuje się kotami w Poznaniu powinno zależeć na powstaniu wreszcie tej kociarni, więc powinien chyba wspierać jej powstawanie, a nie wściekłe je atakować! Po trzecie, każdy może sam organizować własną kociarnię, koty, i Poznań, by tylko na tym zyskały, gdyby było ich aż dwie. Na razie nie ma żadnej, przypominam. Po czwarte, wybory są dopiero za rok, w listopadzie! a nie pojutrze!
i domysły, że moje wystąpienie na sesji w październiku poprzedzającego roku i pozostałe kocie spotkania i interpelacje „to tylko kampania” dowodzi jakiejś prawdziwie szatańskiej teorii spiskowej… Na tej zasadzie radnego zawsze we wszystkim należałoby podejrzewać o intencje „kampanijne”, w zasadzie co roku są jakieś wybory, a to parlamentarne, a to Euro, a to samorząd… W tej sytuacji, przy takim toku rozumowania, radny żadnych inicjatyw mieć nie powinien, bo zawsze można jej, czy jemu „ zarzucić kampanię”.

2. że zostawiłyście panie maile, a nikt się po spotkaniu już nie kontaktował:

Jeszcze na spotkaniu przekazałyśmy, że informacje podawane będą na stronie: http://www.kociarniapoznanska.pl. Potem było zaproszenie na konferencję prasową 23 grudnia w sprawie uchylania okienek – jedna z Waszych 3 organizacji na nie dobiegła. Maile podane przez Panie na spotkaniu należą do 3 organizacji, które wraz z innymi były zapraszane na wcześniejsze spotkania organizowane prze fundację „Z i My”. Plakat w sprawie okienek jest od 23 grudnia do pobrania ze strony kociarni, o czym informacja, jak widzę, jest także podana na tej stronie. Ja powiesiłam ten plakat w Urzędzie Miasta jeszcze tego samego dnia. Dzięki p. Ewie Zgrabczyńskiej opublikowany został on w ogólnopolskim „Kocie”. A Panie? Czy pobrałyście go Panie i rozwieszacie?

Konferencja prasowa była 23 grudnia, potem były święta i Nowy Rok. Obecnie jest zorganizowane w dniu jutrzejszym ROBOCZE SPOTKANIE poświęcone opracowaniu zapisów projektu uchwały Rady Miasta w sprawie zapobiegania bezdomności zwierząt. Na spotkanie ZAPRASZAM ja i p. Jurek Duszyński z fundacji „Zwierzęta i My”. Sala nr 9, godz. 11.00. Jest to ZAPROSZENIE do współpracy nad zapisami poświęconym zwierzętom. Nie są przewidziane na nim ataki personalne jednych organizacji na drugie i inne wojny podjazdowe. W duchu dziękuję Bogu, że nikt z urzędników czy pozostałych radnych tego forum zapewne nie czyta, bo dostarczyłoby ono świetnego argumentu, by żadnej kociarni w Poznaniu nie wspierać.

3. wszystkie zapiekłe wątki o fundacji „Z i M”:

nawiązujące, jako argument, do anonimowych wpisów na forum „Wyborczej” pod informacją o konferencji prasowej o okienkach. Wpisów, m.in., co nietrudno stwierdzić, autorstwa tej samej co na tym forum osoby, choć pod innym nickiem. Nie dziwię się, że fundacja zmuszona będzie sądzić się o naruszenie dóbr. Dlaczego anonimowość internetu wyzwala w ludziach takie najniższe emocje? I skąd ta agresja? W zasadzie gdyby nie te wpisy, nie zabierałabym teraz głosu na tym forum.

Na przestrzeni tych lat spędzonych w samorządzie, jeżeli radni i urzędnicy mieli do czynienia z naciskiem w sprawie dobra zwierząt, to na pewno ze strony fundacji „Zwierzęta i My”. To m.in. p. Kasprowicz i p. Duszyński przesiedzieli w tym Urzędzie setki godzin, na komisjach, na sesjach, u radnych, walcząc o zwierzęta. Parę lat temu 80-letnia wówczas p. Kasprowicz przesiedziała na sesji 12 godzin, byle powstrzymać radnych przed zakazem otwierania okienek. To Fundacja rok rocznie walczyła o środki na schronisko, w tym na kociarnię, to p. Kasprowicz jest postrachem urzędników nadzorujących schronisko, bo wiedzą, że wdrapie się mimo wieku na to trzecie piętro i będzie im siedzieć na karku, dopóki dzieje się coś złego. P. Jurek Duszyński z kolei walczył niestrudzenie w Sejmie, biegał po posłach i senatorach, w sprawie zapisów ustawy o ochronie zwierząt, biega po urzędnikach i radnych, podsuwa konkretne rozwiązania, poświęca temu masę czasu. Gdy czytam te wszystkie wpisy o p. Kasprowicz i innych osobach związanych z fundacją, zastanawiam się, ile potrzeba złej woli, by tak oczerniać ludzi zwyczajnie szlachetnych. I czy przynajmniej niektóre z osób to piszących nie mylą p. Kasprowicz z kimś innym?

Co także symptomatyczne, z ust p. Kasprowicz i innych osób z „Zim” złego słowa o innych organizacjach zwierzęcych nigdy dotąd nie słyszałam.

4. pomijam tu już całą masę kwestii pomniejszych, choć także pewnie symptomatycznych. Nawet moje zdjęcie na stronie Urzędu jest „po photoshopie” (czytaj: oczywiście także oszukane). Wyjaśniam – nie jest po photoshopie. Jest sprzed ostatniej kampanii, w miarę naturalne, miałam je więc w ulotce wyborczej i dałam na stronę. Zdjęcie, jak zdjęcie, czy to jest naprawdę takie istotne?

Tak na marginesie – popieram ideę parytetów dla kobiet na listach wyborczych, zbierałam w listopadzie i grudniu podpisy pod tym projektem. Moi polityczni koledzy często podnoszą argument przeciw parytetom, że nie mogą popierać kobiet, bo to kobiety są same największymi wrogami innych kobiet, i wzajemnie się zwalczają, zamiast popierać. Czy Panie nie uważacie, że nadal bywa to smutną prawdą?

5. że nie mam sprzymierzeńców w Radzie Miasta – to prawda, w kwestii kociarni jest nie tyle brak sprzymierzeńców, co raczej całkowita obojętność radnych, z kilkoma tylko wyjątkami. Ale dlaczego efektem tej konstatacji jest drobiazgowe analizowanie mnie, mojego zdjęcia, stanu znajomości karmicieli kotów, etc, etc, co zajęło komuś na tej stronie całą masę czasu, mnie zajmuje obecnie jeszcze więcej próba ustosunkowania się do tych różnych przeinaczeń, gdy tymczasem z pożytkiem dla kotów byłoby LOBBOWANIE TYCH POZOSTAŁYCH RADNYCH, by zaczęli pamiętać o kotach, a przynajmniej by podnieśli rękę za środkami na kociarnię, karmę i pogotowie weterynaryjne.

6. 22 grudnia na sesji budżetowej głosowany był mój wniosek, by przeznaczyć w tym roku środki (25 tys.) na stworzenie doraźnej kociarni w schronisku. Wniosek nie przeszedł, poparło go zaledwie kilku innych radnych. Żaden inny radny czy klub radnych wniosków w sprawie kotów nie składał. Czemu Panie same i Wasze organizacje nie zajmą się zmianą tego stanu rzeczy? Czy kiedykolwiek pisałyście do Prezydenta i radnych w tej sprawie? Fundacja „Zwierzęta i My” pisze w tej sprawie rok rocznie, w różnych konfiguracjach, także razem z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami.

7. że nie przyszłam na jakieś spotkanie w sprawie kotów do TOZ-u. Kiedy? Gdzie? Nie pamiętam takiego zaproszenia. Radni dostają kilka zaproszeń na dzień, nie pamiętam, bym takie zaproszenie przyjęła a potem nie poszła.

8. sugestia, że diety radnych to jakieś mityczne krocie, sugestia – że „po to” tam jesteśmy. Diety radnych to, dla porównania, mniej niż zarobki nauczycielskie w tym kraju, żeby być radnym trzeba być emerytem albo pracować jeszcze gdzieś przynajmniej na 1,5 etatu, co jest trudne zważywszy, że na uczciwą pracę w Radzie potrzeba co najmniej 30 godzin tygodniowo. Proszę spróbować tego miodu, zapraszam. Czy naprawdę autorki tych postów muszą we wszystkim doszukiwać się interesowności i nieszczerości?

9. Próbuję zarejestrować się na tym forum od wczoraj, nie przyjmuje ono tej rejestracji.

A zatem do zobaczenia w sprawach kocich w Radzie Miasta w atmosferze, mam nadzieję, przyjemnej.

Zapraszam i pozdrawiam,

Katarzyna Kretkowska
środa, 20 stycznia, 2010
Nadal nie jestem w stanie zarejestrować się na tym forum. Po wczorajszym spotkaniu w Urzędzie Miasta powstał szkielet projektu uchwały o zapobieganiu bezdomności zwierząt w Poznaniu, którego ostateczna wersja, na tym „społecznym” etapie, przed przekazaniem go urzędnikom i Radzie, będzie opracowana na spotkaniu za tydzień, we wtorek, o godz. 18.00, w sali nr 3 Urzędu Miasta. Godzina 18.00 na prośbę pracujących w normowanym czasie. Do tego czasu będą zbierane uwagi mailowe i telefoniczne, jeżeli ktoś za tydzień we wtorek nie może przyjść. Projekt na tym forum zamieści p. Duszyński, do niego też proszę wysyłać uwagi mailowe, chyba, że pojawia się na forum bezpośrednio.

Poza tym na wczorajszym spotkaniu było trochę moich uwag j.w. a propos poprzednich wpisów, próbowałam też wyjaśnić, jak pracuje w praktyce samorząd, że jest nawał pracy i szybkich terminów i nie zawsze da się zwoływać spotkania z dłuższym wyprzedzeniem, a z kolei Urząd pracuje do 15.30, i gdy chcemy spotykać się z urzędnikami, musimy i to uwzględniać.

Następnie wreszcie przeszliśmy już tylko do spraw zwierząt, poruszany był problem Sielanki i jak ją zlikwidować, problem pozostałego, niekontrolowanego handlu zwierzętami i mnożenia, w efekcie, bezdomnych zwierząt, problem poznańskiego schroniska i jego niedociągnięć (był zaproszony jego nowy dyrektor na spotkanie, ale nie pojawił się), procedury i praktyka „pogotowia weterynaryjnego” w Poznaniu, oczywiście kwestie kocie, kociarnia, sterylizacje, dokarmianie. Pan Duszyński z „ZiM” przyniósł uchwałę warszawską, która posłużyła nam za wzór, podzieliliśmy się pracą do następnego spotkania, m.in. by sprawdzić uchwały z Opola i ze Szczecina.

Dobrze, by projekt tej uchwały poszedł do radnych jak najszybciej, kilka tygodni z pewnością zajmie jego opiniowanie przez urzędników i komisje Rady, powinien być, moim zdaniem, uchwalony najpóźniej w kwietniu, bo jesienią zacznie się już kampania samorządowa, rywalizacja pomiędzy radnymi i trudniej będzie uzyskać większość w Radzie dla tzw. społecznych projektów.

Ponieważ i wczoraj, i wcześniej pojawiały się pytania o wystąpienia na Radzie Miasta – na samej Radzie Miasta występują tylko radni, mogą ewentualnie oddać swój głos mieszkańcowi, jest to praktykowane, za zgodą prowadzącego obrady. Obrady toczą się wokół punktów w porządku obrad (jest on ustalany z 2-tygodniowym wyprzedzeniem), i głównie składa się z projektów uchwał. Nie można ot tak przyjść i porozmawiać o jakimś kocim problemie. Ale jest na każdej sesji punkt „interpelacje i zapytania”, i tam radni mogą o dowolny problem im zgłoszony publicznie zapytać, i dostać publiczną odpowiedź od Prezydenta czy odp. urzędników. Pytają tylko radni. Jest też na samym początku sesji punkt „Oświadczenia”, mówią tu radni, ja ten punkt wykorzystałam 2 miesiące temu, by oddać głos organizacjom kocim, ale było to trochę naciągnięte i potem Ganowicz marudził, że tak nie należy. A zatem jeśli miałaby się na sesji pojawić jakaś interwencja w sprawie kociej, to należy to zgłosić radnemu do interpelacji, ale jeżeli dyskusja, to nad punktem wprowadzonym wcześniej, za zgodą większości Rady, i w zasadzie musiałby być to projekt uchwały. Jest jeszcze punkt „wolne głosy i wnioski”, na samym końcu sesji, ale nie są w nim poruszane istotne kwestie. Uczestniczyć w sesjach może każdy, ale prawo głosu wygląda tak, jak opisałam. Natomiast na Komisje Rady Miasta może też przyjść każdy mieszkaniec i tu jest możliwość zabrania głosu bezpośrednio, trzeba to tylko zgłosić przewodniczącemu. Komisja ma porządek obrad, można zgłosić dany problem do porządku obrad, uzgadniając to wcześniej z przewodniczącym, lub zabrać głos w „wolnych głosach i wnioskach”. Jest Komisja Ochrony Środowiska, jest Komisja Gospodarki Komunalnej, której podlega Schronisko.

Zachęcam do kontaktu z innymi radnymi, nie tylko ze mną! Do każdego projektu uchwały potrzebne jest poparcie przynajmniej 19 radnych!

W temacie Kociarni jest bardzo obiecujący rozwój wydarzeń, ale zdradzę dopiero na początku lutego, wcześniej nie chcę zapeszyć.

Na spotkaniu były panie m.in. z Agape animali, Zwierzęta i My, Agape, Terra 71, Stowarzyszenia Pomocy Królikom. Było to spotkanie ROBOCZE o 11.00 rano by nadać bieg
tej sprawie, stąd małe grono było nieuniknione.

Pozdrawiam i do zobaczenia,

Katarzyna Kretkowska

Jurek Duszynski

 
Posty: 58
Od: Śro lis 11, 2009 20:34

Post » Czw sty 21, 2010 19:27 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Dziękuję panu Jurkowi Duszyńskiemu za pośrednictwo w przedstawieniu stanowiska pani radnej.
Przeczytałam wszystko z uwagą.Z pewnymi sprawami nie do końca się zgodzę i za pewne będą one nadal kwestiami spornymi.
Nie neguję działań fundacji które pani raczyła wymienić jednak nadal uważam że jedna z form pozostawia wiele do życzenia.Ponieważ wspomniałam o niej wcześniej nie zamierzam się powtarzać.Dla pani wzorem do naśladowania i podziwu jak mniemam jest pani prezes.
Dla mnie natomiast i tu przepraszam pozostałe osoby że nie wymieniłam, są: p.Wanda prowadząca przytulisko w Przyborówku,Honorata B. oraz p.Basia mieszkająca na Wildzie.
Kto te osoby zna wie jaka wspólna cecha je łączy i dlaczego mój wybór padł akurat na nie.
W skrócie mogę powiedzieć że ich zasługi w ratowaniu zwierząt są wielkie i tylko one a w szczególności p.Wanda i p.Basia wiedzą ile ich to zdrowia kosztuje.
Dla mnie te trzy panie są wzorem szlachetności.
Nie zamierzam się z panią spierać bo to co miało być napisane,napisane zostało.
Jeśli natomiast chodzi o ton moich wypowiedzi to informuję że daleko nie odbiegał , ba wręcz nie dorównywał temu jak potraktowano w/w Honoratę B. przez członków fundacji,ludzi na poziomie charakteryzujących się wysoką kulturą.
Jak być może pani zauważyła i mnie stać na kulturę w tejże wypowiedzi ale nie mogę obojętnie stać i patrzeć gdy się krzywdzi moich ducha winnych przyjaciół.

Z poważaniem Małgorzata Pękała
" ... wolę zwierzęta bez duszy niż katoli bez serca "

Małgocha Pe

Avatar użytkownika
 
Posty: 4338
Od: Wto paź 30, 2007 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sty 21, 2010 22:20 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Poczułam się wywołana do tablicy, ponieważ to ja zalinkowałam forum GW. Tamto forum dotyczy ogólnie Poznania i czytuję je równolegle. Wątek znalazłam więc przypadkowo, a ponieważ zbiegał się tematycznie z tym, co tutaj jest dyskutowane, uznałam, że warto, by wszyscy mieli dostęp do tamtych informacji. Jest to jedyny aktualny wątek na forum GW, z tych, do których tutaj się odwołano. Pozostałe, zalinkowane przez inne osoby, są wątkami zamkniętymi, sprzed kilku lat (trudno więc tamte wypowiedzi wiązać z aktualną dyskusją). Z mojej wiedzy wynika, że jest tylko jedna osoba, która wypowiada się jednocześnie na obu forach w zalinkowanym przeze mnie wątku oraz w tym, tutaj na miau. To osoba, która na forum GW posługuje się nickiem salimis. Wiem, kto to jest. Ponieważ jednak nie jestem upoważniona do podawania cudzych danych osobowych proponuję, żeby ta osoba sama napisała, jako kto występuje na miau. Na pewno nie jest to żadna z podejrzewanych, a wymienionych już przynajmniej z imienia w tym wątku, osób. Mogę z całą pewnością napisać, że nie jest to ani p. Honorata, ani osoba o nicku Etka.
Moja wiedza nie wynika z tego, że dowiedziałam się tego bezpośrednio od tej osoby. Po prostu umiem korzystać z internetu, w którym każdy z nas pozostawia bardzo dużo śladów. I bynajmniej, nie są to ślady użytych komputerów, bo tego szary użytkownik nie jest w stanie ujrzeć. Również nie chodzi o IP, które dostępne jest jedynie modom. Styl wypowiedzi tej osoby jest dla mnie nie do przyjęcia. Co do informacji przez nią podawanych, nie jestem w stanie stwierdzić ich prawdziwości, bo nie mam na ten temat jakiejkolwiek wiedzy zdobytej bezpośrednio z pierwszej ręki. Bardzo proszę o nie wiązanie mnie w żaden sposób z tą osobą i jej poglądami przedstawionymi w obu omawianych wątkach.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 22, 2010 0:17 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Witam

Nie miałam okazji uczestniczyć w żadnym z dotychczas zorganizowanych spotkań w UM. Z relacji wolontariuszek wiem jedynie, co było omawiane na pierwszym, grudniowym spotkaniu.

Chciałabym wyjaśnić jednak parę spraw.

To wszystko piszą osoby, które widziałam raz w życiu, właśnie na tym spotkaniu, i na którym uśmiechały się one do mnie miło i deklarowały dalszą chęć współpracy z samorządem…

Według mojej wiedzy w wątku wypowiedziały się może 2 lub 3 osoby, które uczestniczyły w spotkaniu i ich wpisy nie zawierają żadnych oszczerstw i oskarżeń. Nikt tutaj nie jest anonimowy, gdyż wszyscy się znamy mniej lub bardziej, spotykaliśmy się przy różnych akcjach pomocy kotom.
Pojawiło się w wątku kilka pytań, na które nikt nie udzielił odpowiedzi, a szkoda, może kilka spraw stałoby się jaśniejszych.

---

Jak już zauważono, wiele jest w Poznaniu osób pomagających kotom, w tym kilka organizacji. Każdy z nas ma inny sposób działania. Akurat my nigdy nie napisałyśmy petycji, nie chodzimy na komisje, sesje czy do radnych, bo zwyczajnie na to nie mamy czasu. Wszyscy nasi wolontariusze są czynni zawodowo, a po pracy zajmują się dokarmianiem i wyłapywaniem do sterylizacji kotów wolnożyjących, kotami w domkach tymczasowych, wizytami u weterynarza, adopcjami kotów, a ponadto zbieraniem funduszy na bieżącą działalność fundacji.
Forumowicze znają naszą działalność, pani Kretkowskiej przedstawiliśmy się w mailu przesłanym w grudniu. Jesteśmy małą fundacją, nie dysponujemy setkami tysięcy złotych, jednak leczymy kilkadziesiąt kotów rocznie, kolejne kilkadziesiąt sterylizujemy. Może nie są to liczby imponujące, cieszymy się jednak z każdego uratowanego życia i z każdej udanej adopcji.

Nie twierdzę, że pisanie petycji i apeli czy wizyty u radnych nie są słuszne. Natomiast w naszym przypadku musiało by odbyć kosztem czegoś innego. Ja wolę zająć się kotami, które bez mojej pomocy nie dadzą rady przeżyć i nie czuję się "gorsza", bo nie przesiedziałam setek godzin w Urzędzie.


Natomiast o panelu dyskusyjnym organizowanym przez ZiM pierwszy raz przeczytałam tutaj, gdyż Fundacja Koci Pazur żadnego zaproszenia nie otrzymała.

---

Plakat w sprawie okienek jest od 23 grudnia do pobrania ze strony kociarni, o czym informacja, jak widzę, jest także podana na tej stronie. Ja powiesiłam ten plakat w Urzędzie Miasta jeszcze tego samego dnia. Dzięki p. Ewie Zgrabczyńskiej opublikowany został on w ogólnopolskim „Kocie”. A Panie? Czy pobrałyście go Panie i rozwieszacie?


Zamieściłam tutaj link do plakatu, przyznaję jednak, że go nigdzie nie powiesiłam. Nie uważam, jednak, abym nic nie robiła w kwestii pomocy kotom w tej trudnej porze roku: od listopada apelujemy za pośrednictwem naszej strony internetowej http://www.kocipazur.org oraz na forach internetowych o pomoc kotom zimą, wspomagamy karmicieli, wykonujemy oraz kupujemy domki dla kotów i zabieramy chorujące koty z ulic.
Podobne działania prowadzą fundacje Agapeanimali i Animalia.


Bardzo się cieszę, że być może powstanie w Poznaniu wreszcie kociarnia. Nasza działalność opiera się na domach tymczasowych, które nie są z gumy i ich pojemność jest ograniczona i w związku z tym czasami musimy odmówić przyjęcia kota. Dlatego wiem, jak bardzo kociarnia jest potrzebna.

Uchwała, której projekt już powstał też jest rzeczą niezwykle ważną.
Przypominam link do dokumentów warszawskich, mam nadzieję że coś podobnego uda się stworzyć w Poznaniu
http://www.koteria.org.pl/img/091105_2195a.pdf
http://www.koteria.org.pl/img/apel.pdf
Byłoby naprawdę dobrze, gdyby podobny apel został rozesłany do poznańskich spółdzielni mieszkaniowych - może wówczas sprawa kotów zostałaby potraktowana poważnie. Bo niestety docierają do mnie informacje o pojawiających się zakazach dokarmiania kotów. Na razie radzimy sobie z nimi pisząc i wywieszając własne pisma, a przeciez pismo podpisane przez przeydenta miasta czy Rade Miasta brzmiałoby "poważniej".

Na spotkanie we wtorek 26.01.2010 mam nadzieję dotrzeć.

Anna Kwiatkowska
Fundacja Koci Pazur
Obrazek

fuerstathos

 
Posty: 1378
Od: Sob sty 24, 2004 17:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 22, 2010 0:35 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Jurek Duszynski pisze:
Wprawdzie na forum przewija się w zasadzie kilka tych samych nicków, kilka osób podgrzewających się wzajemnie i prześcigających w tych nieżyczliwych uwagach, okraszanych chwilami „gównami” (!), co nie zachęca do lektury, ani tym bardziej do odpowiedzi, niemniej jest to forum publiczne, czytane potencjalnie przez całą Polskę, oskarżenia, acz anonimowo, wygłaszane są publicznie, czuję się zatem w przykrym obowiązku coś tutaj i od siebie napisać. Ponadto żywię nadzieję, że może jednak ze strony tej korzystają także zwykli ludzie, nie zabierający na nim głosu, którzy chcieliby po prostu włączyć się w działania na rzecz kotów, i którym może napastliwy ton tych postów także, tak jak i mnie, nie odpowiada, a poza tym sądzę, że i wśród piszących zapewne dominują osoby dobre i na co dzień łagodnego i życzliwego usposobienia, a jedynie anonimowość Internetu spowodowała, że dały się i one wciągnąć w tę nagonkę, jak to bywa z psychologią tłumu.


Jeśli ktoś sądzi ze w internecie jest anonimowy to się grubo myli ;)
czy każdy kto ma inną opinię o pracy danej organizacji niż Pani od razu musi być baranem podążającym za stadem ?
Nie umniejszam niektórych dokonań Pani prezes ZIM ale co do niektórych mam watpliwosci i zadałam pytania, bez napastliwego tonu i wulgaryzmów
Na dzień dzisiejszy pytania pozostały bez odpowiedzi, jesli ktos ma czyste sumienie to co za problem odpowiedzieć tym którzy czytają watek, a tak rodzą się dalsze watpliwości....

natalia piechocicińska
NIE KUPUJ! Adoptuj

ObrazekObrazek

marinella

Avatar użytkownika
 
Posty: 18772
Od: Nie wrz 04, 2005 21:24
Lokalizacja: Poznań :)

Post » Sob sty 23, 2010 21:36 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Spotkanie grudniowe w UM było organizowane ad hoc (właściwie była to konferencja prasowa).

Na obecne (wtorkowe 24.01.2010 o godzinie 18:00 w Urzędzie Miejskim, Poznań, pl. Kolegiacki 17, proponuję o przyniesienie wydrukowanego wysłanego przeze mnie projektu (osoby do których nie wysłałem, proszę o maila na j.duszynski@rsepliz.most.org.pl ) oczywiście ze swoimi propozycjami zapisów uchwały.

Logując się przypadkowo zauważyłem wypowiedź Osoby, że opiekuni kotków i (innych "Minisi") nie mają już czasu na działalność pro publico. Jednak bez tej ostatniej, trudniej jest pomagać. Właśnie temu m.in. tak zawzięcie apeluję o uchwalenie przez radnych uchwały "Programu Zapobiegania Bezdomności" w Poznaniu" (art. 11 Ustawy o ochronie zwierząt). Chcę też zaznaczyć, że radnym i prezydentowi miasta po artykule w ostatnim "Tygodniku Poznaniak" (tygodnik.poznaniak@gmail.com , strony ponoć jeszcze nie mają ) tłumaczyć brak funduszy, gdy za podatki po akcji chipowania psiaków miasto przewiduje otrzymywać ok. 10 mln. zł. Czy chipy są zdrowe to inny temat.

Mam prośbę, o ściślejsze zwracanie uwagi na załączanie tekstów z czyiś postów, gdy pierwsza osoba tylko forwarduje lub cytuje tekst.
Ze względów czasowych nie śledzę poszczególnych wątków, proszę w istotnych sprawach pisanie na j.duszynski@rsepliz.most.org.pl .
Czekam na pomysły do uchwały miasta (też w prawie unijnym i polskim, ale to już w innym miejscu).
Pozdrawiam,
Jurek

Jurek Duszynski

 
Posty: 58
Od: Śro lis 11, 2009 20:34

Post » Nie sty 24, 2010 11:52 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Panie Jurku przepraszam za małą prywatę :wink:
Dla wszystkich którzy być może nie zauważyli,został założony nowy wątek przez p. Jurka w którym poruszane będą za pewne sprawy czysto techniczne i organizacyjne :D
viewtopic.php?f=1&t=106697
" ... wolę zwierzęta bez duszy niż katoli bez serca "

Małgocha Pe

Avatar użytkownika
 
Posty: 4338
Od: Wto paź 30, 2007 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 24, 2010 14:55 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Małgorzata Pękała pisze:Panie Jurku przepraszam za małą prywatę :wink:
Dla wszystkich którzy być może nie zauważyli,został założony nowy wątek przez p. Jurka w którym poruszane będą za pewne sprawy czysto techniczne i organizacyjne :D
viewtopic.php?f=1&t=106697



i jeszcze jeden wątek viewtopic.php?f=21&t=106423&p=5474432#p5474432
Obrazek

fuerstathos

 
Posty: 1378
Od: Sob sty 24, 2004 17:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lut 15, 2010 19:54 W sprawie prezes Aliny Kasprowicz i Fundacji "Zwierzęta i my

Jako osoba zajmująca się wiele lat sprawami zwierząt pozwolę sobie napisać parę słów:

Stare, już blisko 200-letnie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (TOZ) w czasach Polski Ludowej, jedyne tolerowane przez władze, zyskało obecnie konkurencje, a właściwie wielką pomoc w licznych społecznych organizacjach.

Z dużym uznaniem i radością śledzę pracę oddanych zwierzętom osób.
Cieszę się, że ostatnio kilka fundacji zyskało status pożytku publicznego.
Na Zachodzie Europy od wielu lat organizacje przyjęły swoisty podział pracy, specjalizując się, jeśli jest potrzeba współpracują ze sobą.

Tak powinno być i u nas. Jeden cel nadrzędny DOBRO ZWIERZĄT powinno nam przyświecać.
Na stronie dyskusyjnej "miau"pojawiły się bardzo nieżyczliwe uwagi o Fundacji "Zwierzęta i my” Posługując się skrótem „Zim”, który każdy bez trudu kojarzy, zarzuca się tam tej 20-letniej oddanej, zwierzętom organizacj i jej prezesce nawet chęć zabicia przygarniętych i z poświęceniem leczonych kotów. Prezeska z wdzięcznością oddawała kociaki, jak się wówczas wydawało życzliwym osobom. Wydając zwierzęta ostrzegała jednak, że koty te, mimo intensywnej i powtarzanej kuracji są w dalszym ciągu chore, że gnębi je uporczywa, nawracająca choroba, uodporniona na leki. Są one z powodu choroby niebezpieczne dla innych zdrowych osobników.
Fundacja oprócz księgowego zatrudnia tylko jednego pracownika na 1/4 etatu, obsługującego pojazd. Prezeska jest w podeszłym wieku i samochodu nie prowadzi.
Głównym zadaniem Fundacji, poza opieką nad kilkunastoma zwierzętami, jest zlecanie i finansowanie kastracji kotek i suczek wiejskich.

Tylko w jednym 2009 roku sfinansowała 1000 kastracji w naszym województwie (Wielkopolsce) oraz w województwach wschodniej Polski. 1000 suczek i kotek będzie cieszyć się dłuższym oraz szczęśliwym życiem, a najmniej 10 000 szczeniąt lub kociąt nie dozna tułaczki, topienia, czy głodowej śmierci w worku.
Kilkoro ludzi cieszyć się będzie długim życiem gdyż nie straci je w wypadku drogowym spowodowanym przez wynędzniałego psa czy kota.
Pracujmy wszyscy dla zwierząt tyle i tak jak każdy z nas może. Pomagajmy sobie w pracy. Wierzę, że do tak przykrego incydentu już nigdy nie dojdzie. Wszystkie zwierzęta są nasze!
"Róbmy swoje” jak śpiewa Wojciech Młynarski. Każdy to co może i jak może.
NIE POTRZEBUJEMY SIĘ KOCHAĆ, ALE SZANUJMY SIĘ NAWZAJEM,
Pozdrawiam,
Jurek

Jurek Duszynski

 
Posty: 58
Od: Śro lis 11, 2009 20:34

Post » Pon mar 08, 2010 19:20 Re: P-ń - UMP spotkanie w sprawie kociarni

Jurek Duszynski pisze: Prezeska z wdzięcznością oddawała kociaki, jak się wówczas wydawało życzliwym osobom. Wydając zwierzęta ostrzegała jednak, że koty te, mimo intensywnej i powtarzanej kuracji są w dalszym ciągu chore, że gnębi je uporczywa, nawracająca choroba, uodporniona na leki. Są one z powodu choroby niebezpieczne dla innych zdrowych osobników.


To dlaczego koty które trafiły z pod "opiekuńczych skrzydeł" fundacji do domów prywatnych które zajęły się nimi,tam nagle ozdrowiały.

Jurek Duszynski pisze:Fundacja oprócz księgowego zatrudnia tylko jednego pracownika na 1/4 etatu, obsługującego pojazd


Chciałabym się dowiedzieć co należy do obowiązków tego pracownika.
Wczoraj Honorata B.znowu posiłkowała się moją osobą w celu interwencji dotyczącej psów.

Jurek Duszynski pisze:Pracujmy wszyscy dla zwierząt tyle i tak jak każdy z nas może. Pomagajmy sobie w pracy.Wierzę, że do tak przykrego incydentu już nigdy nie dojdzie. Wszystkie zwierzęta są nasze!


Rozumiem że ów pracownik jest niepełnosprawny skoro nie bierze udziału w interwencjach.Miałam okazję go kiedys poznać i wg. mnie chłop zdrowy jak dąb.
Do tak przykrego incydentu nie dojdzie jesli pracownik fundacji będzie należycie wykonywał swoje obowiązki zgodnie z pana słowami Pomagajmy sobie w pracy
" ... wolę zwierzęta bez duszy niż katoli bez serca "

Małgocha Pe

Avatar użytkownika
 
Posty: 4338
Od: Wto paź 30, 2007 15:30
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia, Kasiasemba i 292 gości