KOCIA ARKA NOEGO- RADOMSKO- POMOCY- ALBO KOTY NA BRUK..

Nie mam pojęcia, jak to ogarnąć

Podziwiam Cię

Ja myślę, że Inka zestresowana po prostu

Uważaj na nią, bo ona też potrafi używać zębów, a że się trzeba za nią nabiegać, to wiem coś o tym :lol:

Sprytna mała bestia :lol:

Cóż grypka jest w tej chwili w tej ostrej fazie - dreszcze , temperatura , katar i bóle mięśni.

Rano chodzę do weta z dwoma kociakami z Inką i Rambo , wieczorem wczoraj i dzisiaj pomagają mi na zmianę Panie Grażyna i Teresa

U weta Inka jest potulna jak baranek , znosi wszystkie zabiegi bez nadmiernej chęci do ucieczki. :mrgreen:

Tylko przy mnie zero jedzenia . :cry:

Rambo to przekochany chłopczyk , nie buntuje się przed niczym byleby go tylko miziać.

Boję się jednak o nich bardzo

. Rambo przyszedł do nas z kaszlem / jak się później dowiedziałam od karmiącej go Pani miał wcześniej katar / . Pomimo otrzymywania antybiotyku i innych leków kaszle nadal i nie wykazuje chęci do jedzenia jak inne zdrowe koty.

Nesca /tri/ ma apetyt , wychodzi na mieszkanie , ociera się o nogi , no i oczywiście rozdziela razy wszystkim podchodzącym kotom. Lubi głaskanie tylko po głowie , i jeśli ręka zjedzie dalej po plecach w stronę ogona to można dostać solidne lanie.

Dzisiaj rozmawiałam z Panią , która adoptowała naszą Kikunię. Opowiada z taką czułością o niej , jak się zachowuje , co robi ,że serce mi się raduje. Opowiadamy sobie tak już drugi raz i to po godzince. :1luvu:

Koleżanka poszła odebrać swój koszyk i widziała szczęśliwą , odprężoną Kikunię z tym uśmiechniętym pysiem. :ok:

Dobrze, że ktoś Ci pomaga, czasem nawet najdrobniejsze rzeczy to jednak ulga.
A jak ręka? Lepiej?

Ciągle nie mogę się nadziwić, jak to jest z tymi kotami. Wydawałoby się, że będzie odwrotnie, a tu Inka grzeczna, a Nesca rozrabia :lol:

andzelika1952 pisze: Natomiast dziwna rzecz jest z Inką . Oprócz tego ,że nie je nie ma innych objawów , tzn. nie widzę aby wymiotowała ani miała biegunkę. Przecież na tyle godzin jak tam jestem nie mogłabym tego nie widzieć. Wet także stwierdził , że nie jest odwodniona. Dostała także zastrzyki i kroplówkę. Jutro u weta podam jej conve strzykawką. Tylko co potem - aby ją złapać do weta trzeba się solidnie za nią nabiegać.

A czy jest możliwość ,że ona je jak nikogo nie ma czy też wtedy już nie ma co jeść ?? Andżeliko duzo siły życzę i zdrówka . Martwimy się o Ciebie :1luvu:

Dokładnie takie mam skojarzenie jak szirra - może Inka po cichu podjada? Bez paniki. Dobrze że masz pomoc przede wszystkim bo to i dla zdrowego za wiele. Kociary się pozbierają tylko czasu trochę trzeba i bez weta się nie obejdzie, ale myślę że już żadne nie odejdzie.

Ja też się przyłączam do podejrzeń dziewczyn, że Inka je, jak nikt nie widzi

Kciuki za zdrówko :ok:

Trochę informacji:

1. Hanulka z Andzeliką jest w Łodzi w lecznicy z Milką
2. Milka zostaje w lecznicy
3. Hanulka będzie Milkę odwiedzać

Przepraszam, że tak w punktach ale tylko na chwilę mam dostęp do netu.

Na pewno Hanulka po powrocie zda bardziej wyczerpującą relację.

Tyle łatwiej Andżelice. I dobrze.

napdon pisze:Trochę informacji:

1. Hanulka z Andzeliką jest w Łodzi w lecznicy z Milką
2. Milka zostaje w lecznicy
3. Hanulka będzie Milkę odwiedzać

Przepraszam, że tak w punktach ale tylko na chwilę mam dostęp do netu.

Na pewno Hanulka po powrocie zda bardziej wyczerpującą relację.

O kurcze........a jak Andżelika się dostała z kocią do Łodzi ?? To tyle km ....... :ok:

info:

Milka zachorowała dziś rano (okropny katar, krztuszenie gilami, wysoka temperatura), jest w szpitalu lecznicowym w Łodzi - bardzo dobrym w mojej ocenie, leczę tu swojego seniorka (który był już ledwo ledwo), przywiozła ją andzelika...samochodem z kierowcą... będę ją codziennie odwiedzała, ma szansę... za 2-3 godziny zadzwonię, ma podawane kroplówki dożylnie, serię leków juz podanych i do podania, w tym antybiotyki, i na obniżenie temperatury... miała rtg.. (zlożenie otwartego złamania w miarę ok, ale stan zapalny sie utrzymyje = nie będę pisać z jakiego powodu...), w perspektywie amputacja nózki, najprawodopodobniej do stawu biodrowego... bo tak wg wskazań wetów jest najlepiej dla koteczki.. (kikutek niepotrzebny, bo przeszkadza w funkcjonowaniu i poruszaniu), biedna jest strasznie, ale jestem pełna nadziei, że będzie dobrze, codziennie będę ją odwiedzała, podrzucę jej ukochaną wołowinkę... i będę dzwonić, jak się ma... andzelika :1luvu:

to wspaniała osoba, wierzcie mi, kto jej nie widział... :1luvu:

dzisiejsza faktura 109,-, każda doba 40,- + leki, operacja - amputacja nóżki 320-350.- jesli wszystko bedzie dobrze po niedzieli....

pomóżny jak się da :!:

za chwilę wstawię zdjęcie z lecznicy.. zrobiłam tel.... trzymajmy za małą kciki..... jest aka wdzięczna i piękna...

i już szukajmy domku, może w Łodzi???

Imienniczka mojej Milki

i nie mogę pozostać obojętna. Postaram się do końca tygodnia przelać 100zł na pokrycie chociaż części wydatków. Proszę tylko o info czy na to konto, którego namiary posiadam

Jeju, jeszcze to...

Jeśli amputacja okaże się niezbędna, to rzeczywiście lepiej od razu cała łapka. "Oszczędzające" zabiegi zwykle powodują, ze kikut jest obcierany i trzeba kolejnych zabiegów

Ale...naprawdę nie ma nadziei?
Kociaki na 3 łapkach potrafią być zaskakująco sprawne, więc najważniejsze żeby Milka wyzdrowiała.

Aneta, która adoptuje Kleksika, też mi mówiła że chce wspomóc KAN wpłatą :kotek:

Dziękujemy, Anetko!

asieńkaboj pisze:Imienniczka mojej Milki i nie mogę pozostać obojętna. Postaram się do końca tygodnia przelać 100zł na pokrycie chociaż części wydatków. Proszę tylko o info czy na to konto, którego namiary posiadam

bardzo dziękujemy :1luvu:

możesz na radomszczańskie, info na pierwszej stronie... z dopiskiem "koty andzeliki"

KOCIA ARKA NOEGO- RADOMSKO- POMOCY- ALBO KOTY NA BRUK..

Kto przegląda forum