Tak w punktach:
1. Niki dziś od rana chodziła po mieszkaniu, ok. południa poszła do łazienki i zrobiła siusiu

Potem została sama na ponad 5 godz. i żadnych niespodzianek nie było

Ale jak dotąd to chyba więcej siusiu nie robiła (znów mało pije), chyba, że nie znalazłam kałuży, ale pewnie bym ją czuła

2. Rozkosznie bawiła się przez cały weekend, sama i ze mną.
3. Chodzi już śmiało po mieszkaniu i na ogół tam, gdzie ja jestem. Często miauczy patrząc na mnie, ale ja nie wiem o co jej chodzi

Wczoraj to wiem, że żebrała kurczaka, kt. kroiłam. Dziś, że jest głodna, ale to co jej dawałam, nie odpowiadało

4. Nie wiem jak ją karmić, tzn. czy o określonych porach, czy aby w misce zawsze coś miała? Suche ma prawie cały czas (tylko rano, kiedy muszę jej podać leki, ma samą mokrą, aby nie miała wyboru), mokre też często. Ale ona b. często tego nie je. Czy to gotowa karma, czy surowe mięso (chyba tutejsze kurczaki jej nie odpowiadają, bo często nimi gardzi

). Do tego potrzebuje mojej obecności, aby zjeść, bo np. jakiś czas stoi miska nietknięta, a jak ja przyjdę, pomizia się i idzie jeść (u Ciebie Kamilo na pewno tak nie było, nie wiem o co chodzi; przecież jak mnie nie ma 8 godz. to ona nic nie je, potem to jedzenie jej już nie pasuje, a jest to np. surowy kurczak).
5. Mam wrażenie, że schudła, ale to efekt tego powyższego (Kamilo ile ona ważyła u Ciebie?).
6. Znów trochę częściej kicha i ma trochę rzadkiej wydzieliny w nosie. Moje mieszkanie jest dość chłodne, choć na termometrze 20-22'C, to jednak ściany są chłodne i ciągnie od podłogi, a Niki na ogół jest na podłodze lub na parapecie - też chłodno. Unika mojego łóżka

Jak już musi po nim przejść, to jak błyskawica. To chyba od momentu jak zrobiła na nim rzadką kupkę, zwiała wtedy jak oparzona (chyba wtedy krzyknęłam jej imię - teraz tak nie reaguję).
7. Jutro kontrola u weta, chciałabym jej badania zrobić, może i testy.
8. Dziś znów śpi w łazience - tam cieplej, jest po inhalacji i jutro rano nie będę jej ganiać, aby do transportera zapakować

Tak się zastanawiam, kiedy przestanę się martwić, a zacznę cieszyć...