1969ak pisze:Serdecznie witam, ale czas szybko leci

Zwierzak jest na ul. Piastowskiej.
Nie sądziłam, ze Migotka nie lubi obcych kotów. U mnie nie miała problemów w kontaktach z moimi rezydentami. Może boi się, że ktoś jeszcze zamieszka w domu i nie starczy miłości dla wszystkich? Co z jej oczkiem, czy pozostało uszkodzone?
Już prawie rok odkąd Migotka u nas:D!Przepraszamy, że nie przysyłaliśmy zdjęć, ale ciągle coś się działo!
Migotka już zapomniała jak to było być kotkiem tymczasowym potrzebującym natychmiastowej opieki! Nam też się wydaje, że boi się, że przez nowego kota będziemy jej mniej uwagi poświęcać, a przecież ona potrzebuje jej niesamowicie dużo, żeby była w pełni zadowolona to trzeba ją głaskać czterema rękami!
Wczoraj mój mąż przyłapał ją na sikaniu w pokoju, jak niósł do kuwety jeszcze się z niej lało..ale gdy została ukarana przymilała się niesamowicie - szczególnie do męża.
Do wakacji zdarzały jej się takie wpadki, a po wakacjach, gdy przebywała z naszą babcią w domu, coś się ruszyło i odetchnęliśmy z ulgą - przestała załatwiać się w inne miejsca niż kuweta...Wcześniej próbowaliśmy różnych rzeczy...zmiana żwirku, neutralizator, zbadaliśmy mocz, ale teraz szczególnie widać, że jest to na tle nerwowym...
Identycznie było jak przebywały u nas dwa kotki, które zabraliśmy ze wsi, żeby nie zamarzły. Tylko tamte były straszne pieszczochy i zachorowały na koci katar, więc trzeba im było poświęcać więcej czasu.
Oczko Migotki niestety raczej nigdy nie wróci do normalnego stanu, w tej chwili ładnie się błyszczy, że nawet nie widać, że coś z nim nie tak, ale raczej ona na nie nie widzi. Cały czas dbamy też o drugie oko, bo ma tendencje do zapalenia spojówek.
Teraz radzi sobie coraz lepiej ze swymi ułomnościami i już dawno nie strąciła czegoś ani nie zbiła szklanek.
W tej chwili też nie ma problemów z podróżowaniem - kupiliśmy duży transporter i z Endim sobie spokojnie razem jeżdzą do
Warszawy. Okazało się to lepszym rozwiązaniem niż zostawianie ich samych a ktoś tylko chodził ich karmić
Gdyby był potrzebny taki duży transporter to chętnie go pożyczymy.
A co do kotki szylkretki to apetyt jej dopisuje, ładnie załatwia się w kuwecie, ale wychodzi tylko z za pralki gdy zamknięta jest łazienka i nikt nie widzi.
To weterynarz nie zobaczy czy była już wysterylizowana?