Na początku miałem jednego kota, ale, że z założenia miały być dwa, więc drugi szybko doszedł. Póki był jeden, to też czasami potrafił dokuczać

Gdy doszedł nowy, to po dwóch dniach "docierania" kot był już zupelnie inny. Przestał szaleć po domu. W zamian za to dwa urwisy potrafiły urządzać sobie gonitwy, które jakimś niezrozumiałym przypadkiem często prowadziły przez nasze łóżko
Ale i tak całkiem sympatycznie to wspominam
W każdym bądź razie nie mam najmniejszych problemów z drapaniem mebli, włażeniem na firanki itp.
Niestety zostałem z jednym kotem

, ale w możliwie jak najszybszym terminie biorę następnego.
Co dwa koty to nie jeden
Masz dwa razy więcej do głaskania i przytulania, a gdy nie masz dla nich czasu, to zajmą się sobą, zamiast demolowac mieszkanie
A obowiązków wcale nie ma więcej.
A jeśli chodzi o wakacje... to, co robisz z jednym kotem?
Piotr