Wieslaw bije kolejny rekord - wczoraj czekalismy u weta ponad 2 godziny

Bylismy z TZ, postanowilam wiezc go w otwartym transporterku /ze zdjeta gora/ na moich kolanach i bardzo mu sie tak podobalo, wcale nie narzekal i podroz zniosl swietnie. Potem czekalismy 1,5 godziny w samochodzie - tez byl spokojny, troche mruczal, troche drzemal. A na koncu w poczekalni - byl juz chyba znuzony, mial tego dosc - wymyslil sobie, ze SPI

Schowal glowinke, zwinal sie w klebek, nie rozmawial ze mna ani z psem w poczekalni, ktory do niego zagadywal. Tak samo na stole, w gabinecie - "spiacy", bezwladny klebek. Az sie przerazilam, ze jakies gwaltowne pogorszenie formy /czuje sie dobrze/. Pani wetka zbadala dokladnie "spiace zwloki" - na szczescie wszystko w porzadku

Pajac jeden, wymyslil sobie metode na przeczekanie

Poza gabinetem juz "odzyl" i pomrukiwaniem dawal nam do zrozumienia, ze zalu nie ma i ze fajnie wracac wreszcie do domu
Za 3 tygodnie kolejny zastrzyk, interferon jeszcze 2 tygodnie, potem kolejna analiza.
Umie "udawac zwloki" jak biedronka, czy inny zuczek

A moze tylko udawal, ze go nie ma
