ad vocem: Serotoninka
Serotoninko, mi jest też bliższe działanie (a czasami nawet równocześnie myślę!) i też naprawdę się o te koty martwię - bardziej ksobnie, bo nie chciałabym takiej sytuacji trenować na swoich. Z drugiej strony staram się nie oceniać cudzych wyborów, bo rozumiem, że oni w środku są inaczej skonstruowani i pracują np na gaz a nie na benzynę. Z trzeciej strony, ja co prawda prosta baba jestem, ale jest taka staaaara psychoterapeutyczna bajeczka o dwóch żabkach co to wpadły do baniaków śmietany, jedna, racjonalistka i konceptualistka oceniła adekwatnie sytuację jako beznadziejną i z godnością się utopiła, druga ( to prosta żabka była, jak ja) stwierdziła, że przecież ma swój kawałek bajorka, swoje błotko, może będzie miała skrzek i nie chce umierać, po czym ( z głupoty) tak długo przebierała łapkami, aż ubiła śmietanę i po maśle wyszła z baniaka. Nie wiem, jaki z tego morał wynika dla tej historii ale i tak trzymam kciuki, choć gdyby to mnie dotyczyło, to trzymanie kciuków bym pewnie komuś zleciła, a sama bym działała do wyczerpania możliwości. Ale to ja, a ludzie, jak słusznie zauważył już ktoś w tej dyskusji - każdy wybiera po swojemu, co nie znaczy, że gorzej. A z którejś tam jeszcze strony, to mam świadomość, że mi się dobrze snuje te dywagacje na poziomie II = 64 ( i to po reedukacji) bo akurat Dupek sobie śpi obok mnie, a Lolka trochę dalej, bo ją jak zwykle wygryzł. Palimy i
