villemo5 - wielkie gratulacje z osiągnięcia statusu ZAREJESTROWANEGO
Ja co prawda pracę mam - w urzędzie ! Co prawda nie PRACY tylko innym, nie powiem, a zresztą powiem URZĘDZIE GÓRNICZYM i ludzie czasem u nas sprawy budowlane załatwiają. Przyjeżdżają specjalnie z Przemyśla, Rzeszowa itp - kupa kilometrów, ale u nas nikomu do łba nie wpadnie tak traktować petenta. Gość czeka 0,5 - 1 godz. max i ma sprawę załatwioną. Wszyscy wychodzą z uśmiechem, czasem nawet z czekoladkami wracają. U nas po prostu traktuje się ludzi, jak ludzi.
Ale muszę Wam Siostrzyczki kochane coś opowiedzieć.
Dzisiaj ok. godz. 14,30 zrobiło sie na zewnątrz zamieszanie. Wyglądam, a tam na śniegu leży ranna sarenka i kopie nóżkami w powietrzu.
Podobno zbłądziła i zdenerwowana nie przeskoczyła siatki, tylko uderzyła w bramę.
Akcja ratowania zwierzątka:
Godz. 14.30 Przyjechała Policja. Postali, postali, pogadali i nic z tego nie wynikało
Godz. 14.50 Nie wytrzymałam, zadzwoniłam do weterynarii . Pan doktór (inspektor wojewódzki) powiedział, że sarna to nie ich sprawa, tylko Urzędu miasta, a ściślej Zakładu Oczyszczania Miasta, tak jakby sarna to śmieciem jakimś była.
Godz. 15.15 Sarenka leży na śniegu, ledwo oddycha, Policja pojechała, przyjechała Straż Miejska, nakryła sarenkę worem. Nie wytrzymałam - zawiadomiłam lokalne media.
Godz. 15.25 Media się pojawiły !!! Weterynarza nadal nie ma, Straż powiązała sarnie nogi, zapakowała do wora i wsadziła do bagażnika osobowego samochodu
Godz. 15.50 Pan z mediów rozmawiał ze Strażą Miejską, sarna zamknięta w bagażniku, weterynarza nie uświadczył

- pojechałam do domu, bo nie mogłam już dłużej patrzyć na tę zgrozę, pożal się Boża - akcję ratowania zwierzęcia.
Podobno sarenka złamała kręgosłup (bo nie ruszała tylnymi nogami) nie wiem czyja to diagnoza, bo na pewno nie weta, którego nie było i mieli ją zawieźć do lasu w takim stanie

albo uśpić pewnie.
I OTO CAŁA KROŚNIEŃSKA WETERYNARIA - bez komentarza.
Dziękuję za cierpliwość.